Michael J. Sullivan, Odkrycia Riyrii: Królewska krew, Wieża elfów [Mag]

 Michael J. Sullivan, Odkrycia Riyrii: Królewska krew, Wieża elfów [Mag]

Macie takie książki, które darzycie dużym sentymentem i lubicie do nich wracać. Ja mam ich całkiem sporo i choć tyle jeszcze powieści mam do przeczytania w życiu, wracam do tych ulubionych comfort booków raz za razem. Jedną z serii, która za każdym razem daje mi sporo radości, są Odkrycia Riyrii Michaela J. Sullivana, którą zazwyczaj słucham w wersji audio. A to dlatego, że papierowe egzemplarze poza biblioteką były właściwie nie do zdobycia. Aż do teraz. Do wyczekiwanego przeze mnie wznowienia - i to w cudownych, pasujących do cyklu Legend pierwszego imperium, okładkach.

Seria po raz pierwszy została wydana przez wydawnictwo Prószyński i s-ka w 2011 roku w ramach cyklu Seria "Nowej Fantastyki". Ja trafiłam na nią później, stąd brak w moich domowych zasobach. Pamiętam natomiast, że lektura sprawiła mi mnóstwo frajdy i to uczucie powraca do mnie za każdym kolejnym podejściem.

Królewska krew


Michael J. Sullivan, Odkrycia Riyrii: Królewska krew, Wieża elfów [Mag]

To opowieść o dwóch takich, co ukradli listy, a potem przyjęli kolejną robotę i wplątali się w spisek, który teoretycznie mocno ich przerasta. Hadrian i Royce wiele już razem przeszli i wyrobili sobie renomę, ale z tej kabały nie będzie się łatwo wykaraskać. Zwłaszcza gdy oskarżeni zostaną o królobójstwo. Władza przeszła w ręce spiskowców, którzy sądzili, że każdy element ich planu był doskonały. Poza jednym. Winą próbowali obarczyć Royce'a i Hadriana. Ci nie są jednak byle złodziejaszkami i nie pójdą dobrowolnie pod pręgierz.

To okryty złą sławą duet Riyira, i nikt nie powstrzyma ich przed krwawą zemstą! Los królestwa spoczywa w rękach dwóch najemników.

***
W gruncie rzeczy to historia bardzo prosta i mam tego świadomość. Dwóch rzezimieszków, kolejne zlecenia i spisek, w który zostają wplątani. Sullivan nie stawia na rozbudowaną ekspozycję świata przedstawionego, a na wartką akcję, która w tej niezbyt obszernej książce rozkręca się od samego początku. Bohaterowie, chcąc nie chcą, przemieszczają się i wykonują kolejne zadania po to, by wyplątać się z kłopotów. A przynajmniej na to nastawiony jest Royce, bardziej cyniczny i mroczny z duetu. Hadrian zaś ma wewnętrzną potrzebę dokonywania czynów szlachetnych, z czym Royce czasem niechętnie się godzi. Kreacja świata i bohaterów jest dość pobieżna, ale lektura daje satysfakcje tym, którzy oddadzą się zabawie.

Wieża elfów



Michael J. Sullivan, Odkrycia Riyrii: Królewska krew, Wieża elfów [Mag]

Od wydarzeń w pierwszym tomie minęło nieco czasu. Royce i Hadrian trafiają przypadkiem na dziewczynę, która od dawna ich szuka. Choć trudno spodziewać się, że ubogiej dziewczynie uda się wynająć słynnych członków Riyrii, to jednak właśnie tak się dzieje. Royce i Hadrian udają się na prawdziwe odludzie, bronić wioski przed nocnymi atakami potwora. Czeka tam już na nich czarnoksiężnik Esrahaddon, który ma wobec nich swoje plany. Tyle że znów bohaterowie pakują się w znacznie poważniejsze kłopoty.

***

Drugi tom wydaje się tylko kolejną przygodą bohaterów. Jest ekscytująco, ale nie wygląda na to, żeby stawka, o którą toczy się gra, była spektakularna. A jednak każde kolejne odkrycie, każde kolejne ogniwo i powracające na scenę postaci odsłaniają nowe warstwy intrygi, które stopniowo się ze sobą zazębiają. Znów akcja jest wartka, a kolejne elementy świata przedstawionego, jego ustroju czy historii, poznajemy wraz z rozwojem wydarzeń. Pewne kwestie można łatwo przewidzieć, a jednak... Nadal można się przednio bawić.


Trudno jest pisać o dwóch pierwszych tomach serii bez wybiegania przyszłość, gdy zna się cały przebieg wydarzeń. Zdaję sobie sprawę, że te dwie historie są fabularnie dość proste, podobnie jak proste są kreacje postaci. I to może zniechęcić czytelników, którzy od gatunku oczekują dużo więcej niż wartkiej akcji i dobrej zabawy. Zdaję sobie sprawę z mankamentów tych opowieści, jednak wciąż pamiętam, ile dały mi radości i jak wspaniale było pochłaniać kolejne tomy, z których każdy był kolejną cegiełką do epickiej opowieści. 

Bo te dwa tomy to tak naprawdę dopiero rozgrzewka, zgrabnie stworzony prolog historii, która jest czymś więcej niż opowieścią o dwóch rzezimieszkach i ich przygodach. Oczywiście Royce i Hadrian pozostaną rdzeniem wszystkich zdarzeń, ale też tak naprawdę pionki dopiero zostały rozstawione na szachownicy. Być może te dwa tomy dla części odbiorców to będzie za mało, żeby się do Sullivana przekonać, jednak zachęcam, żeby poczekać na kolejne tomy i zobaczyć, jak opowieść się rozwinie.

Wiem, że czytam te książki na fali sentymentu, bo wtedy, gdy trafiłam na nie po raz pierwszy potrzebowałam takiej prostej, wartkiej historii, którą mogę się emocjonować i której bohaterów polubię. Uwielbiam tę bromance'ową relację Royce'a i Hadriana i stopniowe odkrywanie ich prawdziwej natury. Podoba mi się humor, którym doprawiona jest opowieść, swobodne pióro autora. Jestem w stanie wybaczyć mu wszystkie zbiegi okoliczności, bo lektura jest dla mnie po prostu komfortowa.

W chwili, gdy ukazuje się wznowienie serii, w księgarniach dostępny jest cały cykl Kronik Riyrii, który jest prequelem Odkryć Riyrii, a także sześcioksiąg Legend pierwszego imperium, który z kolei opisuje czasy na długo przed przygodami duetu bohaterów. Jeśli jeszcze z Sullivanem nie mieliście do czynienia, sugeruję czytanie nie w porządku chronologicznym, ale w kolejności wydawania. Czyli najpierw Odkrycia..., które są fantastyczną przygodą, potem Kroniki..., które wypełnią nieco białych plam w przeszłości bohaterów, a dopiero na końcu Legendy... W recenzjach pisałam o tym, jak wspaniałą zabawą jest zagłębianie się w rzeczywistość, którą poznaliśmy w innych książkach w postaci legend, i odkrywanie, jak realne wydarzenia obrosły w mity. 

Ale teraz, gdy po raz pierwszy czytam Odkrycia... po skończeniu Legend, mogę powiedzieć, że odwrotna kolejność też może dać sporo frajdy. Tym razem bowiem odkryjemy, jak w pamięci i podaniach współczesnych Royce'owi i Hadrianowi funkcjonują zdarzenia, które śledziliśmy właśnie w cyklu o formowaniu się imperium ludzi. Krótko mówiąc - którąkolwiek z dróg obierzecie, znajdziecie w książkach coś intrygującego. Myślę, że warto dać im szansę, bo Sullivan potrafi tworzyć naprawdę porywające historię. Ja mogę się w nich zatracać i kochać bohaterów całym sercem. A że książki autora nie są specjalnie odkrywcze? Coś. Nie zawsze trzeba wyważać otwarte drzwi.

Autor: Michael J. Sullivan
Seria: Odkrycia Riyrii
Tom 1: Królewska krew
Tom 2: Wieża elfów 
Tłumacz: Edward Marek Szmigiel
Wydawca: wydawnictwo Mag


Egzemplarz własny


Komentarze

Copyright © zaczytASY