Marcel Woźniak, Egzekutor [Filia na faktach]

 

Marcel Woźniak, Egzekutor [Filia na faktach]

Nieco ponad tydzień temu, w recenzji Rzeźnika z Lyonu Marcela Woźniaka pisałam, że czytanie o wojnie i zbrodniach nazistowskich nie wydaje się szczególnie pociągającą rozrywką, a jednak do takich historii od zawsze mnie ciągnęło. Eskapizm jest bardzo pożądany, ale nie jest dla mnie jedyną istotną funkcją literatury. Książki są też przecież nośnikiem pamięci, otwierają oczy na to, co nam umyka. I nie zawsze musi to robić reportaż, bo dobrze napisana, a przede wszystkim poprzedzona starannym researchem powieść oparta na faktach także może spełnić swoją rolę. Dlatego właśnie tak cenię Rzeźnika z Lyonu, a także przeczytanego już wcześniej Egzekutora, o którym wreszcie chcę napisać.

Bohaterem, choć może powinnam napisać "antybohaterem", tej książki jest Felix Landau, zbrodniarz nazistowski. Człowiek, który uwielbiał przesiadywać na balkonie okazałej willi i... strzelać do przechodzących Żydów. Pisał listy miłosne, w których szczegółowo opisywał swoje sadystyczne czyny i między jedną zbrodnią a drugą planował spokojne życie dla swojej rodziny.

Landau to człowiek, który brał udział w masakrze profesorów lwowskich w nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku we Lwowie, a także organizował pracę Żydów w Drohobyczu. W pewnym sensie był panem życia i śmierci Brunona Schulza, którego zmusił do namalowania we wnętrzu swojej willi obrazów inspirowanych baśniami. I to on poniekąd przyczynił się do śmierci artysty.

Egzekutor to zbeletryzowana historia, jednak bardzo mocno osadzona w faktycznych wydarzeniach, które można udokumentować w czasie researchu. Nie da się pewnie tego zrobić wyłącznie przed komputerem, ponieważ autor wziął na tapet postać spoza - mówiąc kolokwialnie - topki nazistowskich zbrodniarzy, czyli grupy najczęściej i najszerzej opisywanych w literaturze postaci. Co nie znaczy, że nie jest to postać przerażająco warta uwagi. Już choćby samo powiązanie z historią Schulza powinno wzbudzić ciekawość. Pisanie o Feliksie z pewnością było wyzwaniem i wymagało nakładu pracy, cierpliwości w docieraniu do źródeł, a jednocześnie sprawiło, że autor dotarł do faktów zapomnianych, które bez tej książki mogłyby nigdy nie trafić do szerszej świadomości.

Domieszka fikcji, dopuszczalna przecież w tym gatunku, jest tu naprawdę niewielka, dzięki czemu powieść, nieco od reportażu łatwiejsza w odbiorze, jest jednocześnie prawdziwą kopalnią wiedzy. Zapisem historii, która zostaje w ten sposób ocalona od zapomnienia. Istotne jest dla mnie, że autor nie uległ pokusie fantazjowania o "życiu wewnętrznym" bohatera, a obdarza postać jedynie tymi przemyśleniami czy emocjami, o których mógł wnioskować, czytając choćby listy Landaua. Marcel Woźniak nie udaje, że wie, co Felix myślał i czuł, a jego przypuszczenia wynikają z zebranej dokumentacji. 

Moje uznanie budzi też fakt, że nie jest to książka wcieleniowa, z pierwszoosobową narracją stwarzającą złudzenie, że zyskujemy wgląd w psychikę bohatera. Jedyne fragmenty oddane w pierwszej osobie są parafrazami czy też przytoczeniami autentycznych listów, które pisał Landau. Tyle wystarczy, by wyrobić sobie nikłe pojęcie, jakim był on człowiekiem, a jednocześnie nie pozoruje dogłębnej znajomości emocji i myśli postaci. Landau Marcela Woźniaka nie jest bowiem kreacją bohatera, jest autentyczną postacią, którą poznajemy w literackiej formie. 

Język powieści pozostaje oszczędny, niemal reporterski. Sprawia czasem wrażenie, że historia momentami się rwie, nie zawsze przejścia między scenami są płynne, ale nie odbieram tego faktu jako dużej wady. Zwracam raczej uwagę, że ta oszczędność pozwala lepiej wybrzmieć faktom, nieprzysłanianym przez fikcyjne spójniki. I - co najważniejsze - choć Woźniak opisuje nazistowskie zbrodnie bez lukru i łagodzącego filtra, wciąż zachowuje szacunek do ofiar i wrażliwości czytelnika. Nie epatuje tym, co brutalne, nie  stara się zrobić wrażenia budzącymi grozę rozbudowanymi opisami. Przeciwnie - skupia się na relacjonowaniu zdarzeń, pozostawiając odbiorcy przestrzeń do wypełnienia luk. Nie przytłaczając słowami, pozwala mocniej wybrzmieć historii. Wytrąca czytelnika z bezpiecznej bańki i skłania do refleksji, do zastanowienia się nie tylko nad losem ofiary, ale i powodami przekraczania kolejnych granic przez oprawców.

Historia Brunona Schulza, wpisana w tę powieść, to jedna z  perełek, która ponownie kieruje uwagę czytelnika na tego artystę i przywraca go pamięci. Przytacza jego wojenne losy i pozwala spekulować nad okolicznościami śmierci, a jednocześnie pokazuje, że ten udręczony człowiek znalazł własny sposób na wyrażenie buntu wobec nazistowskiego oprawcy. Choć nie mógł i nie umiał walczyć zbrojnie, zaklął w malowanych na ścianach willi Landaua obrazach twarze członków żydowskiej lokalnej społeczności. Choćby dla tego jednego wątku warto było sięgnąć po tę książkę. Ale nie tylko dlatego.

Egzekutor to dowód na to, że powieść na faktach może mieć wartość dokumentacyjną bliską reportażowi. Wszystko zależy od umiejętności autora, gotowości do starannego badania dokumentacji i docierania do faktów oraz przemyślanej konstrukcji. Jest to powieść, która nie udaje że jest czymś więcej niż jest w rzeczywistości, a jednocześnie bolesny, ale i pouczający zapis fragmentu historii. Napisana oszczędnym językiem, nie czyni z Landaua celebryty na miarę "seryjniaków". Odsłania mroczne oblicze człowieka, który doskonale odnalazł się w równie mrocznych czasach i pozbawiony wszelkich hamulców, dopuścił się czynów haniebnych. Jednocześnie skłaniająca do refleksji lektura o tym, jak łatwo przychodzi człowiekowi usprawiedliwianie samego siebie i budowanie swojego fałszywego wizerunku. Bardzo pouczająca książka.

Autor: Marcel Woźniak
Tytuł: Egzekutor
Wydawca: Filia na faktach

Egzemplarz własny.

Komentarze

Popularne posty