[#zwojtkowejbiblioteczki] Stuart Gibbs, Szkoła szpiegów. Na nartach [Agora dla dzieci]
Co zrobić, kiedy do groźnego przestępcy nie ma dostępu? Kiedy nawet uznani agenci nie mogą zinfiltrować jego organizacji? Poszukać słabych punktów, wiadomo. A jeśli jedyną drogą do złoczyńcy jest jego nastoletnia córka? Trzeba uruchomić grupę aspirujących agentów ze szkoły szpiegów i wysłać ich na misję. I ten oto plan realizuje się w Szkole szpiegów. Na nartach Stuarta Gibbsa.
CIA ma całą listę pytań, na które chce uzyskać odpowiedzi. Z jakiego powodu tajemniczy chiński multimiliarder przyjeżdża do Kolorado? I co oznacza kryptonim „Złota pięść”? Aby się tego dowiedzieć, potrzebują kogoś, kto zaprzyjaźni się z córką Leo Shanga. Jednak najlepsza młoda agentka - Erica - tym razem nie jest pierwszym wyborem szpiegów. Potrzebują kogoś, kto łatwiej nawiązuje kontakty. Wybór pada na Benjamina Ripleya, który rusza na stok.
Okazuje się, że z jazdą na nartach jest podobnie jak z tajnymi akcjami – grunt, by nie tracić głowy oraz nie złamać tego i owego… Czy i tym razem zjawiskowa szpieżka Erica pomoże Benowi wykaraskać się z tarapatów?
Nie wiem, jakim cudem Gibbs trzyma poziom swoich książek, ale niezaprzeczalnie udało mu się stworzyć kolejną udaną kontynuację, która wciąga od pierwszych stron. Zmienia jednak "okoliczności przyrody", wyprowadzając młodych agentów poza szkolne mury i stawiając przed nimi nowe wyzwania. Ben będzie miał wreszcie szansę wykazać się czymś więcej niż umiejętnością ratowania swojego życia, a Erica - skonfrontować się z poczuciem porażki. Nie dość, że wreszcie znajdzie się rzecz, której w lot nie łapie, to jeszcze przekona się, że w pracy szpiega przydają się też inne umiejętności niż sztuki walki, kamuflaż itp.
Ponownie w perypetiach Bena czytelnicy odnajdą echa swoich własnych szkolnych przeżyć, choć przeniesione na grunt tajnych misji. I nie chodzi tu tylko o umiejętność nawiązywania kontaktów, ale i pierwsze zauroczenia, zazdrość, relacje w grupie i przyjaźń, która zostaje wystawiona na próbę.
Gibbs ciekawie, ale i rozważnie rozwija głównego bohatera, któremu wciąż bliżej do zwykłego chłopaka z talentem do matematyki niż rasowego szpiega, a przy tym daje mu szansę na odkrycie, ile się już nauczył. Do tego otacza go ciekawymi postaciami drugoplanowymi, które również wiele wnoszą do tej opowieści, prezentując bardzo różne typy osobowości. Cieszy mnie zwłaszcza rozwój relacji z wieloletnim przyjacielem, przed którym Ben stara się ukrywać swoje "nowe powołanie".
Ważnym elementem powieści Gibbsa jest aspekt komediowy, bo przecież o dwunasto-, trzynastoletnich szpiegach nie można pisać do końca na poważnie. Unikając popadnięcia w groteskę, Gibbs odciąża warstwę sensacyjną właśnie humorem - przede wszystkim sytuacyjnym. Jest to humor czytelny i doskonale rozluźniający napięcie, przez co lektura książki jest czystą przyjemnością.
Warstwa sensacyjna książki wypada całkiem udanie, z dobrze zbudowanym napięciem i nieprzesadzonym tempem akcji, które gwarantuje emocje, ale nie przytłacza i pozwala rozwijać także wątki obyczajowe. Intryga jest ciekawa i znacznie mniej przewidywalna niż mogłoby się wydawać. Autor zaprasza do zabawy w szpiegów, ale gwarantuje zwroty akcji, które tylko uatrakcyjniają lekturę.
Powieść czyta się świetnie, choć odrobinę z przymrużeniem oka. To dobra lektura dla dzieciaków w wieku zbliżonym do bohatera, które lubią zagadki i sensacyjno-szpiegowskie tematy. Wartka akcja z licznymi twistami, lekkość narracji, sympatyczny bohater oraz spora dawka niewymuszonego humoru to przepis na sukces, który sprawdził się już wcześniej i jest udanie rozwijany, z potencjałem na kolejne części, na które już czekamy.
Autor: Stuart Gibbs
Tytuł: Szkoła szpiegów. Na nartach
Ilustracje: Mariusz Andryszczyk
Tłumacz: Jarek Westermark
Seria: Szkoła szpiegów
Wydawca: Agora dla dzieci
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz