Ann Patchett, Tom Lake [Znak Literanova]
Bardzo cenię sobie te powieści, w których niespieszna narracja buduje przestrzeń, w której w pełni wybrzmieć mogą emocje i relacje. Ann Patchett już wcześniej udowodniła mi, że jest autorką, która świetnie wypełnia książkową przestrzeń nie spektakularną akcją czy bajecznymi wizjami, ale tym, co dotyka serca i duszy czytelnika. Dom Holendrów jest tego doskonałym przykładem. Nic więc dziwnego, że miałam spore oczekiwania wobec Tom Lake.
Akcja powieści rozgrywa się w czasie zbioru owoców w 2020 roku, kiedy pandemia zbiera swoje żniwo na całym świecie i zmusza ludzi do zmiany trybu swojego życia. Trzy córki Lary wracają do rodzinnego sadu w północnym Michigan. Podczas długich letnich dni spędzonych na pracy wśród czereśniowych drzew błagają matkę, aby opowiedziała im historię swojej młodości i romansu ze słynnym aktorem Peterem Dukiem.
Kobieta opowiada o tym, co wydarzyło się latem w teatrze Tom Lake. Gdy wyjawia swoje sekrety, jej córki przyglądają się własnemu życiu i jednocześnie zostają zmuszone do przemyślenia tego, co wydawało im się, że wiedzą o rodzicach. I odkrywają, że coś, co może wydawać się straconą szansą, staje się preludium do pięknego życia.
Autorzy coraz częściej wykorzystują motyw pandemii do prowadzenia fabuły. Tu jednak ten specyficzny czas został wykorzystany jako pretekst do odizolowania mieszkańców farmy od świata i stworzenia im przestrzeni do snucia opowieści. Czereśniowy sad wydaje się nieco zawieszony przez to w przestrzeni, odosobniony, ale w wiarygodny sposób, dzięki czemu czytelnik nie rozprasza się nadmierną liczbą postaci czy też dociekaniami, gdzie podziali się sezonowi pracownicy.
Parchett stawia na niespieszną akcję doskonale wpisującą się w rozleniwiającą aurę letnich dni, którą odczuwają wszyscy, mimo że ich dnie wypełnione są ciężką pracą. I właśnie w tej aurze niespieszności tworzy się przestrzeń nie tylko do prowadzenia gawędy, ale i refleksyjnego spojrzenia na teraźniejszość i przyszłość. Autorka rozgrywa opowieść na dwóch planach czasowych, z rozmysłem przeplata przeszłość i teraźniejszość, wskazując punkty styczne i rozbieżności, konfrontując bohaterów ze wspomnieniami, z ich założeniami, wiedzą i oczekiwaniami.
Jest to z jednej strony melancholijna historia o dawnej miłości, wakacyjnym romansie obiecującej młodej aktorki i młodego aktora ze sporym potencjałem. Ich drogi skrzyżowały się na pewien czas, by podążyć w przeciwnych kierunkach, ale wydarzenia tamtego lata naznaczyły ich oboje na zawsze.
Powieść nie jest jednak sentymentalną opowiastką o uczuciach czy tęsknotą za pierwszym ukochanym. Nie jest też jedynie historią o sielskiej młodości i drodze ku dorosłości. Eksploruje ona znacznie głębsze tematy i skłania do refleksji na wielu różnych płaszczyznach. Jest napisana z ogromną czułością, a zarazem wnikliwością, ukazującą różne odcienie relacji i uczuć, owszem, nieraz przesycona melancholią, lecz pozbawioną lukru i przesadnej czułostkowości.
Patchett z ogromną wnikliwością przygląda się międzyludzkim relacjom i robi to wspaniale. Portretuje związki damsko-męskie, miłość młodzieńczą i miłość dojrzałą, relacje z dziećmi i między rodzeństwem, a także przyjaźnie. Nie ma w tym wielowymiarowym portrecie miejsca na prostą dychotomię, są za to wszelkie półcienie, niedomówienia, uczucia i fałszywe założenia. Jest też ogrom miłości, tej gwałtownej, nieprzewidywalnej, oraz tej spokojnej stałej. Jest miłość rodziców do dzieci i odwrotnie. I ten bogaty, niejednoznaczny portret, urzeka i fascynuje swoją złożonością i bijącą z niego prawdą.
Tom Lake jest też opowieścią o tym, co wiemy o sobie, swoich rodzicach czy dzieciach. Ile z tego, co wydaje nam się, że wiemy, wynika z błędnych założeń czy niedopowiedzeń? Jak to, czego się dowiadujemy, wpływa na nasze postrzeganie siebie? I jakie są granice poznania drugiego człowieka, czy to partnera, rodzeństwa, rodzica, a nawet własnego dziecka. Tak jak opowieść matki pobudza córki do refleksji nad jej i ich własnym życiem, tak książka wspaniale pobudza do podobnych refleksji czytelnika. I raz po raz uderza w jego czułe punkty.
Jakkolwiek trudno uwierzyć, że słuchaczki miałyby cierpliwość słuchać opowieści poszatkowanej na wiele dni, zamiast zmusić ją do opowiedzenia całości jednego wieczoru, prowadzenie tej gawędy ma swój sens - pozwala właśnie na objęcie refleksją kolejnych jej elementów i szukania konotacji z teraźniejszością. Ten zabieg stylistyczny mnie osobiście nie przeszkadza. Najważniejsze jednak, że autorka do końca zachowuje asa w rękawie i pozwala czytelnikowi poznać także te elementy historii, którymi Lara nie dzieli się z córkami, a które wnoszą wiele do ogólnego rozrachunku.
Patchett napisała zapadającą w pamięć powieść utkaną ze wspomnień i codzienności. Pozornie prostą, osnutą wokół prozy życia, ale wyraźnie akcentująca niezwykłość każdej historii. Wspaniale uwypukla związki między teatrem i życiem, między realnością a romantyzmem, między szczęściem odnalezionym po zawiedzionych nadziejach i nieszczęściem pogoni za marzeniami. Błyskotliwa, poruszająca, słodko-gorzka i melancholijna opowieść o tym, co naprawdę w życiu trwałe i wartościowe. Z łatwością można określić ją jako "love story", choć w odmiennym od oczekiwanego charakterze. Bo miłość, ta trwała, to nie wielkie słowa i spektakularne gesty. I to autorka akcentuje doskonale. Powieść o pragnieniach, oczekiwaniach i potrzebach, mimo niespieszności, okazuje się szalenie wciągająca. Pięknie, przystępnie i mądrze napisana, z wadami, na które można przymknąć oko.
Autor: Ann Patchett
Tytuł: Tom Lake
Tłumacz: Anna Gralak
Wydawca: Znak Literanova
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz