Mateusz Żuchowski, Cieniobójcy. Księga I: Ziarno [Harde]

 

Mateusz Żuchowski, Cieniobójcy. Księga I Ziarno [Harde]

Przyznam się bez bicia, że do Cieniobójców Mateusza Żuchowskiego podchodziłam trochę jak do jeża. Z jednej strony to debiut, więc ryzyko jest zawsze, z drugiej - książka wydana przez wydawnictwo, które się w fantastyce nie specjalizuje. Po trzecie - przy całym zalewie romantasy obawiałam się, że dostanę kolejną książkę z wątkiem miłosnym w fantastycznych dekoracjach, z pretekstowo i niespójnie utworzonym światem przedstawionym, a nie tego w fantastyce szukam. Zaintrygował mnie jednak opis i postanowiłam dać autorowi szansę z czego - po fakcie - bardzo się cieszę. 

Minęło tysiąc lat, odkąd świat przykryła Wszechnoc. Ludzie przetrwali dzięki mocy ukrytej w kamieniach. Zbudowali nowe imperia, prowadzili kolejne wojny. Niemal zapomnieli o niebezpieczeństwie czyhającym poza granicami wyznaczonymi przez ochronną moc. Nad spokojem mieszkańców stale czuwają Cieniobójcy, którzy patrolują trakty i likwidują próbujące wedrzeć się do zabezpieczonej strefy Cienie. Rhyan to młody i arogancki Cieniobójca, który nieoczekiwanie zostaje dowódcą oddziału i musi go stworzyć od nowa. Targana lękami z przeszłości Ren odkrywa w sobie potężny dar, który zmusza ją do ucieczki z rodzinnego miasta. Król Tennaer próbuje naprawić błędy ojca i ocalić królestwo przed upadkiem. Moc kamieni słabnie, a ich zapasy się kończą. Ograniczone zasoby powodują napięte relacje między poszczególnymi nacjami. Pokój wisi na włosku. Tymczasem w mroku wiecznej nocy pojawia się nowe zagrożenie, które zwiastuje nieuchronny koniec.

To naprawdę udany debiut gatunkowy, który dostarczył mi mnóstwa emocji. I to z całkiem pomysłowo wykreowanym światem. W przykrytej wiecznym mrokiem krainie to, co dla nas jest codziennością - pory dnia, rytm dobowy, światło, rośliny rosnące w słońcu - pozostaje w sferze legend, powtarzanych z ust do ust z pewną dozą niedowierzania. Nie otrzymujemy oczywiście wyjaśnienia, dlaczego tak się rzeczy mają, ale to niedopowiedzenie jedynie intryguje, pozwala snuć przypuszczenia i domniemywać, czy stanie się ona kwestią istotną dla dalszej fabuły. Autor zadbał za to, żeby do tych niecodziennych okoliczności dopasować całe funkcjonowanie świata - nie tylko tryb życia ludzi, ale też ich działania, aktywność, sposób zdobywania pożywienia czy zwierzęta. Pomyślał nawet nad tym, by napomknąć o produkcji tlenu przez podtrzymywany magią las, co może i jest poboczną kwestią dla kreacji rzeczywistości, ale stanowi jej interesujący rys.

Księga I jest tak naprawdę wprowadzeniem w świat, ale autor rezygnuje z szeroko zakrojonej ekspozycji na rzecz akcji. A ta rusza już na pierwszych stronach. Wraz z jej rozwojem czytelnik poznaje całą mechanikę świata przedstawionego i zasady funkcjonowania magii (i nie tylko), dzięki czemu sceny, które początkowo budzą lekkie skonfundowanie, a jednocześnie intrygują, stają się coraz bardziej zrozumiałe. 

Owszem, autor zdaje się czerpać ze znanych motywów, wprowadzając przede wszystkim czające się na ludzi cienie i demony, z którymi walczą strażnicy zwani Cieniobójcami, ale splata je w zupełnie nową historię i snuje własną opowieść. Wprowadza na scenę kilkoro niezwiązanych ze sobą (przynajmniej na razie) bohaterów o różnej zawodowej proweniencji i różne krainy z tego mrocznego świata, prezentując kilka odrębnych wątków fabularnych, które - czego się spodziewamy - będą musiały się skrzyżować. Na razie jednak zarzuca na czytelnika różne przynęty i nęci skrywającą się w każdym z nich tajemnicą.

Wraz z zarysowaniem świata przedstawionego dostajemy też zgrabny rys poszczególnych postaci. Jeszcze może nieprzesadnie rozbudowany, ale pozwalający na ich wyróżnienie z tła, zaciekawienie czytelnika i poznanie zarysu ich historii. Każda z tych postaci ma w sobie spory fabularny potencjał i staje się poniekąd osią nieco innego wątku. To, jak te wątki się rozwiną, pozostaje kwestią kolejnych tomów, ale na tym etapie świetnie współtworzą one klimat historii i pozwalają się w niej nieco zorientować, przy jednocześnie toczącej się coraz szybciej i dramatyczniej akcji.

Autor dobrze przemyślał to, ile i jak powiedzieć nam o wymyślonym przez siebie świecie i bohaterach, byśmy się z nimi związali i chcieli dalej poznawać, a jednocześnie nie uczynił z pierwszego tomu jedynie przydługiego wstępu. Bo - jak mówiłam - od początku sporo się tu dzieje, a samo zagrożenie staje się realnie na kilku różnych poziomach. Jest groza płynąca ze strachu przed demonami, groźba międzypaństwowej wojny, w której każdy ma do zrealizowania jakieś interesy, a także to, czego większość sobie nie uświadamia, a co może zadecydować o istnieniu całej ludzkości. Każda z tych płaszczyzn zaczyna w Ziarnie wybrzmiewać, stając się zarzewiem - mam nadzieję - spektakularnie rozpisanej intrygi.

Najistotniejsi bohaterowie - Rhyan i Ren - zdają się stworzeni na zasadzie kontrastu. On jest człowiekiem czynu, rusza odważnie ku niebezpieczeństwu, z pewną właściwą młodym ludziom butą i arogancją. Ona kryje się w cieniu, wypiera nękające ją demony przeszłości, stara się wieść spokojne życie na uboczu i nie konfrontować z lękiem. Są jednak w pewien sposób do siebie podobni. Gdy upomina się o nich świat, starają się przyjąć odpowiedzialność na własne barki i wykazują gotowość, by sprostać stawianym przed nimi zadaniom, choć wiedzą, że czeka ich wewnętrzna przemiana i dużo pracy. Jednocześnie dają o sobie znać też nękające ich wspomnienia przeszłych zdarzeń, które stopniowo zyskują na znaczeniu.

Pierwsza księga Cieniobójców to debiut dojrzały. Przemyślana historia, która z jednej strony skupia się na konkretnych bohaterach, z drugiej zyskuje głębię dzięki toczącym się ponad ich głowami politycznym intrygom i nieuświadomionym jeszcze zagrożeniom. Utrzymana w mrocznym jak Wszechnoc klimacie, z interesującą, pełną zwrotów akcji fabułą. Stanowi jednocześnie bardzo udane wprowadzenie w mechanikę całego świata przedstawionego, z własnym systemem magicznym dopasowanym do zagrożeń, z jakimi mierzą się bohaterowie. To historia o relacjach międzyludzkich i ambicjach, ale też postawach przyjmowanych w obliczu zagrożeń. O ludzkości, która trwa mimo bardzo trudnych warunków. O demonach realizujących sobie tylko znane cele. O odwadze i intrygach. Z dobrze skonstruowanym i nieprzesadnie rozbudowanym wątkiem miłosnym. Pozostawiająca satysfakcję z lektury, ale i niedosyt i głód kolejnej części.

Przypadła mi do gustu już po kilku rozdziałach i już teraz czekam na jej kontynuację. Choć tak jak apetyt rośnie w miarę jedzenia, tak rosną też moje wobec autora oczekiwania. Potencjał jest w historii duży i czuję dumę, że tego typu historia wyszła wprost z głowy rodzimego autora. Teraz mam nadzieję, że równie dobrze będzie się rozwijać.

Autor: Mateusz Żuchowski
Tytuł: Cieniobójcy. Księga I: Ziarno 
Wydawca: wydawnictwo Harde

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty