Shelley Parker-Chan, Ta, która stała się słońcem [Fabryka Słów]
Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej pozycji z gatunku szeroko rozumianego fantasy inspirowanego historią i kulturą Dalekiego Wschodu. Inspiracje te bywają mniej lub bardziej czytelne, jednak można chyba mówić o pewnym trendzie. Ostatnio Fabryka Słów wzbogaciła swoje portfolio o powieść Ta, która stała się słońcem Shelley Parker-Chan.
Autorka sama w sobie jest postacią bardzo ciekawą. To azjatycko-australijska była dyplomatka oraz doradczyni ds. rozwoju międzynarodowego. Spędziła prawie dekadę pracując nad prawami człowieka, równością płci i prawami osób LGBT w Azji Południowo-Wschodniej. Po odbyciu licznych wędrówek osiadła na razie w Melbourne. Wzmiankowana powieść jest natomiast jej debiutem literackim.
Bohaterka jej książki jest w zasadzie nikim. Rodzi się w prowincjonalnej, ubogiej wiosce, a do tego jest dziewczyną. Ostatnia w kolejce do miski, skazana właściwie na nicość. Jej bratu noszącemu imię Zhu Chongba pisana jest wielkość, ona zaś ma zniknąć, jak pozostałe dziewczęta w wiosce dotkniętej głodem. Tylko swojej determinacji i sprytowi zawdzięcza, że jeszcze żyje.
Aż pewnego dnia wydarza się tragedia. Jej brat i ojciec giną, a ona zostaje sama na świecie. Podejmuje więc decyzję, że przywłaszczy sobie los Zhu Chongby i - z czasem - również pisaną mu wielkość. Kryje się za imieniem zmarłego brata i ma nadzieję, że Niebiosa nie zauważyły oszustwa. Przeznaczenie pełne wielkości, która przypadnie imieniu Zhu Chongba, oraz bólu, który będzie musiała znieść osoba ukryta w skórze młodego mężczyzny.
Książka jest debiutem literackim, ale debiutem w moim odczuciu dojrzałym i przemyślanym, mieszczącym się w ramach gatunkowych "historical fantasy", łączących fikcję historyczną z elementami magicznymi. Fantastyczny element wydaje się tu bardzo drobny w porównaniu do objętości powieści wypełnionej rozbudowaną opowieścią o historycznej proweniencji.
Oto mamy Chiny pod panowaniem mongolskim, dręczone suszą, głodem i poczynaniami armii uzurpatora. Tłumione są wszelkie objawy buntu, a najbardziej cierpią najbiedniejsi. Przyjmująca imię brata bohaterka, walcząc o przetrwanie, trafia do buddyjskiego klasztoru. To zaledwie pierwszy przystanek na długiej i krętej drodze ku tak bardzo niejasnej, niedookreślonej "wielkości".
Sama opowieść jest długa i pozornie niespieszna, z dobrze zarysowanym tłem obyczajowym, a także miejscem na pozornie błahe, codzienne życie, które jednak nieustannie kształtuje bohaterkę. Być może nie porwie to czytelników nastawionych na wartką, pełną zwrotów akcję, jednak dla mnie okazała się fascynującą lekturą. Oto bowiem dzieje się rzecz niezwykła - kobieta wkracza w męski świat i choć dba o dobry kamuflaż, postrzega go jednak kobiecym okiem. Nie tyle więcej widzi, ale patrzy z nieco innej perspektywy. Na nieco inne rzeczy zwraca uwagę. Widzi społeczne dysproporcje, mechanizm, wedle którego pracuje męski świat, a także to, że również podlega pewnym ograniczeniom. W ten sposób lektura staje się polem do refleksji nad rolami przypisywanymi płciom i życiem w obrębie ram honoru, powinności, zwyczaju.
Historia Zhu Chongby, choć zdaje się toczyć niespiesznie, pełna jest napięcia. Jest w niej walka o przetrwanie, konieczność podejmowania trudnych decyzji, lęk przed ujawnieniem, a także spiski, polityczne knowania, przemoc i układy. Jednocześnie w wyniku wszystkich tych wydarzeń obserwujemy stopniową, dobrze umotywowaną przemianę samej bohaterki - od przerażonej możliwością zdemaskowania dziewczyny, która tylko chce wtopić się w otoczenie i żyć, po samoświadomą kobietę, która chce wielkości i wie, że sama może po nią sięgnąć. I choć tym, co popycha ją do przodu jest przede wszystkim determinacja, to emocjonalnie jest tym bardziej zniuansowana, im większą zyskuje świadomość.
Jednocześnie Zhou Chongba, który (która) jest centrum historii, nie jest jedyną istotną w niej postacią. Znaczną bowiem rolę ma w niej do odegrania generał wrogiej armii, bohater nie mniej ciekawy. Oyuang jest synem rodu oskarżonego o zdradę i skazanego na śmierć. Jego samego nie zabito, ale okrutnie okaleczono, pozbawiając męskości i możliwości przedłużenia rodu. I choć pozostaje mongolskim generałem, jest też nieustannie obiektem drwin i upokorzeń. Oyuang marzy o zemście i to marzenie napędza go tak samo, jak Zhu napędza pragnienie przetrwania. Zestawienie tych dwóch postaci - z których każda ukrywa swoje prawdziwe intencje - wprowadza kolejny ciekawy element do rozważań o sztywnych ramach, w jakie wtłaczani są mężczyźni i kobiety, cechach, które w oczach postronnych decydują o ich wartości, i granicach, które można przekroczyć, podążając za tym, czego najbardziej pragniemy.
Do interpretacji książki wiele wnosi też trzecia postać w tym układzie sił - Ma Xiuying, córka wybitnego generała, wrażliwa i mądra młoda kobieta, która jest jednocześnie ignorowana przez mężczyzn i traktowana jak rzecz tylko ze względu na swoją płeć. Jej los był z góry ustalony i niepozostawiający możliwości wyboru - miała zostać żoną i matką jakiegoś szacownego mężczyzny - do czasu, aż jej los skrzyżował się z losem Zhu. To właśnie Zhu dostrzega, jak nieszczęśliwa, a jednocześnie pogodzona ze swym losem jest Ma i nie tylko daje jej impuls, by zastanowić się nad własnymi pragnieniami, ale oferuje przestrzeń do podejmowania suwerennych decyzji.
Fantastycznie dobrani i wykreowani bohaterowie pozwalają autorce podjąć kwestie przeznaczenia, determinacji, gotowości do wzięcia odpowiedzialności za własne życie, a jednocześnie pozwalają cieszyć się lekturą pełną skomplikowanych intryg i przetasowań na scenie politycznej. I - wbrew historycznym dekoracjom - sama książka ma wydźwięk znacznie bardziej uniwersalny niż mogłoby się wydawać.
Jednocześnie dzięki magicznemu pierwiastkowi fikcja historyczna staje się też powieścią fantasy. Bo choć wątek wydaje się drobny i niepozorny, odgrywa niebagatelną rolę w całej historii i pomaga Zhu osiągnąć wielkość, o jakiej nawet nie marzyła. Choć jednocześnie sprawa pozostaje otwarta i powieść można (choć nie trzeba) kontynuować.
Wydaje mi się, że książka będzie budzić skrajne emocje - od znudzenia po fascynację. Czytelnicy nastawieni na moc wrażeń, zwroty akcji czy płomienne romanse mogą poczuć się zawiedzeni. Ale miłośnicy fikcji historycznej, zorientowani na rozwój bohatera, militarne roszady, spiski i polityczne układy, szukający w książkach odniesień współczesnych, powinni być ukontentowani. Mnie lektura pochłonęła, zafascynowała i urzekła. Jako opowieść o determinacji i woli życia, walce o przetrwanie, która przeradza się w walkę o większe cele, o rolach przypisywanych nam ze względu na płeć, ramach, w których trudno się zmieścić, budowaniu samoświadomości, odwadze, trudnych wyborach i rozdarciu. Świetnie napisana i z fantastycznie wykreowanymi bohaterami powieść, dojrzała, wartościowa i bogata. Jak dla mnie - kapitalna treść pod jedną z dwóch wyjątkowych okładek.
Autor: Shelley Parker-Chan
Tytuł: Ta, która stała się słońcem
Tłumacz: Grzegorz Komerski
Wydawca: Fabryka Słów
Egzemplarz własny.
Komentarze
Prześlij komentarz