Bardzo subiektywne czytelnicze podsumowanie roku 2020
Zastanawiałam się, czy siadać do pisania podsumowania, bo ten rok był naprawdę męczący, mimo że zdarzyły się w nim i dobre rzeczy. A jednak, ponieważ ten blog jest po trosze moim czytelniczym pamiętnikiem, poczułam, że chcę to zrobić. Znalazłam kilka chwil, by przyjrzeć się temu, co i jak czytałam i podjęłam wysiłek wyboru najlepszych książek - i powiem, że w tym roku była chyba trudniej.
To już trzecie podsumowanie, które przygotowuję (było i w 2019 roku, i dwa w 2018 - a i b), za każdym razem podchodzę do niego trochę inaczej i nie wiem, czy wypracuję w końcu zadowalającą formułę. Znacznie łatwiej idzie mi z książkami dla dzieci, które oceniam wspólnie z Wojtkiem (tak jak tu).
Na początek trochę liczb dla statystyki - w 2020 roku pochłonęłam 159 książek, co daje 58796 stron. Średnio daje to niecałe 370 stron na książkę, choć były i "maluszki" po 170 stron, i "kobyłki" ponad 700-stronicowe. Jeśli chodzi o ogólną liczbę to mój rekord w ostatnim 5-leciu, ale na wynik złożyły się tu dwa ważne czynniki - po pierwsze trzy miesiące względnej bezczynności w drugim kwartale roku - serio, nie macie czego zazdrościć, to był ten czas, gdzie właśnie lektury ratowały moją psychikę; po drugie - zakochanie się w audiobookach, które wcześniej zupełnie mi nie pociągało, a w tym roku "zaskoczyło" między nami. Dlatego właśnie napisałam, że "pochłonęłam" tyle książek, a nie "przeczytałam", bo do sumy wliczam także przesłuchane audiobooki. Żałuję, że nie wynotowałam sobie, ile ich konkretnie było, ale o namiętności tego romansu świadczy fakt, że ze względu na korzystanie ze Storytela liczba minut spędzonych przy Spotify względem ubiegłego roku spadła o kilkadziesiąt tysięcy minut :-D
Storytel okazał się dobrym towarzyszem dojazdów do pracy i zapewnia mi na tyle szeroki dostęp do audiobooków, że nie mam potrzeby korzystania z innych abonamentów, choć np. pod względem dostępności książek dla dzieci wypada gorzej niż EmpikGo, dlatego ja pozostaję wierna swojej pierwszej apce, a Wojtkowi opłacam dostęp do drugiej.
Niestety nie pozbyłam się nawyku kompulsywnego kupowania książek i wciąż zjawia się ich w domu więcej, niż jestem w stanie przeczytać. Za to sama pandemia przypomniała mi o tym, że bycie odpowiedzialnym konsumentem nie oznacza jedynie rozważnego wybierania rzeczy do kupienia, ale i rozważne wybieranie MIEJSCA, gdzie dokonujemy zakupów. To wierni i odpowiedzialni czytelnicy pomagali przetrwać trudny handlowo czas księgarzom z kameralnych księgarni (a nad niejedną zawisło widmo likwidacji), nie bez znaczenia okazała się też akcja Książka na telefon, która pozwoliła wspierać także miejsca od nas odległe. Czasem kilka złotych więcej na paragonie oznacza nie tylko utrzymanie miejsca pracy, ale ocalenie miejsca, do którego przecież chcemy wrócić i które jest czymś więcej niż punktem handlowym. Bardzo cieszę się, że toruńska Kafka i spółka nadal błyszczy na mapie miasta - patrząc na to, jak prężnie działają kafkańscy księgarze, aż robi się ciepło na sercu. Mam nadzieję, że i waszym ulubionym miejscówkom wiedzie się względnie dobrze.
Wielu z nas ze zrozumieniem, ale i smutkiem przyjęła wieść o odwołaniu targów książki - najpierw warszawskich, potem kolejnych, mniejszych, aż w końcu i tych krakowskich. To wielka szkoda, że nie mogliśmy się na nich spotkać, wymienić wrażeniami, uśmiechami, chłonąć tej atmosfery... Na szczęście udało mi się odwiedzić targi poznańskie na początku roku, a we wrześniu wspaniale antycovidowo przygotowany Festiwal Kryminału Granda - imprezę z najlepszą atmosferą i fantastycznym programem. Brakuje mi spotkań autorskich, choć te odbywające się online także bywają bardzo udane (i pozwalają na uczestnictwo "w dresiku" bez kosztownych wyjazdów, choć brak bezpośredniego kontaktu doskwiera), super, że udało się zorganizować online'ową Strefę Kryminału na toruńskim festiwalu Dwutakt.
Pod względem jakości przeczytanych lektur też raczej nie narzekam. Dość rozsądnie dobieram lektury, dlatego większość kończę ukontentowana (nawet jeśli mam zastrzeżenia), a czasami wręcz zachwycona. Oczywiście nie chodzi o to, by czytać same wybitne książki, ale by świadomie sięgać po to, czego akurat potrzebujemy. Choć nie ukrywam, że recenzencko dałam się kilka razy zapędzić w kozi róg i postanowiłam (oby skutecznie) w kolejnym roku podejmować współprace znacznie bardziej... wybrednie, żeby mieć więcej czasu na wyczytywanie swoich zbiorów i powroty do ukochanych tytułów.
Książkowe rozczarowania? Chyba najbardziej zawiodło mnie Osiedle Rzniw Remigiusza Mroza, którego darzę sympatią, ale dla odmiany mojej mamie książka bardzo się podobała. Dwie czy trzy książki porzuciłam w trakcie czytania, ale generalnie nie zaliczyłam większych wpadek. Cieszę się, że nie zawiedli mnie ukochani autorzy jak Maciej Siembieda ze swoim Wotum (które jednak mogłoby mieć dłuższe posłowie, ale za to na spotkaniach jest fenomenalnie) i Robert Małecki z Żałobnicą (choć baaardzo już tęsknię za Bernardem Grossem, którego śladami ruszyłam do Chełmży na początku roku razem z Bookini.w.pościeli).
Recenzencko rok był obfity, choć na pisanie o wielu lekturach, zwłaszcza tych audiobookowych, zwyczajnie zabrakło mi czasu. Jednak każda recenzja wymaga czasu i odbywa się kosztem innych działań, więc czasem sobie odpuszczałam, jednakże zamierzam nadrobić przynajmniej kilka, ponieważ te książki zwyczajnie na to zasługują - jak choćby Szamałek czy Chmielarz, ale nie tylko.
Kończąc ten przydługi wstęp, przejdę do książek topowych. Z wyborem miałam pewien problem, bo jak wybrać tę jedyną z wielu dobrych książek i jak porównać ze sobą książki odrębnych gatunków. Zdecydowałam się ostatecznie na stworzenie Top 3 w czterech kategoriach i chyba było to najlepsze wyjście. Oczywiście nie jestem krytykiem literackim, a hierarchizowanie tytułów odbyło się przy udziale zarówno rozumu, jak i serca. Odnalazłam w nich właśnie to, czego ja szukam w literaturze zarówno jeśli chodzi o treści, jak i przekazywane emocje. Ciekawi?
Kryminał/sensacja/thriller
To gatunki poczytne i lubiane, dlatego pewnie ilu czytelników, tyle własnych topek. Są czytelnicy, którzy specjalizują się w takiej literaturze i pewnie u nich znaleźlibyście bardziej miarodajne podsumowanie, ale ja wybrałam książki, które mnie sprawiły najwięcej frajdy. Zadowolona jestem z nowych książek Małeckiego i Siembiedy, z przyjemnością przeczytałam wyczekiwaną antologię Stulecie kryminału, a także zwracam waszą uwagę na najlepszą jak dotąd książkę Ewy Przydrygi pt. Miała umrzeć. Ale czas na podium.
Miejsce 3.
Jorn Lier Horst, Thomas Enger, Punkt zero [Smak Słowa]
Lietracki mariaż jednego z ulubionych autorów - Jorna Liera Horsta - z twórcą mi wcześniej nieznanym - Thomasem Engerem - okazał się w moim odczuciu bardzo udany. Ma nieco inny od książek Horsta klimat, a przy tym jest w niej coś znajomego. Do tego ciekawa fabuła, odpowiednia dynamika i okazuje się, że od książki nie możesz się oderwać. Niby - gdy rozbierasz książkę na czynniki pierwsze, nie znajdujesz tu żadnych nowych rozwiązań, a jednak autorzy dobierają elementy fabularne w taki sposób, by książka zaskakiwała, a jej lektura sprawiała radość. Do tego nie jest to powieść oparta na bardzo brutalnych obrazach, a takie w ostatnim roku zaczęły mnie zwyczajnie męczyć. Zatem - tak, Horst i Enger dostają ode mnie brązowy medal.
Miejsce 2.
Twórczość pana Marka poznałam później niż samego autora, ale cieszę się, że nadrobiłam. A sam Intruz jako powieść szpiegowska, sensacyjna, był dla mnie powiewem świeżości i odskocznią od klasycznych kryminałów. Ciekawa fabuła i wartka akcja, niesamowicie pomyślana intryga... Takiej książki nie powstydziłby się niejeden zagraniczny autor (jeśli to jakikolwiek wyróżnik). Mam nadzieję, że Marek Stelar nie raz jeszcze na tym polu zabłyśnie.
Miejsce 1.
Jakub Ćwiek, Topiel [Marginesy]
Z tą powieścią mam o tyle problem, że nie do końca jestem przekonana, do jakiego gatunku ją przypisać, ale skoro wydawca sam opisuje ją jako "thriller obyczajowy" to postanowiłam oceniać ją w tej kategorii. I bezsprzecznie dostaje ode mnie pierwsze miejsce. Topiel recenzje zbierała różne, byli tacy, których nużyła, mnie jednak baaardzo przypadła do gustu i dostarczyła niezapomnianych emocji. To osadzona w realnych, historycznych okolicznościach świetna powieść inicjacyjna, która klimatem bardzo przypomina mi opowiadanie Stephena Kinga Ciało, a jeszcze bardziej jeden z moich ukochanych filmów, czyli powstały w oparciu o wspomniane opowiadanie obraz z 1986 roku Stań przy mnie. Dla mnie - rewelacja.
Non fiction
W tej kategorii mieszczą się książki o zgoła innej funkcji. Bardzo je sobie cenię, ponieważ to one nie tylko wzbogacają moją wiedzę, ale i poszerzają horyzonty i pomagają porządkować rzeczywistość. Wymagają znacznie więcej uwagi i czasu, jednak zawsze warto go im poświęcić. Kilka zacnych reportaży i książek non fiction pochłonęłam w formie audiobooków - ostatnio zachwyciłam się dwiema pozycjami, o których mam nadzieję jeszcze napisać - Mecz to pretekst. Futbol, wojna, polityka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka oraz O północy w Czarnobylu Adama Higginbothama. A podium?
Miejsce 3.
Miejsce 2.
Miejsce 1.
Książka, która była nominowana do Nagrody Literackiej Nike, bezsprzecznie jest najlepszą w swojej kategorii. To jeden z ostatnich momentów na spisywanie takich historii, ponieważ niewielu już zostało z tych, którzy pamiętają powojenne poszukiwania złota. Wcale nie chcą o tym mówić, ale wiele można dociec, słuchając relacji ich dzieci i rodzin. Bardzo ciekawa książka, i z trudem zdobyte materiały.
Literatura obca
W tej kategorii oceniam wszystkie książki zagranicznych autorów niewpisujące się w dwie pierwsze kategorie - czyli szeroko rozumianą beletrystykę tłumaczoną z języków obcych. I choć ten rok, podobnie jak poprzedni, zdominowany był u mnie przez literaturę rodzimą, to przeczytałam też sporo dobrych przekładów. Dzięki instagramowej akcji "Czeski rok", którą organizuję wraz z Eweliną Łaszczuk - czyli Bookini.w.pościeli - bliżej zapoznaję się ze świetną literaturą czeską. Zachwycam się choćby Mapą Anny Marka Sindelki, ale nie tylko. Polecałam wam chociażby ciekawe tematycznie Kobiety z Vardo Kiran Millwood Hargrave czy Wyznanie Jessie Burton, a ostatnio wielkie wrażenie zrobiła na mnie - wysłuchana w audio i jeszcze niezrecenzowana - Moja znikająca połowa Britt Bennett. O niej mam nadzieję szybko wam opowiedzieć.
Miejsce 3.
Miejsce 3.
Miejsce 2.
Miejsce 1.
Na drugą wydaną w Polsce powieść autorki Śpiewajcie z prochów, śpiewajcie czekałam bardzo niecierpliwie i wiązałam z nią wielkie nadzieje. Jak się okazuje - nie zawiodłam się. Ta powieść - z początku niespieszna - to mistrzowskie kumulowanie napięcia, budowanie historii, która rozwinie się w dramatyczny i nieposkromiony sposób. Uwielbiam taki sposób przedstawiania rzeczywistości i takie niejednoznaczne, niesztampowe historie. Jak dla mnie to książka roku (choć nadal na czytanie czeka kilku potencjalnych kandydatów do trofeum, w tym roku nikt już jej nie zagrozi).
Literatura polska
Miejsce 3.
Magda Knedler, Położna z Auschwitz [Mando]
Beletryzowana opowieść o Stanisławie Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz, to książka, którą się nie czyta, a przeżywa. Napisana z szacunkiem, rozwagą, ale tętniąca od emocji i głęboko dotykająca czytelnika. Wyjątkowa powieść w zalewie powiastek wykorzystujących Auschwitz jako kamuflaż, maskę, tekturową dekorację, i niesłusznie - z powodu tytułu - wrzucana z takimi do jednego wora. Dla mnie okazała się lekturą bolesną, ale zarazem utrwalającą historię, o której nie można zapomnieć, wartej ocalenia i przedstawienia szerokiemu gronu odbiorczyń, dowód morderczej pracy autorki przy docieraniu do źródeł i tworzeniu opowieści, którą czyta się jak najlepszą powieść, a zarazem nieprzekłamująca faktów, wierna prawdzie historycznej. Hołd oddany wyjątkowej kobiecie.
Wstęp, jak i "ranking" przeczytałam z wielką przyjemnością - jak zawsze! Mnóstwo książek, gratuluję zaczytania i Tobie, i Wojtkowi! Ja mam najgorszy rok pod względem liczby książek, ale chyba najlepszy pod kątem doboru lektur - nie wiem czy rozczarowała mnie choć jedna! Dodatkowo w tym roku się spolaryzowałam - czytałam głównie fiction i non fiction. :D
OdpowiedzUsuńTwoje TOP sprawiło, że dopisałam kilka książek na listę do przeczytania, a za wstęp przesyłam pozytywną energię. Cieszę się, że piszesz. <3
Dziękuję, Martuś. Dobre słowo zawsze w cenie. U mnie wyjątkowo dużo (dziś zarwałam noc pochłaniając 550 stron 160. książki w roku ��) książek, ale i mnóstwo udanych wyborów. �� Ściskam
Usuń