Szereg ważnych scen, czyli o "Pewnego razu w Wenecji" Magdy Knedler [Mando]
Może chodzi o to, że życie to szereg ważnych scen, które łączy nieco mniej ważna substancja zbudowana z sekund i oddechów. Pamiętamy obrazy i wspominamy je, przestawiamy elementy, tworzymy wciąż nową całość, bo przeszłość tak naprawdę nigdy nie jest czymś zamkniętym i trwałym. Zszywamy je przezroczystą nicią, dniami, które przesypują się przez palce. Magda Knedler to - tak, powtórzę się - jedna z moich ulubionych autorek i chyba najbardziej wszechstronna jeśli chodzi o gatunki i tematykę. A w najnowszej książce - Pewnego razu w Wenecji - wraca do powieści obyczajowej, pierwszy raz od czasu Tylko oddech współczesnej i bez inspiracji realnymi osobami. Bardzo byłam ciekawa, w jakie rejony - i to nie tylko geograficzne - nas tym razem zabierze. Geograficznie udajemy się do Wrocławia i Wenecji. Spotykamy tam Annę i Janka, którzy parą są już od pewnego czasu. Łączy ich uczucie, choć nie wygląda na płomienne i szczególnie namiętne. Kiedy przeprowadzają się w nowe miejsce, Janka zacz