[Recenzja przedpremierowa] Maciej Siembieda, Katharsis [Agora]

 

[Recenzja przedpremierowa] Maciej Siembieda, Katharsis [Agora]

Katharsis (gr. κάθαρσις - oczyszczenie) – jedna z podstawowych cech sztuki,
zwłaszcza starożytnej (antycznej), np. tragedii. Arystoteles dowodził, że celem sztuki
jest wzbudzenie u widza uczuć litości i trwogi, aby przez to następnie
oczyścić jego umysł z tych doznań.
Według nowszych interpretacji w psychologii istota katharsis polega na tym, że odbiorca,
odczuwając litość i trwogę, bunt i cierpienie, dochodzi do zrozumienia tajemnicy losu,
do pogodzenia się z nim, a także ze zbiorową mądrością i doświadczeniem.


Ach, cóż to była za lektura! Cóż za przeżycie dla czytelnika. Jakaż uczta! Wobec powieści pana Macieja Siembiedy zawsze mam spore oczekiwania i właściwie się nie zawodzę, jednak wśród książek dobrych i bardzo dobrych tego autora są też moje najukochańsze, które nie tylko pobudzają intelekt, ale sprawiają, że na sam dźwięk tytułu serce zaczyna drżeć z ekscytacji. I już teraz oficjalnie mogę powiedzieć - w jednym szeregu z Miejscem i imieniem oraz Gambitem stawiam bezsprzecznie Katharsis, powieść, z powodu której zarywałam noce w samym środku tygodnia i która wywołała we mnie czytelniczą euforię.

O Katharsis przede wszystkim mam chęć pisać bardzo emocjonalnie, z emfazą kierując komplementy w stronę  autora. Porwała mnie ta powieść bez reszty i potrzebowałam czasu, by uporządkować myśli i wrażenia na tyle, by dało się stworzyć z tego w miarę sensowną i uporządkowaną wypowiedź. Ale czyż ten fakt nie jest najlepszą rekomendacją dla tej lektury? Przecież dostarczanie wrażeń i wywoływanie reakcji to jedna z podstawowych funkcji literatury, a nie ma nic gorszego niż książka, która nie budzi w nas żadnych emocji. Cóż, Katharsis budzi i za to ją pokochałam, a jednocześnie utwierdziłam się w uwielbieniu dla autora. 

Ale po kolei.

Trwa wojna, którą potomni nazywać będą II wojną światową. W Salonikach hitlerowcy mordują szanowanego greckokatolickiego księdza. Jego synowi nie udaje się dokonać aktu zemsty, jednak trafia do partyzantki. Kostas Tosidos chciał kiedyś zostać chemikiem, jednak wojna przekreśliła jego marzenia. Za to chłopak trafił pod skrzydła walczącego wśród Greków Anglika i został specjalistą od pirotechniki. Zostaje bohaterem wojennym, a w 1949 roku, wskutek splotu przeróżnych wydarzeń, wraz z rodziną trafia do tajnego szpitala dla uchodźców na wyspie Wolin. Przyjmuje polskie obywatelstwo, zmienia nazwisko, ale przeszłość wyciąga po niego swoje macki. 

Zygmunt, zwany "Sacharyną", jeszcze przed wojną rozpoczął swoją karierę jako przemytnik. W latach 30. w Gdyni był niemal królem czarnego rynku. Jednak w wyniku zdrady trafia do zakładu karnego, w którym ma spędzić kilka najbliższych lat. Gdy nadciąga wojna, życie porywa go w wir wydarzeń, zmieniając życie.

Syn Kostasa, Janis, marzy o karierze boksera. Żeby móc trenować w klubie, wstępuje do milicji, która ma pozwolić pogodzić pracę i przygotowania do zawodów. Niestety, dramatyczne okoliczności przerwą jego karierę boksera i praca w milicji stanie się jedyną opcją na życie. Zaś jedno z prowadzonych śledztw kieruje go ku rozwiązaniu tajemnicy jego ojca.

"Zulus", syn krewnej "Sacharyny" i jego podopieczny, chce napisać własny rozdział w powojennej przestępczej historii Gdyni. Nie chce być jedynie płotką chwytającą się najróżniejszych drobnych spraw. Kiedy dostanie szansę poznania ojca, którego nigdy nie widział, pojawią się przed nim nowe, nieprzewidziane możliwości.

Te pozornie niezależne losy połączą się w sudeckim Kletnie, gdzie w latach 1949-1952 funkcjonowała kopalnia uranu, mająca dostarczyć Sowietom surowiec do budowy własnej bomby atomowej.

Maciej Siembieda wielokrotnie udowodnił, że potrafi budować fikcyjną fabułę w oparciu o faktyczne, historyczne wydarzenia, także te mniej znane. Tym razem wziął na warsztat z jednej strony historię Greckich komunistów, którzy szukali w Polsce schronienia przez własnym rządem i byli w tajemnicy transportowani drogą morską do naszego kraju. Połączył ten temat z wątkiem tajnej kopalni uranu, dorzucając do tego chociażby przemytniczą historię przedwojennej Gdyni i nie tylko. 

Powiedzieć, że autor ma ogromną historyczną wiedzę to jakby nie powiedzieć nic. Wiedza mogłaby przecież oznaczać znajomość suchych faktów, a te, nawet jeśli dotyczą historycznych smaczków nieobecnych w szerszej świadomości, nie muszą oznaczać, że da się z nich stworzyć tak dobrą powieść. Do tego potrzeba umiejętności dokonania syntezy zdarzeń, a w tym pan Maciej jest mistrzem. Prowadzi swoich bohaterów przez meandry historii, zachowując świadomość, w jakim miejscu i czasie muszą się znaleźć, by ich losy odpowiednio się przenikały lub splatały. Rozważa przyczyny i konsekwencje wydarzeń rozgrywających się w odległych od siebie regionach, a następnie łączy je z sobą w ciągi przyczynowo-skutkowe, które wydają się nieprawdopodobne, a jednocześnie na wskroś logiczne. Z tej syntezy zdarzeń wyłania się porywająca fabuła, przy której - mówiąc kolokwialnie - opada szczęka.

Katharsis jest powieścią szkatułkową, na którą składa się pięć opowieści skoncentrowanych wokół pięciorga bohaterów, choć w rzeczywistości znaczących postaci jest więcej, a klamrą, która zgrabnie spina je ze sobą pozostaje historia kopalni uranu w Kletnie. Każda ze składających się na większą całość historii jest porywająca sama w sobie i pozornie można by z nich stworzyć dwie bardzo dobre książki - jedną o rodzinie Tosidowskich i greckich imigrantach szukających w Polsce schronienia, drugą o przestępczym światku przedwojennej i powojennej Gdyni. Geniusz autora polega jednak na tym, że te dwie pozornie bardzo odrębne opowieści połączył ze sobą w całość, nie zatracając wartości żadnej z nich.

Każda ze składających się na książkę części jest niczym osobna powieść, prowadzona od zawiązania akcji, przez pełne emocji jej zwroty, ku mniej lub bardziej wyraźnemu finałowi. W każdej autor wprowadza na scenę wyjątkowego, wyrazistego bohatera, który porwany przez wir historii, próbuje w niej odnaleźć swoje miejsce i pozostać w zgodzie z wyznawanymi przez siebie wartościami.

Oczywiście czytelnik pozostaje świadomy tego, że historie muszą się ze sobą łączyć. Ba, w kilku miejscach autor pozwala mu odkryć przeplatające się elementy biografii bohaterów. Ale napięcie, z rozmysłem i metodycznie budowane w oparciu o niepokój związany z niemożnością uchwycenia globalnego zamysłu, sprawia, że od lektury naprawdę trudno się oderwać. Każda z historii wywołuje całe spektrum emocji, ale to nic w porównaniu z zaskakującym finałem, który spada na odbiorcę jak burza. 

Maciej Siembieda nie tworzy "papierowych bohaterów". Zarówno postaci pierwszoplanowe, jaki i drugo-, a nawet trzecioplanowe konstruuje, kreśląc ich wielowymiarowy portret. Jedynych, jak Kostasa, będziecie kochać od początku do końca, innym przyglądać się będziecie z mieszaniną fascynacji i zażenowania. Ale nie pozostaniecie obojętni, bo o żadnej postaci nie da się powiedzieć, że jest nijaka lub pozbawiona motywacji. Autor w każdą tchnął życie i doskonale wykorzystał jej potencjał.

Pan Maciej jest erudytą i doskonałym gawędziarzem, o czym niejednokrotnie przekonałam się podczas spotkań na żywo. Ta powieść jest tego kolejnym dowodem. Napisana pięknym, plastycznym językiem, dopracowana pod względem koncepcyjnym, konstruowana świadomie i ze swadą opowiadana historia ma szansę trafić do szerokiego grona odbiorców.

Katharsis jest powieścią o ludziach wciągniętych w wir historycznych wydarzeń, próbujących do ostatniej chwili walczyć z porywającym ich prądem. O wyborach słusznych i niesłusznych oraz ich konsekwencjach. O uczuciach, które zawsze wpływają na nasze wybory. O tym, co pozwala nam żyć w zgodzie ze sobą. Niesamowita, fascynująca, misternie tkana opowieść rozgrywająca się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, której nie sposób odłożyć. Powieść szkatułkowa, w której każdy element ma znaczenie, a finał pozostaje nieprzewidywalny. Jedna z najlepszych książek Macieja Siembiedy i jednocześnie jak dotąd jedna z najlepszych historii, jakie czytałam w tym roku. 

Autorowi udało się nie tylko zamieścić odwołania do tytułu w treści książki. Z powodzeniem udaje się to także innym autorom. Jednak sięgając po tak znaczący tytuł, autor jednocześnie zadbał, by jego powieść była zgodna zarówno z arystotelesowskim, jak i psychologicznym jego wydźwiękiem. Dzięki świadomemu budowaniu napięcia i jego umiejętnemu podsycaniu i eskalowaniu, dzięki wykreowaniu wiarygodnych bohaterów, z którymi czytelnik stopniowo buduje więź, a także dzięki wplataniu fikcji w dramatyczne historyczne wydarzenia oddziałuje na czytelnika, budząc zarówno lęk, jak i litość, żal i cierpienie, trzymając odbiorcę za serce i gardło do ostatnich zdań, po czym elektryzującym finałem prowadzi do emocjonalnego oczyszczenia, które pozostawia nas oniemiałych, a jednocześnie doskonale rozumiejących, na czym polega istota katharsis. 

To fantastyczna, niezapomniana lektura, która jest zarówno intelektualną ucztą dla miłośników historii, skomplikowanych sag rodzinnych czy fikcji przeplatanej faktami, jak i emocjonalnym tornadem, oczyszczającym i skłaniającym do refleksji zarazem. Chapeau bas, panie Macieju. Ta książka to prawdziwy majstersztyk. W mojej ocenie - najlepsza od czasu Gambitu  i jedna z najlepszych w dorobku autora.

Autor: Maciej Siembieda
Tytuł: Katharsis
Wydawca: wydawnictwo Agora


Komentarze

Popularne posty