Fantastyka to gatunek, na który wciąż wielu czytelników patrzy z wyższością, traktując ją niemal jak "bajki dla dzieci", gatunek niewymagający - ani od autorów, ani od czytelników. O ile przyznaje się miejsce wśród klasyków literatury Tolkienowi, o tyle wciąż słyszę zarzuty, że fantastyka jest... delikatnie mówiąc, niepoważna. W końcu kiedy odrzucamy realizm - tak, tak, słyszałam takie słowa - możemy napisać wszystko, więc nie musimy się specjalnie wysilać. A przecież dobra powieść fantasy to taka, która prezentuje historię wyjątkową, spójną i w ramach wykreowanego świata - prawdopodobną. Często pisarze fantasy czerpią z realnego świata więcej, niż można by przypuszczać. A ich lektura daje mnóstwo radości. Odkrywam ją właśnie ponownie, wracając do eksplorowania gatunku po dłuższej przerwie. I właśnie zakochałam się w Wojnie makowej Rebecki F. Kuang.
Bohaterką powieści jest Rin, wojenna sierota, która nie wie nic o swojej przeszłości. Ponieważ w cesarstwie wydano dekret nakazujący rodzinom przygarnianie takich dzieci, Rin wychowuje się w domu Fangów. Ciotunia Fang nie ma w sobie nic z czułości matki i traktuje dziewczynę w charakterze siły roboczej. Fangowie trudnią się przemytem opium i młodziutka Rin codziennie im w tym pomaga.
Kiedy dziewczyna dowiaduje się, że Fangowie chcą wydać ją za mąż za starszego zamożnego mężczyznę, uświadamia sobie, że jedyną drogą ratunku jest zdanie państwowego egzaminu i przyjęcie w poczet studentów wojskowej akademii w Sinegardzie. Znajduje sposób, by przekonać nauczyciela do podjęcia próby przygotowania jej do tego egzaminy, a na Fangach wymusza zgodę na podjęcie próby. Jej determinacja procentuje i Rin, zamiast zostać żoną, staje się studentką.
Niestety życie na uczelni, pośród synów i córek możnowładców, nie należy do najlżejszych. Tym bardziej że konflikt z jednym z uczniów czyni z niej pariasa, który może liczyć właściwie jedynie na towarzystwo jednego przyjaciela Kitaja. Niestety niechęć jednego z nauczycieli może skończyć się wyrzuceniem z uczelni. Jednak Rin zostaje zauważona przez nauczyciela tradycji, o którym niewielu studentów ma dobre zdanie. To u jego boku Rin odkrywa swoje niezwykłe zdolności. Zdolności, które mogą przydać się w czasie nadchodzącej wojny cesarstwa Nikan z Federacją Mugen.
Wojna makowa to napisany z rozmachem, spektakularny debiut literacki Rebecki F. Kuang, absolwentki filologii chińskiej na uniwersytecie w Cambridge. Ta informacja jest nie bez znaczenia, ponieważ historia cesarstwa Nikan jest wyraźnie inspirowana kulturą dawnych Chin. Jednakże jest to też historia świeża i oryginalna, z doskonale wykreowanym światem o bogatej historii, tradycjach i kulturze nie do końca tożsamych z tym, co znamy z historii. W ten świat jesteśmy wprowadzani stopniowo i metodycznie, poznając z jednej strony wiodący wątek, z drugiej mając możliwość rozeznania się w mechanice świata przedstawionego. Ta możliwość dogłębnego poznania kreowanej przez powieść rzeczywistości zachwyci każdego czytelnika lubującego rozsmakować się nie tylko w akcji, ale też w "przestrzeni", w której się ona rozgrywa, w rzeczywistości, na którą składają się historia, obyczajowość, kultura i nauka. I choć niektórym może wydawać się, że początkowo niewiele się w powieści dzieje, zapewniam was, że nie ma tu mowy o przypadku. Autorka doskonale wie, jak chce opowiedzieć tę historię, a wszystkie drobne rzeczy, które początkowo wydają się spowalniać jej tempo, mają znaczenie dla całej fabuły i będą wpływały na decyzje i działania postaci.
Rin jest bohaterką, która nie budzi natychmiastowej sympatii. Początkowo może to być litość dla wojennej sieroty pozbawionej rodziny i perspektyw, jednak wkrótce przerodzi się ona w podziw dla determinacji i samozaparcia. Rin jest szalenie zdeterminowana i uparta, co czasem prowadzi do konfliktów, jednak dla czytelnika jest bohaterem interesującym. Ta dziewczyna upatruje szansy na odmianę swego losu w edukacji, jest szalenie pracowita i zmotywowana, i nie poddaje się mimo kłód, jakie życie nieustannie rzuca jej pod nogi. Oczywiście jej naiwna wiara w system, który daje szanse biedakom, zostanie solidnie podkopana, jednak Rin raz za razem będzie dźwigać się po upadku i stawać do dalszej walki. To silna, choć niepozbawiona wad i słabości postać kobieca, która jest doskonałym protagonistą dla opowieści. Do tego podejmie - może nie do końca świadomie - kontrowersyjną decyzję odnośnie do swojego ciała. Jest to bardzo interesujące w perspektywie kreowania bohaterek wojowniczek w powieściach.
Przy czytaniu o Fang Runin nie da się oczywiście uniknąć skojarzeń z legendarną chińską wojowniczką Hua Mulan, która w męskim przebraniu służyła w wojsku. Rin nie musi jednak się ukrywać, ponieważ w Nikan walczą zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jednak determinacja i męstwo (co nie jest równoznaczne z brakiem lęku, a raczej ze stawaniem do walki mimo niego) to z pewnością cechy, które łączą obie te postaci. Rin jednak ma także nadprzyrodzoną zdolność przyzywania jednego z bogów. I to niezwykle niebezpiecznego - Feniksa.
Oprócz Rin znajdziemy w powieści całą masę ciekawych postaci pierwszo- i dalszoplanowych, z których każda będzie miała do odegrania swoją rolę. Co ważne, autorka dba o to, by każda z nich zyskała indywidualny rys psychologiczny i by nie zawsze pozostawała niezmieniona w swych poglądach i zachowaniu. To postaci z krwi i kości, wrzucone w tryby wielkiej historii cesarstwa i jego konfliktu z Federacją, wśród których najbarwniejsi są członkowie cike - specjalnych oddziałów złożonych z... szamanów.
Szamani to wojownicy, którzy nauczyli się przywoływać bogów. Bóstwa obdarzają ich swoją mocą i pozwalają wykorzystywać ją w walce, są zatem cennymi nabytkami dla wojsk cesarzowej. Są jednak pogardzani przez resztę oddziałów, postrzegani jako dziwacy, stanowiący nie mniejsze niż wróg zagrożenie. Ta niechęć nie jest całkiem bezpodstawna, ponieważ kontakt z bogami wyraźnie odciska się na cike. Byty przecież udzielają swej mocy na własnych, niezrozumiałych dla ludzi zasadach, a ich cele wymykają się ludzkiemu pojmowaniu. Nieograniczane przez ludzką moralność, są równie niebezpieczne co przydatne. Przyznam, że autorka świetnie wprowadziła ten motyw do powieści i doskonale rozgrywa go na jej kartach, pokazując ludzką i nieludzką stronę bohaterów. Te barwne postaci, do których dołącza Rin, są nie tylko motorami napędowymi akcji, ale też przykładem rozważań nad celowością sięgania po moce, nad którymi nie sposób zapanować. Czy potrzeba cesarstwa usprawiedliwia igranie z bogami? I kto nad kim tak naprawdę panuje?
Choć - powtarzam - historia wymyślona przez Kuang jest jak najbardziej oryginalna, łatwe do rozpoznania są rzeczywiste inspiracje historyczne i kulturowe, związane z cesarstwem Chin. Widać to chociażby w podziale na prowincje, których nazwy wiążą się z chińskimi znakami zodiaku, ale najdobitniej wybrzmiewa w masakrze dokonanej przez Federację Mugen na mieszkańcach Golyn Niis - w tych porażających, bolesnych wizjach łatwo rozpoznać historię rzezi ludności Nankunu dokonanej przez japońskich najeźdźców. Wojna jest w książce pokazana z całym jej okrucieństwem - i to wcale nie jednostronnym. Co ważne, dramatyczne obrazy nie służą tu jedynie szokowaniu czytelnika, ale są podstawą do rozważań o okrucieństwie wojny, o celowości podejmowanych działań obronnych i rewanżowych. Uderzają w czytelnika z całą mocą, a w zestawieniu z decyzjami podejmowanymi przez bohaterów decyzjami i działaniami skłania do głębszej refleksji.
Choć objętość pozycji niektórych czytelników może przerażać, zapewniam, że nie ma w niej wątków zbędnych. Jest spektakularna rzeczywistość opisana drobiazgowo, ale w sposób fascynujący, pozwalający dogłębnie poznać rzeczywistość, w której funkcjonują bohaterowie, a która nie pozostaje na nich bez wpływu. A w to wszystko wpleciona jest niesamowita opowieść o Rin, dziewczynie ze społecznych nizin, zdeterminowanej najpierw, by odmienić swój los, potem - by ocalić przyjaciół. Jest to po trosze historia inicjacyjna ponieważ w czasie nauki i w ogniu walki kształtuje się charakter dziewczyny, życie raz za razem odziera ją ze złudzeń, wykuwając zupełnie nową osobowość. Autorka pozwala nam poznać Rin dogłębnie, jej pragnienia, aspiracje i wewnętrzną motywację, dzięki czemu - nawet jeśli się z jej wyborami nie zgadzamy, możemy je zrozumieć.
Dodatkowym atutem książki są ilustracje Przemysława Truścińskiego, który wyrazistą kreską oddaje klimat i treść powieści. To nie są uładzone obrazki jak z książek dla dzieci, a dynamiczne grafiki w nieco komiksowym stylu ukazujące także brutalność, brzydotę i okrucieństwo. Czasem mniej, czasem bardziej dosłowne, ale interesujące jako dodatek do tekstu.
Wojna makowa to opowieść o aspiracjach, marzeniach i nauce, potrzebie przynależności i przyjaźni, społecznych dysonansach, ale przede wszystkim o wojnie, o trybikach historii, które mielą ludzkie życie do chwili, gdy trafią na kogoś zdolnego im się przeciwstawić. Jest też opowieścią o ludziach próbujących kontrolować moce wymykające się ich pojmowaniu i pytaniem o zasadność takiego ryzyka. Ta książka wciąga czytelnika w bogato wykreowany świat i porywającą historię tak bardzo, że nawet nie odczuwa się upływu stron i czasu. Trudno się od niej oderwać. Co ważne, można ją przeżywać na kilku płaszczyznach, cieszyć się pełną napięcia akcją, ale też podjąć próbę refleksji nad jednym z wielu podejmowanych zagadnień - społecznymi stosunkami, dostępem do wiedzy, celowością działań wojennych, sięganiu po moce i nie tylko. Nie jest to prosta opowiastka dla młodzieży osnuta wokół miłosnego wątku, a poważna i wymagająca lektura, która pod wierzchnią, rozrywkową warstwą, kryje wiele więcej i oferuje przeżycia emocjonalne i intelektualne zarazem. Jest w niej wszystko to, czego oczekuję od gatunku, a także świeżość, oryginalność i widoczny potencjał na rozwinięcie historii, która, jak wiemy, rozkładać ma się na trzy tomy. Zdecydowany must read dla miłośników rasowego fantasy.
Autor: Rebecca F. Kuang
Tytuł: Wojna makowa
Seria: Trylogia wojen makowych
Tłumacz: Grzegorz Komerski
Wydawca: Fabryka Słów
Komentarze
Prześlij komentarz