[#zwojtkowejbiblioteczki] Olivier Tallec, To jest moje drzewo [Druganoga]
Moje. Jak często słyszycie to słowo z ust dzieci? A jak często sami go używacie? "Co twoje, to moje, a co moje, to nie rusz" - żartowała często moja babcia i choć te słowa mają prześmiewczy wydźwięk, to jednak bywają zadziwiająco prawdziwe. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że mamy pewne rzeczy na własność. Kłopot w tym, że często to "zawłaszczanie" idzie za daleko, a choć staramy się uczyć dzieci tego, że trzeba się dzielić, sami nie dajemy im dobrego przykładu (nie oszukujmy się, grodzone osiedla to nie tylko poszukiwanie bezpieczeństwa, ale też - poniekąd - zawłaszczanie przestrzeni). Jeśli więc chcemy pokazać najmłodszym, dokąd prowadzi nadmierna niechęć do dzielenia się, proponuję poczytać im To jest MOJE drzewo Oliviera Talleca.
Bohaterem i narratorem opowieści jest pewien uroczy wiewiór. Ma on drzewo, które uwielbia, i uważa za swoje. Otwarcie mówi o tym, że lubi "zajadać MOJE szyszki w cieniu MOJEGO drzewa". Wiewiór niby wie, że powinien się dzielić, jednak uważa, że koniec końców wtedy zbiegliby się wszyscy i nic nie byłoby już jego. Dlatego uparcie kombinuje, jak tu odgrodzić swoją własność od natrętów, w efekcie czego buduje ogromny mur, zza którego sam nie widzi świata. I wtedy właśnie zaczyna się zastanawiać, czy tam, za murem, nie ma czegoś, co jest lepsze nić... JEGO drzewo.
Komentarze
Prześlij komentarz