[#zwojtkowejbiblioteczki] Arnfinn Kolerud, Milion dobrych uczynków [Agora dla dzieci]

 [#zwojtkowejbiblioteczki] Arnfinn Kolerud, Milion dobrych uczynków [Agora dla dzieci]

Uwielbiam skandynawską literaturę dla dzieci i młodzieży za jej bezpardonowość, przełamywanie tego, co u nas wciąż pozostaje w strefie tabu i specyficzny, niepodrabialny klimat. Mam wrażenie, że skandynawscy autorzy bardziej traktują swoich młodych czytelników po prostu jak nieco mniejszych ludzi, bez paternalistycznych tonów czy infantylizacji treści. I choć tego się właśnie po książkach z tego regionu spodziewam, to i tak potrafią mnie zaskoczyć. Tak jak zaskoczył mnie Milion dobrych uczynków Arnfinna Koleruda.

Frank i jego mama żyli skromnie. On był przeciętnym uczniem wiejskiej szkoły, ona sprzątała w domach innych ludzi. Aż pewnego dnia wygrali w totolotka 24 miliony. Razem wytypowali liczby i razem wygrali. Ale mama nie zamierza dać Frankowi jego połowy tak po prostu do ręki. Najbardziej zależy jej, żeby nie stał się rozpuszczonym dzieciakiem.

Nie jest im dane jednak żyć jak dawniej, bo wieść o wygranej rozchodzi się lotem błyskawicy. Koledzy w szkole dopytują Franka o to, co mogliby dla nich kupić, a do mamy zgłaszają się nagle dalecy krewni i obcy ludzie z całymi listami mniej lub bardziej zasadnych potrzeb. W końcu mam Franka ogłasza, że obdaruje milionem kogoś, kto wykona najwięcej dobrych uczynków. Podczas gdy w wiosce toczy się prawdziwa bitwa na uczynki, Frank i mama jadą na zagraniczne wakacje. Ale nawet ciepłe morze i złoty piasek nie pomagają uciec od pytań, co tak naprawdę można kupić za pieniądze.


[#zwojtkowejbiblioteczki] Arnfinn Kolerud, Milion dobrych uczynków [Agora dla dzieci]

[#zwojtkowejbiblioteczki] Arnfinn Kolerud, Milion dobrych uczynków [Agora dla dzieci]

Kolerud w swojej książce skierowanej do młodzieży snuje bardzo ciekawe rozważania nad wartością pieniędzy i znaczeniem bogactwa w życiu. Jeśli jednak spodziewacie się prostej, umoralniającej przypowieści - będziecie bardzo zdziwieni. Powieść jest bowiem tak nieoczywista, jak nieoczywiste są refleksje na wyżej wymienione tematy, i wcale nie tak oczywiste jest jej przesłanie.

Choć powieść napisana została w narracji trzecioosobowej, cała uwaga koncentruje się w niej na Franku i to jego dziecięca perspektywa jest tu w centrum zainteresowania. Wraz z wygraną życie chłopca wskakuje na nowe tory i zmusza chłopca do refleksji nad kwestiami, które dotąd były mu obce. Choć mama bardzo chce, by nic w jego życiu się nie zmieniło, chłopiec zauważa, że wraz z wieścią o wygranej zmienia się stosunek do niego kolegów w szkole i nauczycieli, a także innych mieszkańców wioski. Również zmienia się jego relacja z mamą, której postępowania i decyzji, często dość autorytarnych, zupełnie nie rozumie. Poniekąd to, co miało być dla nich powodem do szczęścia, staje się obciążające i zmusza do podejmowania decyzji, których dotąd podejmować nie musieli.

[#zwojtkowejbiblioteczki] Arnfinn Kolerud, Milion dobrych uczynków [Agora dla dzieci]

[#zwojtkowejbiblioteczki] Arnfinn Kolerud, Milion dobrych uczynków [Agora dla dzieci]

Perspektywa Franka pozwala nam zagłębić się w jego emocje i z bliska przyjrzeć nieporadnym próbom zrozumienia postępowania dzieci i - przede wszystkim - dorosłych. Pokazuje również, jak świetnymi obserwatorami są dzieci i jak często to my, dorośli, odrzucamy ich refleksje jako niemądre czy niewarte uwagi. Myślę, że z tego względu sama książka będzie interesująca także dla rodziców i pozwoli im podjąć z dziećmi rozmowę na temat pieniędzy, ale też poczucia niezrozumienia czy naszej niechęci do słuchania.

Zaskakująco nieoczywisty przebieg rywalizacji o milion za dobre uczynki pokazuje, jak wnikliwym obserwatorem życia i natury człowieka jest Kolerud, a jednocześnie jak poważnie traktuje młodego odbiorcę. Nie serwuje mu gładkiej opowiastki o ludziach zmotywowanych do czynienia dobra, ale bardzo prawdziwy i przewrotny obraz ludzkiej natury, która skłonna jest do szukania drogi na skróty i podejmowania niechlubnych działań. To, co miało być dobrodziejstwem, staje się przekleństwem wioski, co zdecydowanie bardziej skłonny jest zauważyć Frank niż jego mama.

Podobnie bez tabu Kolerud pokazuje młodemu odbiorcy mroczne "zabawy", do których mogą posłużyć pieniądze. Bez skrępowania pisze o niewybrednych żartach, mrocznej stronie natury człowieka, o tym, że pieniądze potrafią być radością, ratunkiem, utrapieniem i zgubą. Ta pełna niuansów historia mówi o rzeczach pięknych, ale i wszystkich szarych strefach. Nieoczywisty wydźwięk zakończenia pozostawia czytelnika zarówno z uśmiechem, jak i świadomością, że nic w życiu nie jest jednoznaczne, a podjęcie idealnej decyzji jest niemożliwe. 

Milion dobrych uczynków to powieść zachwycająco aktualna i boleśnie prawdziwa. Łamie serce i podnosi na duchu. A przede wszystkim skłania do refleksji. Napisana prostym, zrozumiałym językiem, a jednocześnie zaskakująca i nieoczywista. Bez łatwych rozwiązań i jednoznacznych odpowiedzi, niepokojąca, wciągająca jak kryminał. Bez tabu dotykająca istotnych współcześnie kwestii. Doskonała dla młodych czytelników, ale i rodziców, dająca spore pole do istotnych rozmów i rozważań. A przy tym czyta się ją z prawdziwą przyjemnością, co jest nie bez znaczenia, i ciekawie zilustrowana przez Martę Ruszkowską, której styl bardzo lubię. Ma w sobie wszystko, za co cenię literaturę skandynawską.

Autor: Arnfinn Kolerud
Tytuł: Milion dobrych uczynków
Tłumacz: Katarzyna Tunkiel
Ilustracje: Marta Ruszkowska 
Wydawca: wydawnictwo Agora dla dzieci

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty