Małgorzata Gołota, Żyletkę zawsze noszę przy sobie. Depresja dzieci i młodzieży [Filia]

 

Małgorzata Gołota, Żyletkę zawsze noszę przy sobie. Depresja dzieci i młodzieży [Filia]

Świadomość depresji w naszym kraju sukcesywnie rośnie, choć wciąż nie dość szybko z punktu widzenia osób nią dotkniętych. Choć wiele osób rozumie, że to choroba, nie fanaberia, wciąż nie potrafimy rozpoznać jej u bliskich. Symptomy bierzemy za chwilowe obniżenie nastroju i oczekujemy, że nasi bliscy czy znajomi po prostu wezmą się w garść, przestaną wymyślać. Zamiast skierować ich na leczenie, dokładamy - często bez złych intencji - swoją cegiełkę do ich emocjonalnego bagażu. Nie inaczej, a może nawet gorzej, jest w przypadku depresji dotykającej ludzi młodych. Objawy w tym szczególnym wieku jeszcze trudniej nam dostrzec i właściwie zinterpretować, dlatego tak istotne jest budowanie świadomości wśród rodziców i wszystkich osób, które rodzinnie i zawodowo mają kontakt z dziećmi i młodzieżą. Odpowiedzią na tę potrzebę może być książka Małgorzaty Gołoty pt. Żyletkę zawsze noszę przy sobie.

Małgorzata Gołota to dziennikarka prasowa i radiowa, która swego czasu ujęła mnie swoją książką o Spinalondze. Tym razem postanowiła zgłębić temat depresji wśród dzieci i młodzieży. W tym celu wykonała staranny research, zgłębiła statystyki, dotarła do lekarzy pracujących z młodymi chorymi oraz do osób, które w dzieciństwie dotknęła ta choroba lub ich rodziców. Z zebranego materiału stworzyła bardzo wartościową książkę, która ma szansę trafić do szerokiego grona odbiorców.

Na pewno pomocny okaże się w tym prosty język, którym posługuje się autorka. Unika bezrefleksyjnego przytaczania naukowych teorii, nie ma też ambicji tworzenia pracy naukowej. Jest to książka przesycona wiedzą, ale przekazaną w klarowny sposób, zamykająca istotę problemu i ukazująca go w szerokim społeczno-psychologicznym kontekście.

Autorka zgrabnie porządkuje temat, pokazując jego skalę i wagę, odwołując się do statystyk i ustaleń badaczy. Jednocześnie rozmawia z medykami, którzy są na pierwszej linii frontu i pomagają najmłodszym walczyć z podstępnym wrogiem, jakim jest depresja. Niestety, rozmowy te obnażają opłakany stan społecznej świadomości w tym temacie, ale przede wszystkim dramatyczny stan polskiej służby zdrowia, która jak zawsze jest niedofinansowana, a wydatki na opiekę psychiatryczną dzieci i młodzieży są w niej na szarym końcu. Lekarze wraz z autorką pokazują, jakie niesie to negatywne skutki zarówno dla samych pacjentów, jak i dla społeczeństwa, bo choć depresja dotyka konkretnych osób, to oddziałuje też na otoczenie.

Najbardziej poruszające w książce są te fragmenty, kiedy autorka oddaje głos osobom, które jako dzieci zmagały się z depresją, lub rodzicom takich chorych. Czytanie tych wyznań (to z jednego z nich pochodzi tytułowa fraza) jest wyjątkowo bolesne, jednak zostają tu przytoczone nie dla sensacji. Opowieści chorych, ich relacje i emocje, pomagają budować świadomość czytelnika, świadomość tego, jak depresja się objawia, jak trudno jest z nią walczyć, jak ważne jest postawienie diagnozy i włączenie odpowiedniego leczenia. A także świadomość tego, że depresja to choroba podstępna, która ma liczne nawroty i chyba nie można mówić nigdy o całkowitym jej wyleczeniu.

Książka jest bardzo wyważona, autorka doskonale dobrała proporcje wiedzy medycznej, rozmów z fachowcami i relacji samych chorych. Jest napisana z rozwagą i szacunkiem dla jej bohaterów i czytelników, poparta staranną pracą reporterską, uwzględniającą wiele źródeł i głosów w dyskusji. Dzięki temu można otrzeć się o pewność, że problem został ujęty w odpowiednio szerokim kontekście i przedstawiony został  możliwie wszechstronnie. 

Autorka swoją pracą dokłada sporą i ważną cegiełkę w budowaniu społecznej świadomości. Choć jej lektura jest bolesna, jest to książka bardzo wartościowa i potrzebna. Ważna z punktu widzenia chorujących dzieci, które obawiają się napiętnowania z powodu czegoś, na co nie miały wpływu. Ważna z punktu widzenia lekarzy, których praca bywa niedoceniana. Ale przede wszystkim ważna z punktu widzenia rodziców i wszystkich dorosłych, którzy mają styczność z młodymi ludźmi. Uwrażliwienie dorosłych na objawy choroby może pomóc skierować potencjalnych chorych do odpowiednich diagnostów, a w efekcie uratować kolejne młode życia. Bardzo, bardzo potrzebna książka, która powinna trafić w ręce jak największej liczby czytelników. Bądź co bądź... dzieci na nas liczą.

Autor: Małgorzata Gołota
Tytuł: Żyletkę zawsze noszę przy sobie. Depresja dzieci i młodzieży 
Wydawca: wydawnictwo Filia

Egzemplarz własny.

Komentarze

Popularne posty