[recenzja przedpremierowa] Maciej Siembieda, Kołysanka [Agora]

 

[recenzja przedpremierowa] Maciej Siembieda, Kołysanka [Agora]

Pan Maciej Siembieda należy do wąskiego grona autorów, których książki mają u mnie bezwzględne pierwszeństwo niemal przed wszystkim innym (nie mówię tu tylko o lekturach) i którego kolejnych powieści czekam jak kania dżdżu. I wcale nie zmartwiła mnie wieść o tym, że autor zrezygnował z wcześniejszego postanowienia, że nie będzie wydawał więcej niż jednej książki rocznie. Po doskonałym Katharsis, które - już teraz mogę to powiedzieć - jest jedną z najlepszych powieści, jakie czytałam w tym roku, bardzo byłam ciekawa, na ile spodoba mi się najnowsza część przygód Jakuba Kani. Bo tego, że Kołysanka mnie rozczaruje, nie bałam się w ogóle.

Punktem wyjścia do nowego śledztwa prokuratora IPN Jakuba Kani jest zdjęcie wykonane tuż po wojnie na Śląsku Opolskim. Widnieje na nim obecnie światowej sławy kompozytor Aram Chaczaturian, przysłany tam przez NKWD. Trop w tej ściśle poufnej sprawie wagi państwowej wiedzie Kanię do Grodkowa. Tam poznaje radną sejmiku wojewódzkiego Iwonę Kern. Okazuje się, że kobieta wyszła za wnuka mężczyzny, który był posądzany o donoszenie radzieckiej władzy i prawdopodobnie przyczynił się do samobójstwa jej dziadka. 

Śledztwo historyczne, które prowadzi Kania, przynosi kolejne pytania. Jakie tajemnice kryją ruiny wspaniałej kiedyś magnackiej rezydencji? Dlaczego dwieście lat temu sprowadzono tu całą orkiestrę na intrygujący koncert dla zaledwie dwóch osób? Kolejne tropy łączą się tu z losami potwornie w młodości okaleczonego Karola Goduli, którego niebywały geniusz ekonomiczny uczynił jednym z najbardziej zamożnych ludzi w regionie oraz porzuconej przez matkę półsieroty Joanny Gryzik. A także z tajemniczą melodią, którą nie tylko Kania próbuje odszukać.

[recenzja przedpremierowa] Maciej Siembieda, Kołysanka [Agora]

Lektura porwała mnie od pierwszych stron, choć akcja wcale nie należy do tych, które płyną bardzo dynamicznie. Na tym jednak właśnie polega fenomen twórczości Macieja Siembiedy, że przykuwa i utrzymuje uwagę czytelnika w hipnotyczny niemal sposób, łącząc w swoich powieściach fikcję i fakty, wielką historię z historią nieco zapomnianą, ciekawostki z wątkami dotyczącymi stworzonego przez siebie bohatera. Pan Maciej nie potrzebuje pościgów, strzelanin, walk, by stworzyć sensacyjną atmosferę. Wystarczy mu świetnie rozpisana zagadka, która łączy teraźniejszość z przeszłością.

Maciej Siembieda w doskonałej partyturze rozpisał Kołysankę, przy której nie da się zasnąć. Wręcz przeciwnie, można podążać za kolejnymi jej partiami kosztem snu, tak okazuje się zajmująca. Zaczyna się bardzo mocnym pierwszym akordem i równie mocnym akordem kończy, a między nimi rozbrzmiewa cała gama tonów i półtonów, które wypełniają opowieść bogactwem zdarzeń i emocji.

Z oczywistych względów o ostatnim z akordów pisać nie mogę, ale mogę poświęcić kilka słów scenie otwarcia. Nakreślona została szokująco wyraziście i nadaje ton opowieści, tak jak opisane zdarzenie nadało ton całemu późniejszemu życiu Karola Goduli, czyli człowieka, którego historia stała się częścią powieści. Jednocześnie nie odbieram jej jako drastycznej, obliczonej wyłącznie na szokowanie czytelnika. Nie ma w niej zbędnej, ocierającej się o groteskę makabry, a jedynie wyraziste przedstawienie rzeczywistości opartej na faktach. Nie ma tu ani jednego zbędnego słowa, ani jednego "przymiotnika" za dużo. Jest za to doskonale zbudowane napięcie i fantastyczne wprowadzenie w opowieść.

Zagadka, która jest punktem wyjścia historycznego śledztwa Kani, składa się z bardzo wielu warstw, odkrywanych przed bohaterem i czytelnikiem stopniowo. Żmudne, niespieszne, ale szalenie ciekawe śledztwo prokuratora miesza się z polityką i prywatnymi interesami, z lokalnymi zaszłościami i wydarzeniami zarówno z pierwszej połowy XX, jak i początków XIX wieku. Wydarzenia współczesne przeplatają się z retrospekcjami, dając nam wgląd w tę część historii, do której współcześni żadną miarą nie są w stanie dotrzeć, jednocześnie raz za razem podbijając stawkę, o którą toczy się gra, i budując napięcie, które niczym jarzmo pęta czytelnika.

[recenzja przedpremierowa] Maciej Siembieda, Kołysanka [Agora]

Uwielbiam to, jak autor buduje kolejne warstwy swoich powieści, przytaczając wydarzenia z przeszłości w wersji fabularyzowanej, a jednocześnie równie emocjonująco kreśląc wątki współczesne. Udaje się mu utrzymać dramaturgię nie tylko wątków historycznych, ale i współczesnych, przy zachowaniu balansu między obiema tymi warstwami. Autor świetnie przedstawia bohaterów autentycznych, sprawiając, że ich rozumiemy i się do nich przywiązujemy, a także tych fikcyjnych, wzbudzając nasze sympatie i antypatie. A że przy okazji jest też - że posłużę się modnym w świecie filmowym określeniem - pewne cameo, tym lepiej, bo choć pojawienia się tej postaci można się było spodziewać, i tak na jej widok uśmiechamy się od ucha do ucha.

W czym tkwi tajemnica sukcesu Macieja Siembiedy? Na pewno nie tylko w dziennikarskim doświadczeniu i świetnym warsztacie. Jako czytelniczka już nie raz przekonałam się, że dziennikarze nie zawsze sprawdzają się jako powieściopisarze, a sam warsztat to za mało. Liczy się, poza zdolnością do prowadzenia fabuły, kreowania bohaterów i budowania napięcia, także umiejętność przekazywania emocji. Na licznych spotkaniach autorskich zauważyłam, że autor jest doskonałym gawędziarzem, co zdecydowanie przekłada się na jego powieści. 

Autor wspaniale buduje zdania, kreśli obrazy, splata ze sobą warstwę intelektualną i emocjonalną, przenosząc czytelnika do świata swojej opowieści. W fenomenalny sposób zamyka w słowach nie tylko akcję i świat przedstawiony, ale też choćby tak ulotne elementy jak muzyka. Muzyka, która w powieści pełni tak ważną rolę, nie jest tu jedynie sekwencją nut zapisanych na papierze. Ona ożywa dzięki słowom, oddziałuje nie tylko na bohaterów, ale zdaje się wybrzmiewać także w naszej głowie. Maciej Siembieda skupił się nie tylko na wartości, jaką miałby nutowy zapis utworu, ale ukazał też tę ulotną, indywidualną wartość, jaką niesie ten rodzaj sztuki poprzez swoje oddziaływanie na słuchających. I zrobił to w taki sposób, że te same emocje mogą odczuć czytający.

Oczywiście cieszy mnie kolejne spotkanie z Jakubem Kanią, którego uwielbiam. Bohater, który - jak przyznał kiedyś autor - początkowo miał być jedynie łącznikiem między historią z przeszłości a teraźniejszością, stał się obecnie kluczową postacią, wielowymiarową, która na swoich barkach niesie cały cykl powieściowy. Postać, której daleko do typowego herosa, ujmuje czytelników sposobem bycia, łagodnością, która często okazuje się myląca dla przeciwników, a jednocześnie dociekliwością ostrego jak brzytwa umysłu, który zawsze dąży do rozwikłania zagadki. Tło prywatne, które Kania zyskał wraz z pojawieniem się żony i córek, dookreślają go jako człowieka. Tak jak jego słynne już upodobanie do dobrego jedzenia. A że autor wyczuł już czytelniczą sympatię, pogrywa sobie z nami, rzucając Kani pod nogi niejedną kłodę. Ale ja o takie pogrywanie wcale nie mam pretensji i jestem gotowa na więcej.

Powieścią Katharsis Maciej Siembieda bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę samemu sobie i rozbudził nasze czytelnicze apetyty. I choć może Kołysanka nie powtarza fenomenu swojej poprzedniczki, w kategorii "książki z Jakubem Kanią" jest to w moim odczuciu najlepsza powieść od czasu Miejsca i imienia. Z mocnym, poruszającym otwarciem, wielowarstwową zagadką, świetnie prowadzoną intrygą i zwrotami akcji. Zamknięta w pięknych słowach opowieść, w której splatają się przeszłość i teraźniejszość, intelekt i emocje, doskonale skonstruowana i rozpisana na poszczególne sceny literacka kompozycja. Powieść, od której trudno się oderwać, zakończona równie zaskakująco, jak mocno została rozpoczęta. Utwierdza mnie w przekonaniu, że Maciej Siembieda jest dojrzałym pisarzem nie tylko ze względu na wiek, ale przede wszystkim na świadomość, z jaką tworzy swoje opowieści. Po każdej książce mam wyłącznie apetyt na więcej i wiem, że te historie zostaną ze mną na długo.

Premiera powieści 9 listopada!

Autor: Maciej Siembieda
Tytuł: Kołysanka
Wydawca: Wydawnictwo Agora

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty