[#cotamwkomiksie] Lars Henrik Eriksen, Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności [Egmont]

 [#cotamwkomiksie] Lars Henrik Eriksen, Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności [Egmont]

Komiksy są świetnym uzupełnieniem domowej biblioteczki, czy to dorosłej, czy dziecięcej. Urozmaicają czas spędzony przy lekturach i dostarczają nie co innych (co nie znaczy gorszych) bodźców, dlatego chętnie po nie sięgamy. Ostatnio zaś spodobał nam się pierwszy zeszyt Wynalazcy Larsa Henrika Eriksena.

Młody adept sztuki konstruowania wynalazków, Kobalt Kogg, mieszka razem z matką na małej, sielankowej wyspie Mata-Mata. Jej mieszkańcy trudnią się rolnictwem i rybołówstwem, a w ogródkach hodują gigantyczne żółwie. Życie toczy się tu nad wyraz spokojnie i niespiesznie. Jest jednak jedna osoba, której ręce wciąż palą się do pracy. To dziadek głównego bohatera – wybitny wynalazca, którego głowa wprost puchnie od niezwykłych pomysłów.

Pewnego dnia mały Kobalt i jego przyjaciółka Linnea uruchamiają jedną z maszyn skonstruowanych przez dziadka. Tracą jednak nad nią kontrolę i dochodzi do wypadku tragicznego w skutkach. Kobalt ląduje na wózku inwalidzkim. Mimo to nie traci wiary w to, że kiedyś uda mu się spełnić marzenie o zostaniu wielkim wynalazcą.

[#cotamwkomiksie] Lars Henrik Eriksen, Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności [Egmont]

[#cotamwkomiksie] Lars Henrik Eriksen, Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności [Egmont]

Pierwszym, na co zwróciłam uwagę, są ilustracje w nieco mangowym stylu. Barwne, bardzo dynamiczne i ekspresyjne, które wręcz zachęcają do lektury. Jednak tym, co najważniejsze, jest fabuła historii i tu autor pozytywnie mnie zaskoczył. Po pierwsze wymyślił ciekawe, pozornie sielankowe miejsce, z żyjącą w spokoju społecznością, w której niemal każdy robi to, co inni. Żyją z dala od świata, stąd nie bardzo wiemy, czy proste, pozbawione nowoczesnej techniki życie na wyspie jest czymś dla tego uniwersum zwyczajnym, czy wyjątkowym, a ta zagadka już jest bardzo interesujące.

Jednak, jak można się domyślić, mamy tu do czynienia z jednostkami, które wyłamują się ze schematu. I są nimi przede wszystkim dziadek - typ "szalonego wynalazcy", tajemniczy konstruktor, który wprawdzie dostarcza do wioski prąd, ale jest też znany z nie do końca udanych wynalazków. Jest jeszcze Kobalt, bystry, ciekawski dzieciak, który także chciałby być wynalazcą i który poniekąd sam na siebie sprowadził nieszczęście w postaci trwałego kalectwa.

[#cotamwkomiksie] Lars Henrik Eriksen, Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności [Egmont]

[#cotamwkomiksie] Lars Henrik Eriksen, Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności [Egmont]

Zamiłowanie Kobalta do wynalazków nie znajduje zrozumienia w społeczności, przez co chłopak pozostaje nieco na uboczu, a wsparcie ma w najlepszej przyjaciółce. Mamy w tej historii bardzo dramatyczne zdarzenie związane z wypadkiem młodych bohaterów, którego skutkiem są trwałe okaleczenia i decyzja o wypędzeniu dziadka, a potem czasowy przeskok, kiedy to Kobalt z dzieciaka staje się pracującym nad modelem mechanicznych nóg młodzieńcem. A ponieważ to pierwszy zeszyt, cała opowieść, niewątpliwie ciekawa, jest zaledwie preludium znacznie większej historii, której początkiem będzie finałowa decyzja Kobalta o wyprawie w poszukiwaniu dziadka.

To, co otrzymałam w pierwszym zeszycie, to intrygująco zapowiadająca się historia z dziwacznymi wynalazkami w tle, pełna rodzinnej miłości, pasji, odwagi i brawury. Świetnie zilustrowana, z przemyślanym scenariuszem, egzotyczna, kolorowa i dynamiczna. Bardzo jestem ciekawa, jak się rozwinie, a na ten moment mogę ją polecić dla młodszych nastolatków.

Scenariusz: Lars Henrik Eriksen
Tytuł: Wynalazca. W poszukiwaniu maszyny nieskończoności
Rysunki: Lars Henrik Eriksen
Przekład: Mateusz Lis
Wydawca: Egmont

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty