Ten blog zawsze był i nadal pozostaje miejscem, w którym dzielę się z Wami swoimi wrażeniami z lektur, ale jest też rodzajem internetowego literackiego pamiętnika, a w tym nie może zabraknąć podsumowania roku. I nie, nie będę pisać o sprawach osobistych, o osiągnięciach i porażkach, a jedynie o wycinku mojego życia, który trwale związany jest z książkami.
Wzorem lat ubiegłych najpierw przygotowałam podsumowanie dotyczące literatury dziecięcej i młodzieżowej (Wojtka i moje topki znajdziecie we wpisie Rok 2022 w książkach dla dzieci i młodzieży - wybór mamy i Wojtka), teraz czas na podsumowanie "dorosłych" lektur.
Jak zwykle zacznę od statystyk. Ten rok kończę z wynikiem... 193 przeczytanych książek. Dorosłych i dziecięcych. Ale nie przerażajcie się tą liczbą, około stu z nich wysłuchałam w formie audiobooków, a to znacząco wpływa na wynik. Do swoich statystyk nie włączam najmniejszych książek dla dzieci, tych o objętości 150 stron (nie pytajcie dlaczego, tak założyłam kilka lat temu i tego się trzymam). Z moich obliczeń wynika, że pochłonęłam 73867 stron, czyli średnio 382 strony na książkę (najcieńsza miała 172 strony, najgrubsza 1152). Tak, wiem, książki to nie liczby, ale... zawsze miałam słabość do statystyki.
Audiobooków słucham - jak widać - bardzo dużo, a sprzyjają temu długie dojazdy do pracy. Tak się składa, że wcześnie rano wolę słuchać, niż czytać, tym bardziej że przez wiele miesięcy jest wtedy jeszcze ciemno bądź szaro, a po pracy przy komputerze też muszę dać oczom odpocząć. Korzystam z dwóch platform streamingowych - Storytel i EmpikGo - i bardzo je sobie chwalę. Legimi wykorzystuję do czytania e-booków. Jednak wciąż najbardziej lubię książki w papierze i zdarza się nie raz, nie dwa, że to, co przesłuchałam, kupuję w tradycyjnej formie. Tym bardziej że każdy fizyczny egzemplarz ma więcej niż jednego czytelnika, bo książki krążą po rodzinie i znajomych.
Gatunkowo jest u mnie jak zwykle różnorodnie. Są powieści z nurtu literatury środka lub dobre obyczajówki, są oczywiście kryminały i powieści orbitujące wokół tego nurtu, chętnie sięgam też po non fiction i książki dla dzieci i młodzieży, a ostatnimi laty wróciłam do czytania fantastyki i komiksów. Są gatunki, od których stronię, bo po prostu mi nie leżą, ale od czasu do czasu rozglądam się za jakimś miłym "rom-komem". No i dałam sobie szansę na kilka re-readów.
Oczywiście martwią mnie rosnące ceny papieru i książek, bo przekłada się to znacząco na moją siłę nabywczą, ale są przecież jeszcze abonamenty audio i biblioteki, więc... jakoś to będzie. A jeśli chodzi o postanowienia - to zwolnić w pogoni za nowościami, uważniej rozglądać się wśród starszych pozycji, które wpadły mi w oko, i trochę wyczytywać domowe zapasy. No i dać sobie przestrzeń na re-readingi, bo przekonałam się, jak dużo radości czerpię z powrotu do lektur, które kiedyś mi się podobały.
A teraz przejdźmy już do wyboru najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2022 roku. I nie zawsze są to książki wydane w mijającym okresie. Wzorem lat poprzednich - nie tworzę top 10, ale dzielę książki na kategorie gatunkowe, czasem w szerokim znaczeniu. W ten sposób łatwiej mi zaprezentować treści i wskazać wartościowe pozycje różnym odbiorcom.
Fantastyka
W tym roku znów fantastyka "wchodzi mi jak złoto". Jako że słucham dużo audiobooków, a ten gatunek wyjątkowo wpada w ucho, udało mi się nadrobić sporo serii i powieści, na które od dawna miałam ochotę. Oczywiście nie mogłam pominąć re-readingu mojej ukochanej serii Roberta M. Wegnera pt. Opowieści z meekhańskiego pogranicza, ale pomijam ją na podium, bo wiadomo, że to jest dla mnie top of the top. Cieszę się, że udało mi się nadrobić część powieści Marcina Mortki, że przeczytałam kilka bardzo przyjemnych pozycji z polskiej i zagranicznej fantastyki (w tym roku mało science fiction i muszę to zmienić). A teraz pora na podium.
Dojrzały (w moim odczuciu) debiut. Wydaje mi się, że książka będzie budzić skrajne emocje - od znudzenia po fascynację. Czytelnicy nastawieni na moc wrażeń, zwroty akcji czy płomienne romanse mogą poczuć się zawiedzeni. Ale miłośnicy fikcji historycznej, zorientowani na rozwój bohatera, militarne roszady, spiski i polityczne układy, szukający w książkach odniesień współczesnych, powinni być ukontentowani. Mnie lektura pochłonęła, zafascynowała i urzekła. Jako opowieść o determinacji i woli życia, walce o przetrwanie, która przeradza się w walkę o większe cele, o rolach przypisywanych nam ze względu na płeć, ramach, w których trudno się zmieścić, budowaniu samoświadomości, odwadze, trudnych wyborach i rozdarciu. Świetnie napisana i z fantastycznie wykreowanymi bohaterami powieść, dojrzała, wartościowa i bogata. Jak dla mnie - kapitalna treść pod jedną z dwóch wyjątkowych okładek.
Miejsce 2: Brandon Sanderson, Rytmy wojny [MAG]
Bez dwóch zdań Sanderson jest bogiem fantasy, a powieści ze świata Cosmere, niezależnie od serii, podbijają moje czytelnicze serce zawsze i wszędzie. Czekam na nie bardzo, ale czytam dopiero wtedy, kiedy mogę poświęcić im dość czasu, dlatego nie jest to zazwyczaj po premierze. Ale - kiedy kurz opadnie - mogę je swobodnie polecić. A gdy mowa o Rytmach... to wiadomo - doskonała kontynuacja kapitalnego cyklu.
Spędziłam z tym cyklem 10 wspaniałych miesięcy, dozując sobie przyjemność wgryzania się w ten świat i przeżywania przygód. I cieszę się, że odkryłam cykl dla siebie teraz, gdy dostępne są wszystkie tomy. Expanse to pełna zwrotów akcji historia, z doskonale zbudowanym napięciem, pobudzająca zarówno w warstwie intelektualnej, jak i emocjonalnej. Pełna wyrazistych, świetnie nakreślonych postaci, budowana z godną podziwu konsekwencją i pomysłowością, a także stanowiąca kompozycję stworzoną z mniejszych udanych kompozycji literackich. Autorom udaje się z tomu na tom utrzymywać równie dobry, a nawet wysoki poziom, przy zachowaniu przystępności przekazu. Do tego stopnia, że bardzo trudno jest wskazać lepsze i gorsze tomy (choć niewątpliwie, ze względu na osobiste preferencje, moją ulubioną fabułą pozostaje część 5). A cały cykl ściska się mocno i wskakuje na najwyższy stopień podium.
Komiks
W tym roku przeczytałam 34 komiksy - zarówno skierowane do młodzieży, jak i dorosłych, zatem mam z czego wybierać. Oczywiście część z nich to komiksy Marvela, bo choć trochę ich już znam, wciąż mam sporo do nadrobienia. I nadrabiam z ogromną przyjemnością - właśnie wczoraj skończyłam 6 tom runu Kapitana Ameryki Eda Brubakera. Ale świat komiksu jest tak różnorodny, że z przyjemnością go odkrywam. Np. wśród komiksów dla dzieci są takie perełki jak
Wilki. Historie prawdziwe Michała Figury oraz Aleksandry i Daniela Mizielińskich (naukowy komiks przyrodniczy) albo kapitalny
Świat Frankie Aoife Dooley, który wprowadza czytelnika w świat ludzi ze spektrum autyzmu.
Jednak przy całej mojej miłości do Marvela, i po re-readingach komiksów z Lokim, do najlepszej trójki trafiły komiksy niezależne.
Siłą tej publikacji są nie tylko trzy bardzo różnorodne historie, ale też trzy różne stylistyki jeśli chodzi o same rysunki. Twórcy bardzo udanie zamykają w kadrach opowieści, w których tekst i ilustracje współopowiadają historie i budują ich jednostkowy klimat. Myślę, że spodobają się miłośnikom komiksu jako takiego, ale też fanom autora, którzy czytają go w wersji "książkowej". Fantastyczne historie zostały "wyrysowane" przez utalentowanych twórców, składając się tym samym na komiksowe dzieło sztuki. Publikacja nie tylko cieszy oko, ale też skłania do refleksji i pozwala się z przyjemnością zagłębić w nieco mroczny, ale i błyskotliwy świat wyobraźni Gaimana.
Miejsce 2: Paco Roca, Dom [Kultura Gniewu] Dom jest opowieścią o śmierci, o przeżywaniu żałoby (choć nie o jej pierwszych, najbardziej dramatycznych dniach), o wracaniu do wspomnień, ale też o relacjach - niejednoznacznych, skomplikowanych, pełnych uraz, ale też miłości. O relacjach dzieci z rodzicem - tak różnych jak różna jest osobowość każdego z rodzeństwa i tak podobnych zarazem - ale też o relacjach między rodzeństwem. Relacjach nie zawsze łatwych, ale ważnych dla każdej z osób. Jest w tej opowieści smutek, nostalgia, ale też mnóstwo ciepła i nadziei. A do świadomość, że część ojca - za każdym razem inna - wciąż żywa jest w jego dzieciach. Historia jest piękna i poruszająca, a przy tym bardzo wyważona i doskonale skomponowana.
Bardzo nie lubię mówić, że jakaś pozycja jest obowiązkowa, ale dla miłośników komiksu jako takiego praca Scotta McClouda taka właśnie jest. To dzięki niej stajemy się bardziej świadomymi odbiorcami i lepiej rozumiemy konstrukcję opowieści komiksowych. To zachwycająca, angażująca, pełna wiedzy praca wykorzystująca medium komiksu do opisania jego samego. Bardzo przystępna, fantastycznie narysowana, kipiąca od przykładów. Doskonały punkt wyjścia do usystematyzowania tego, co wielu z nas dotąd rozumiało czysto intuicyjnie. Kanoniczna dla wielu teoretyków, idealna dla wszystkich, którzy pragną być bardziej świadomymi odbiorcami.
Non fiction
W ubiegłym roku tego gatunku w zestawieniu zabrakło, bo książek non fiction przeczytałam bardzo mało. Teraz jednak jest dużo lepiej i mam z czego wybierać. Wróciłam do świetnego Ganbare Katarzyny Boni, ale sięgnęłam po wiele nowych, wartościowych książek.
Autorka swoją pracą dokłada sporą i ważną cegiełkę w budowaniu społecznej świadomości. Choć jej lektura jest bolesna, jest to książka bardzo wartościowa i potrzebna. Ważna z punktu widzenia chorujących dzieci, które obawiają się napiętnowania z powodu czegoś, na co nie miały wpływu. Ważna z punktu widzenia lekarzy, których praca bywa niedoceniana. Ale przede wszystkim ważna z punktu widzenia rodziców i wszystkich dorosłych, którzy mają styczność z młodymi ludźmi. Uwrażliwienie dorosłych na objawy choroby może pomóc skierować potencjalnych chorych do odpowiednich diagnostów, a w efekcie uratować kolejne młode życia. Bardzo, bardzo potrzebna książka, która powinna trafić w ręce jak największej liczby czytelników. Bądź co bądź... dzieci na nas liczą.
To naprawdę świetna, interesująca lektura. Historie niezwykłych kobiet pokazujących, jak wiele do zaoferowania ma feminizm. Inspirujące i skłaniające do refleksji. Odwołujące się do osobistych przeżyć i przekładające je na wspólnotę doświadczeń. Udowadniające, że Karolina Sulej tworzy bezpieczną przestrzeń do rozmowy, a w jej opowieściach wybrzmiewa nie tani dramatyzm, a przede wszystkim nadzieja. I siła, którą możemy czerpać z siebie samych, z siostrzeństwa, z przeszłości i teraźniejszości. Poruszająca, wyjątkowa i bardzo potrzebna lektura.
Od Columbine trudno się oderwać i trudno o niej zapomnieć, tym bardziej że płynące z lektury wnioski nie są wesołe. To lektura ciekawa na polu kryminalnym, społecznym, medialnym i psychologicznym. Solidnie przygotowana, sprawnie napisana i - mimo opisywania wydarzeń sprzed dwudziestu lat - boleśnie aktualna.
W tym miejscu jeszcze chciałabym wspomnieć o dwóch książkach, które zrobiły na mnie wrażenie. Są powieściami opartymi na faktach, powstałymi po bardzo starannym researchu. Mowa o
Egzekutorze i
Rzeźniku z Lyonu Marcela Woźniaka. To dowód na to, że powieść na faktach może mieć wartość dokumentacyjną bliską reportażowi. Wszystko zależy od umiejętności autora, gotowości do starannego badania dokumentacji i docierania do faktów oraz przemyślanej konstrukcji. Świetnie przedstawiony fragment historii XX wieku.
Kryminał i sensacja
Ależ to jest pojemny gatunek... W gruncie rzeczy można w jego ramach zestawić ze sobą kryminały, powieści detektywistyczne, sensacyjne, szpiegowskie i thrillery. I wszystko co wokół nich oscyluje. Były lata, że czytałam głównie powieści z tego nurtu, ale chyba trochę mam przesyt i zrobiłam się wybredna. Niełatwo mnie zadowolić, choć jest kilku autorów, których biorę w ciemno. A zanim przejdę do swojej kryminalnej topki to powiem, że ogromną frajdę sprawiło mi słuchanie słuchowiska przygotowanego dla Radia Zet przez Jakuba Ćwieka i Wojciecha Chmielarza. Podium chyba zaskakujące nie będzie.
Miejsce 3: Maciej Siembieda, Kołysanka [Agora] Pan Maciej Siembieda należy do wąskiego grona autorów, których książki mają u mnie bezwzględne pierwszeństwo niemal przed wszystkim innym (nie mówię tu tylko o lekturach) i którego kolejnych powieści czekam jak kania dżdżu. A Kołysanka nie zawiodła moich oczekiwań. To najlepsza od czasu Miejsca i imienia powieść z serii z Jakubem Kanią. Z mocnym, poruszającym otwarciem, wielowarstwową zagadką, świetnie prowadzoną intrygą i zwrotami akcji. Zamknięta w pięknych słowach opowieść, w której splatają się przeszłość i teraźniejszość, intelekt i emocje, doskonale skonstruowana i rozpisana na poszczególne sceny literacka kompozycja.
Miejsce 2: Robert Małecki, Wiatrołomy [Wydawnictwo Literackie] Po wydaniu dwóch trylogii i czterech samodzielnych powieści Robert Małecki wraca z nowym tytułem i pod skrzydłami nowego wydawcy. Robert Małecki napisał - w moim odczuciu - swoją najlepszą od czasu trylogii chełmżyńskiej powieść i zbudował przedpole dla nowej, świetnej serii. Wyraziści bohaterowie, którzy zmagają się zarówno ze śledztwem, jak i własnymi demonami, świetnie zbudowane napięcie i doskonałe wyczucie odnośnie do środków wyrazu. Sama intryga jest wciągająca, a autor znów udowodnił, że niebezpodstawnie nazywam go królem zaginięć polskiego kryminału. Po raz kolejny udowodnił, że ten sam motyw potrafi wykorzystać w zupełnie inny sposób. Tym, za co cenię autora niezmiernie, jest umiejętność stworzenia rozrywkowej fabuły z drugim, głębszym dnem i wykorzystania motywu zbrodni do wnikliwego przyjrzenia się ludzkiej naturze. Nazwisko Roberta na okładce było i jest gwarancją jakości i klasy. Szkoda tylko, że jego książki tak szybko się kończą.
Miejsce 1: Maciej Siembieda, Katharsis [Agora] Zwycięzca jest jeden i bezsprzecznie jest nim Maciej Siembieda z powieścią Katharsis. Ta książka nie jest świetna, jest fenomenalna. Niezapomniana lektura, która jest zarówno intelektualną ucztą dla miłośników historii, skomplikowanych sag rodzinnych czy fikcji przeplatanej faktami, jak i emocjonalnym tornadem, oczyszczającym i skłaniającym do refleksji zarazem. Ta książka to prawdziwy majstersztyk. W mojej ocenie - najlepsza od czasu Gambitu i jedna z najlepszych w dorobku autora.
Literatura obca
Powieści, które nie należą stricte do opisanych wyżej gatunków, określanych marketingowo jako obyczajowe lub literatura piękna, przeczytałam niemało. I jak zwykle w swoim podsumowaniu dzielę je na dzieła zagraniczne i polskie. I w ich obrębie tworzę swoje topki.
Miejsce 3: Sofi Oksanen, Psi park [Znak Literanova] Psi park trzyma w napięciu do ostatnich stron (i naprawdę doskonałego finału), a także sprawia, że ze ściśniętym sercem śledzimy historię Olenki. Historię o wielkich marzeniach, straconych złudzeniach, szukaniu swojej drogi i swojego miejsca. O emigracji, osobistych tragediach, o próbie ucieczki przed przeszłością. To naprawdę doskonała powieść (w końcu ukazała się w serii Kairos, która jest już gwarantem jakości), od której trudno się oderwać. Zaskakująco aktualna, świetnie napisana, stonowana, a jednocześnie poruszająca. Zadowoli też wymagającego czytelnika, który szuka w literaturze nie tylko rozrywki.
Miejsce 2: Benedict Wells, Hard Land [Wydawnictwo Poznańskie] Hard Land można swobodnie i z powodzeniem czytać jako powieść inicjacyjną, historię z jednej strony o "końcu niewinności", a z drugiej o wyjściu naprzeciw tego, co nowe, nieznane, z odwagą i nadzieją. Nie ma tu jednak wątków autobiograficznych, ponieważ autor jest od bohatera metrykalnie młodszy i dorastał w innej części świata. A mimo to, a może właśnie dzięki temu Wellsowi udało się podjąć dojrzały i ciekawy dialog z tradycją tego typu historii, złożyć hołd filmom z lat osiemdziesiątych bez bałwochwalstwa i ckliwości, bawić się konwencją, tworząc jednocześnie uniwersalną, autentyczną, całkiem współczesną, euforyczno-melancholijną opowieść, która urzeka, porywa i niczym pryzmat wyzwala całą paletę emocji. A przez czytelne, choć nieskopiowane bezrefleksyjnie odwołania do świata kultury - literatury i filmu - ta powieść wpisuje się idealnie w moją czytelniczą wrażliwość i trafia na listę książek skrojonych na moją właśnie miarę.
To powieść dla czytelników cierpliwych, rozsmakowanych w słowie, gotowych dać ponieść się historii i jej z założenia nierównemu rytmowi. Marzycieli, pragnących odkrywać minioną epokę i dociekliwych, tropiących zawarte w niej uniwersalne przesłanie. Fascynująca, wciągająca, niesamowita gawęda, od której nie sposób się oderwać. Nieco filmowa w sposobie prowadzenia narracji, koncentrującej się to na jednym, to na innym bohaterze, pozbawiona narratora wszechwiedzącego, pozwalająca odkrywać różne strony wydarzeń dzięki perspektywie kolejnych postaci oraz retrospekcjom. Jest w niej ta sama nostalgia, którą czuję, słuchając piosenki Tracy Chapman Fast Car, i uderzyła we właściwe struny w mojej duszy. Jej uwodzicielskiemu czarowi warto poddać się bez reszty, by wraz z ostatnim zdaniem ze zdziwieniem odkryć, że na wiele godzin świat rzeczywisty przestał dla nas istnieć. Już wiem, że Lincoln Highway znajdzie się w moim osobistym zestawieniu najlepszych zagranicznych powieści tego roku.
Literatura polska
Polscy autorzy wciąż królują w moim tegorocznym "urobku" i to wśród nich panuje największa różnorodność. A jednak nie miałam problemu ze wskazaniem trzech najlepszych powieści. Tak bardzo zapadły mi w pamięć, że są po prostu bezkonkurencyjne.
To naprawdę doskonały, kolejny już debiut autorki, tym razem jako powieściopisarki. A Proste równoległe są dokładnie tym, co zdaje się sugerować tytuł - opowieścią o dwóch różnych kobietach, których życie zestawione zostaje ze sobą niczym dwie równoległe proste, w których w tym układzie widać wszelkie podobieństwa i różnice. To wspaniale napisana powieść o kobietach, w których możemy dostrzec cząstkę siebie, i w swej oryginalności niezwykle prawdziwa, sugestywna i uniwersalna historia o relacjach, kobiecych dylematach, trudnych wyborach i ich konsekwencjach. Refleksyjna, poruszająca i od pierwszych stron wciągająca. Takich obyczajowych powieści, które można umieścić w obrębie literatury środka, chcę czytać więcej.
Magda Knedler, odtwarzając historię życia swoich dziadków, dokonała czegoś niesamowitego. Nie tylko w pewien sposób przywołała ich do życia i ocaliła od zapomnienia. Przede wszystkim nadała intymnej, rodzinnej historii uniwersalny, ponadczasowy wymiar. Choć nie ma w niej dydaktycznego tonu, jej lektura jest nie tylko przeżyciem, ale i ważną, czytelną lekcją. Cieszę się i doceniam, że autorka zdecydowała się zabrać nas w tę osobistą podróż. I pozwalając współdoświadczać historii, dała nam do ręki wysokiej klasy tekst literacki.
Pani Labiryntu jest dokładnie tym, czego oczekuję od dobrego retellingu. Wspaniałą współczesną interpretacją dobrze znanej historii, na której jej autorka pozostawiła swoje własne piętno, a jednocześnie stworzyła nową przestrzeń, gotową do wypełnienia naszą, czytelników, wrażliwością. Jej jakość trudno zamknąć w jednym zdaniu mieszczącym się gdzieś pomiędzy "tę książkę świetnie się czyta" a "to genialna powieść". Dla mnie lektura była przyjemnością, doznaniem estetycznym i literackim przeżyciem. Cudowna, poruszająca opowieść napisana przez autorkę, która zasługuje na znacznie większe uznanie. Jestem w niej zakochana.
Tuż za podium znalazł się debiut, który zrobił na mnie duże wrażenie, czyli powieść Jakuba Nowaka To przez ten wiatr od Powergraph. Lektura tej powieści to niebanalne doświadczenie. Momentami brutalna, ostra, ociekająca kurzem, potem i krwią, duszna, nierówna książka, odkrywająca przed czytelnikiem inne oblicze "posągowych" postaci i zachęcająca do odkrywania prawdy i sięgania do źródeł. Pozbawiona autorskiego komentarza, prowokuje do stawiania pytań i szukania własnych odpowiedzi. Pozostawia przestrzeń do interpretacji i przemyśleń, uwierając, kłując niczym siennik w amerykańskiej sypialni Heleny. Niełatwa to książka, lecz świetnie napisana, ze świadomością i dojrzałością nieczęstą w przypadku debiutantów. Sprytnie lawirująca między gatunkami i wymykająca się jednoznacznym interpretacjom. Dla odważnych czytelników, szukających nie tylko akcji i emocji, ale tego, co nieoczywiste i nie do końca wygodne. Bardzo się cieszę, że takie książki się ukazują.
***
Ten rok obfitował w dobre lektury i mało było rozczarować. I wcale niełatwo było wyłonić te najlepsze. Choć jak patrzę na swoje zestawienie to wiem jedno - ulubieni autorzy mnie nie zawodzą.
To by było na tyle. Gratuluję wszystkim, którzy dobrnęli do końca. Dziękuję, że wciąż macie chęć zaglądać na blog i Instagram i dzielić się swoimi spostrzeżeniami z lektur. Oby kolejny rok przyniósł nam wspaniałe literackie doświadczenia.
Komentarze
Prześlij komentarz