Maja Lunde, Sen o drzewie [Wydawnictwo Literackie]
Kwartet klimatyczny Mai Lunde powstawał niespiesznie. Kolejne powieści z tego cyklu ukazywały się na przestrzeni ośmiu lat. Autorka pozwalała nam odetchnąć, po czym znów wbijała szpileczki, przesuwała granice komfortu, zmuszała do pochylenia się nad tym niewygodnym tematem, jakim są zmiany klimatyczne. Negowanym, upolitycznionym, spychanym na margines lub traktowanym instrumentalnie. Norweska pisarka także zajmuje głos w toczącej się debacie, czerpiąc z tego, co dzieje się tu i teraz, lecz spoglądając ku - nie aż tak odległej - przyszłości. To samo robi w ostatnim tomie kwartetu - Śnie o drzewie.
Świat po katastrofie. Czy ludzkość przetrwa? I czy rośliny uratują przyszłość naszej planety?
Rok 1940, Leningrad. Nikołaj Wawiłow, genialny biolog i genetyk, który stworzył pierwszy na świecie bank bulw, orzechów, ziaren i korzeni, aby zapobiec klęskom głodu, na rozkaz Stalina zostaje aresztowany i oskarżony o szpiegostwo.
Rok 2045, Svalbard. To tutaj, do surowej arktycznej krainy, zostaje przeniesiona olbrzymia kolekcja Wawiłowa i poszerzona o kolejne depozyty biologiczne. Wkrótce potem dochodzi do Zapaści. Szukając ocalenia przed ogólnoświatową katastrofą, mieszkańcy norweskiego archipelagu podejmują decyzję o samoizolacji.
Rok 2110, Syczuan. Tao odbiera sygnał mayday: na wyspie za kołem podbiegunowym czeka na pomoc trójka dzieci i dwoje nastolatków ocalałych po wielkiej epidemii. Mają dostęp do globalnego banku nasion. Milion gatunków! To szansa na odbudowę dawnej bioróżnorodności. Jednakże sukces ekspedycji ratowniczej wcale nie jest taki pewny.
Dlaczego Tommy – rozważny i czuły opiekun swoich młodszych braci, Henry’ego i Hilmara oraz siedemnastoletniej Rakel i jej siostry Runy – robi wszystko, by ukryć bezcenny skarb? Czy jako jego strażnik może dysponować ziarnami przekazanymi przez kraje, które uległy zagładzie? Dlaczego tylko troje dzieci trafia na pokład statku? Co stało się z marzącą o nowym, lepszym życiu Rakel, która już wkrótce miała zostać mamą?
Maja Lunde nie zawiodła pokładanych w niej nadziei i po latach oczekiwania dostarcza nam przemyślaną, dopracowaną i poruszającą historię, która jest klamrą spinającą wszystkie cztery powieści, a jednocześnie doskonałym dopełnieniem poprzednich tomów. Uważny czytelnik dostrzeże nawiązania zarówno do Historii pszczół i Błękitu, jak i do powieści Ostatni. Jednocześnie sama w sobie, traktowana jako odrębne dzieło, jest ta powieść historią kompletną, spójną i porywającą.
Tocząca się nielinearnie fabuła sprawia wrażenie niespiesznej. Rozwija się powoli, skupia na drobnych, czasem dość przyziemnych scenach. Jednak ten spokój jest bardzo pozorny, bo kluczowe jest to, co skrywa się pod płaszczem kolejnych zdarzeń. Te zdarzenia są jak pokrywka stojącego na otwartym ogniu garnka, spod której coraz intensywniej kipią emocje. Pewna surowość opisanego świata nie maskuje bowiem coraz duszniejszej atmosfery, a napięcie i tajemnica wisi nad czytelnikiem niczym ostrze gilotyny. Kiedy to ostrze opadnie, mamy szansę na emocjonalne oczyszczenie, ale cały ciężar refleksji zostaje na długo.
Tak jak w przypadku poprzednich powieści, Sen o drzewie ma w sobie coś szlachetnego. Lunde zachwyca precyzją, z jaką odmalowuje surowy svalbardzki krajobraz i prosty, naznaczony codziennym mozołem styl życia mieszkańców osady, choć oddaje go w skali mikro na przykładzie jednej rodziny. Jednocześnie kreśli bardzo poetyckie sceny, przepięknie tworzy zdania, precyzyjnie buduje atmosferę i zagłębia się w wewnętrzne życie bohaterów, którzy stanowią jądro całej opowieści. W tej całej konstrukcji nie brak przede wszystkim emocji i to one sprawiają, że przekaz trafia prosto do serca czytelnika. Raz za razem trącając czułe struny, autorka skłania nas nie tylko do refleksji nad światem przedstawionym, ale też do współodczuwania z bohaterem, tym chłopakiem wtłoczonym w rolę mężczyzny, zmuszonym do wzięcia na barki odpowiedzialności nie tylko za rodzinę, ale poniekąd za przyszłość ludzkości.
W tej przytłaczającej, mrocznej wizji świata przyszłości, jaka wyłania się z kolejnego tomu cyklu, Lunde wystawia rachunek sobie współczesnym - krótkowzrocznym, zachowującym się jak dzieci, niewykraczającym myślą poza doraźne korzyści i przerzucającym odpowiedzialność za przyszłość na kolejne pokolenia. Z jej wnikliwej obserwacji rzeczywistości narodził się szalenie wiarygodny obraz rzeczywistości, która będzie codziennością kolejnych pokoleń. Autorka funduje nam podróż w czasie i możliwość spojrzenia na konsekwencje decyzji współczesnego człowieka, z rozpędem dewastującego planetę i tkwiącego w samozadowoleniu oraz negacji faktów. Pozwala zobaczyć, a przede wszystkim poczuć przyszłość, w której może wciąż jest iskra nadziei, jednak okupiona dziesięcioleciami strat, cierpienia i poświęceń.
Lunde nieustająco wnikliwie przygląda się człowiekowi. Jego motywacjom, pragnieniom, słabościom i sile. Poza tym, że jest rewelacyjną opowiadaczką, która bez pośpiechu snuje swoją opowieść i wciąga w nią czytelnika zarówno intelektualnie, jak i emocjonalnie, jest też świetną obserwatorką. Bierze pod lupę ludzką naturę, jednocześnie pochylając się nad wpływem życiowych doświadczeń na decyzje bohaterów. Siłą powieści Lunde jest właśnie jej klasa - literacko dopracowana historia i wyraziści bohaterowie, z którymi czujemy się związani, z którymi możemy się utożsamić lub chociażby im kibicować. Ich losy - dynamiczne, ciekawe, emocjonujące - mają nas zmusić do postawienia sobie ważnych pytań. Nie ma tu łatwych recept i łatwych odpowiedzi, są tylko pytania i zmuszanie nas do pojęcia niewygodnej prawdy o naszym świecie.
To naprawdę piękna i poruszająca na wielu płaszczyznach powieść. Z jednej strony prezentująca ponury obraz świata po katastrofie, skłaniająca do refleksji nad działaniem człowieka i jego odpowiedzialnością za planetę. Z drugiej, w mniejszej skali, pochylająca się nad siłą międzyludzkich relacji, dotykająca kwestii rodzinnych więzi, odpowiedzialności zarówno za najbliższych, jak i za samą planetę. Lunde zawiera w losach Tommy'ego metaforę całego świata, który dąży do katastrofy, ale dla którego wciąż nie brak nadziei. A zabierając czytelnika w tę fabularną, pełną emocji podróż, jednocześnie zmusza go do refleksji nad tym, czym jest dojrzałość i odpowiedzialność. Oraz czy dla świata, w którym trwają ludzie, jest jakaś nadzieja.
Mając w ręku wszystkie tomy Kwartetu klimatycznego, możemy dostrzec niewiarygodną skalę tego projektu, a jednocześnie kunszt autorki, która napisała cztery bardzo dobre powieści, doskonale broniące się zarówno jako samodzielne dzieła, jak i kolejne części większej całości. Książki napisane przepięknym językiem, wciągające i poruszające. Każda z nich podejmuje temat zmian klimatycznych i ich konsekwencji z nieco innej strony, a jednocześnie żadna nie sprawia wrażenia pustego manifestu pisanego pod tezę. Przeciwnie, te wysmakowane literacko dzieła pozwalają zobaczyć nie tylko konsekwencje naszego stylu życia dla całej planety, ale też dostrzec w tym wszystkim jednostkę, jej emocje, osobiste tragedie i niezłomną walkę o każdy kolejny dzień.
Każda z powieści poruszyła mnie na swój sposób. Historia pszczół urzekła obrazem świta bez owadów i wpisaniem opowieści o nich w różne epoki i życiorysy. Ostatni zasmuciła wizją niemal skazanej na porażkę walki o ocalenie jednego gatunku koni w obliczu kryzysu dotykającego wszystkich ludzi. Błękit natomiast trącił najczulsze struny i złamał serce jako zapis potencjalnej przyszłości naszych dzieci w chwili, gdy same wejdą w dorosłość. W tym kontekście Sen o drzewie wydaje się doskonałym dopełnieniem każdej z tych opowieści i rewelacyjnym domknięciem oraz smutną laurką wystawioną ludzkości. Każda z tych książek - czytanych już przecież kilka lat temu - głęboko zapadła mi w pamięć i wiem, że tak będzie tym razem. Bo to powieści wybitne - zarówno w globalnej, jak i jednostkowej skali.
Autor: Maja Lunde
Tytuł: Sen o drzewie
Seria: Kwartet klimatyczny
Tłumacz: Mateusz Topa
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz