Marie-Helene Lafon, Źródła [Wydawnictwo Literackie]

 

Marie-Helene Lafon, Źródła [Wydawnictwo Literackie]

Choć zawsze myślałam, że najlepsze fabuły to te spektakularnie rozbudowane i nadal się w takich zaczytuję, coraz częściej doceniam powieści niewielkie, skondensowane i oszczędne, często bardziej jak rozbudowane opowiadania. Okazuje się, że zdolny autor potrafi w nich zawrzeć równie wiele treści co inny w opasłym tomiszczu, a częstokroć robi to w sposób znacznie bardziej precyzyjny i poruszający. Do grona takich autorów zalicza się Marie-Helene Lafon, której Historia syna bardzo mnie urzekła. Toteż nie wahałam się sięgnąć po kolejną powieść autorki, czyli Źródła.

Bohaterowie książki to zwykli Francuzi, małżeństwo z trojgiem dzieci, gospodarujące na fermie w departamencie Cantal. Pierre dzień w dzień znęca się nad żoną, bijąc ją i poniżając. Ona milczy, ukrywa skrzętnie siniaki i nie ma sił ani odwagi, by odejść. Długo nie potrafi choćby sama przed sobą nazwać swojego cierpienia. Aż pewnej niedzieli, po obiedzie u rodziców, pokazuje matce ślady pod spódnicą i od tej chwili nic już nie powstrzyma potoku jej słów. Po latach na dramat tej rodziny spojrzymy oczami Pierre’a, a później jego dorosłej już córki…

Lafon bardzo wnikliwie przygląda się swoim bohaterom i zjawisku przemocy domowej. Co prawda akcja dzieje się w latach 60., ale jednocześnie ten mechanizm przemocy wcale tak bardzo się nie zmienił. Czyż bowiem to nie wstyd i brak perspektyw jest najskuteczniejszą kotwicą, utrzymującą poniżane i maltretowane kobiety u boku oprawców? 

Trzecioosobowa narracja skupia się po kolei na trzech kolejnych osobach dramatu, dając nam trzy różne perspektywy budujące tę historię. Autorka zwraca się ku nim kolejno i zdaje się relacjonować zarówno ich działania, jak i strumień przeplatających się z nimi myśli. Nie ma tu miejsca na obiektywizm, bo emocje towarzyszące człowiekowi zawsze tworzą subiektywną mozaikę wspomnień i ich interpretacji, a z tych składowych to czytelnik wyłuskuje to, co pomaga mu zinterpretować wydarzenia.

Osią każdej z perspektyw jest tak naprawdę strumień przemyśleń i emocji towarzyszących z pozoru zwyczajnym czynnościom, rozgrywającym się w niewielkim wycinku czasowym, za to poprzez retrospekcje i próby analizowania tego, co było, i tego, co jest tworzy się wrażenie, że historia sięga wiele lat wstecz. I jest w tym sposobie oddania tejże historii coś ogromnie swojskiego, naturalnego, znanego wszystkim tym, którzy zauważają, że w strumieniu codziennych myśli wciąż splatają się ze sobą teraźniejszość i przeszłość. Jakby zwyczajne czynności stawały się rdzeniem, osią, wokół której nici wspomnień i emocje owijają się jak przędza z kołowrotka.

Lafon pochyla się nad prostymi, zwykłymi ludźmi i ich niespektakularną codziennością. Skupia się na tym, co zaprząta ich myśli i determinuje wybory. Wyraźnie empatyzuje z tymi, którzy żyją z dala od pierwszych stron gazet i zlewają się w szary tłum z innymi sobie podobnymi. Dla autorki są jednak istotni, interesujący w swej niedoskonałości.

Autorka stawia na oszczędną, pozbawioną ozdobników narrację. Proste słowa najlepiej oddające nieuporządkowany strumień myśli. W tej kameralnej, precyzyjnej tkance z całą mocą wybrzmieć mogą emocje i duszna, momentami przytłaczająca atmosfera. Powieść odbija się w słowach i między nimi, a emocje, które budzi, są intensywne i wyraziste. Bo choć w swej istocie Źródła to opowieść stara jak świat, jest też wyjątkowa i jednostkowa.

Lafon opowiada o przemocy, unikając drastycznych scen. Nie odmalowuje ich wcale długo, barwnie i wyraziście. A jednak właśnie w tym, co nie zostaje wprost opisane, zawiera się największa groza i dramat tej historii. Bo domowa przemoc to nie tylko ciosy i kopniaki, nie tylko rozlana krew i rozcięta skóra. To także przytłaczający, nieopuszczający otoczenia strach, narastający z każdym krokiem, mruknięciem i gestem oprawcy. Bicie ma swój początek i kres. Od strachu nie ma wytchnienia. 

To opowieść o tym, jak ranią słowa i czyny, o agresji i przemocy, o strachu, upokorzeniu i wstydzie. O pretensjach i nieumiejętności krytycznego spojrzenia na siebie. Ale też o sile, która czasem pojawia się jak impuls, o sile zerwania kotwicy, która trzyma nas na skażonych wodach, miłości rodzinnej i pragnieniu chronienia dzieci. O trudnych relacjach z innymi. O próbach pogodzenia się z przeszłością. O strachu i milczeniu. I o tym, że przeszłość zostaje z nami i w nas. Pięknie napisana, choć zarazem dojmująco smutna i momentami przytłaczająca, a jednocześnie niepozbawiona nadziei. 

Autor: Marie-Helene Lafon
Tytuł: Źródła
Tłumacz: Agata Kozak
Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty