Jennifer Down, Ciała subtelne [W.A.B.]

 

Jennifer Down, Ciała subtelne [W.A.B.]

Bezmiar cierpienia. Raz po raz trafiam na książki, które właśnie ten temat eksplorują. Przez jednych witane są z zachwytem, przez innych krytykowane za przesadę lub wręcz epatowanie krzywdą. Tego epatowania trochę się obawiałam, sięgając po Ciała subtelne Jennifer Down, ale - na szczęście - moje obawy okazały się nieuzasadnione.

Niespodziewana wiadomość sprawia, że Holly wraca do przeszłości. Do czegoś, o czym nie chce pamiętać: mrocznych wspomnień i niewypowiedzianej traumy, ostrzegawczych uderzeń w ścianę sypialni, niezgłębionej straty… Dawno temu stała się nową osobą. Co się wydarzy, gdy pogrzebane historie ujrzą światło dzienne? Autorka w mistrzowski sposób, z niezwykłą czułością i uwagą opisuje tragedię i traumy bohaterki powieści. Czy da się zbudować nowe życie doświadczając wykorzystania seksualnego, biedy, uzależnienia od narkotyków, czy przemocowych relacji?

Podążając za bohaterką książki przez kolejne dekady jej życia, zanurzając się w jej wspomnieniach, stajemy się świadkami formowania osobowości, formowania powtarzanego raz za razem z każdą kolejną ucieczką. Wiemy, że dziewczyna, a potem już kobieta, ucieka przed straszną przeszłością, jednak poznając ją bliżej, przekonujemy się, że ucieczka i ponowne formowanie, stawanie się "nową sobą", stało się dla niej strategią na przetrwanie, jedyną metodą pozwalającą nie rozpaść się doszczętnie.

Odkrywanie przeszłości Holly jest tak naprawdę odkrywaniem kolejnych warstw cierpienia, wiwisekcją traum. Jest jednak dokonywane za pomocą subtelnej, podszytej smutkiem narracji, która nie skupia się na epatowaniu drastycznymi obrazami, choć przecież to, czego doświadcza Holly w każdym niemal wcieleniu jest wręcz potworne. Autorka nie przeciąga scen opisujących traumatyczne doświadczenia, czasem opisuje je nawet nie wprost  (np. za pomocą metafory brzęczących koralików zawieszonych na drzwiach), nie umniejszając doznanej przez bohaterkę krzywdy, ale też skupiając się bardziej na tym, jak wpływa ona na nią jako osobę. Dewastujące doświadczenia i wola przetrwania - to właśnie definiuje bohaterkę jako osobę, zaznaczając ją piętnem na całe życie.

Bardzo chciałabym wierzyć, że to, co spotkało bohaterkę, nie jest codziennością dla dzieci trafiających do systemu opieki, niestety nawet jeśli to przypadki jednostkowe - to każdy jest o jednym za dużo. W książce autorka pokazuje nie tylko to, czego dzieci doświadczają od nieodpowiednich opiekunów, ale też cały mechanizm manipulacji, który sprawia, że nie widzą dla siebie wyjścia z sytuacji. Doceniam, że autorka pokazała też jasną stronę medalu, nie wrzucając wszystkich do jednego worka.

To opowieść o dorastaniu, na którym przemoc odciska nieusuwalne piętno, ale też o poczuciu wykorzenienia, wynikającego z istnienia białych plam na mapie własnej historii. Metatekstowo autorka snuje bowiem też opowieść o tym, jak ważne dla człowieka jest poczucie przynależności i rodzinnych więzi, które umocowują osobistą historię każdego człowieka. Bohaterka uświadamia sobie, jak bardzo ciąży jej fakt, że nie ma w życiu swojego miejsca i nikogo, kto powiedziałby "a pamiętasz, jak robiliśmy to czy tamto?", kogoś, kto nadawałby jej życiu kontekst, tak jak rodzina nadaje kontekst większości ludzi. Ten brak korzeni rani równie mocno, a może nawet bardziej, niż doznane krzywdy i dystansuje od ludzi, którzy nie są w stanie zrozumieć jej perspektywy.

Autorka nadaje bohaterce psychologiczną głębię i wiarygodność, pokazując, jak kolejne doświadczenia kształtują w niej brak zaufania do drugiego człowieka i - przede wszystkim - nieufność wobec samej siebie,. Niewiarę we własne siły i emocjonalne odcięcie od otoczenia i kolejnych doświadczeń. Kobieta przyjmuje kolejne ciosy od życia i cierpi, jednak język jej cierpienia jest zupełnie odmienny od tego, jakim posługują się bliskie jej osoby. To wszystko sprawia, że dystans narasta i ostatecznie uniemożliwia zbudowanie trwałej relacji.

Lektura jest niejednokrotnie bolesna i przerażająca, spowita aurą smutku i pewnej rezygnacji, ale jednocześnie urzeka w niej pewna delikatność i subtelność przekazu. Jest historią niemożliwej ucieczki od samego siebie, nieudaną próbą nadpisywanych tożsamości i przeszłości, która zawsze przebija na powierzchnię. Poruszająca i skłaniająca do refleksji opowieść o trwaniu wbrew kolejnym przeciwnościom, o tym, jak wielokrotnie można podnieść się po każdym upadku, nigdy jednak nie będąc już tą samą osobą co wcześniej. Pięknie napisana, skupiona na eksplorowaniu przeżyć i ich wpływu na życie, dobrze skomponowana. To opowieść o fasadowych osobowościach i konieczności zmierzenia się z przeszłością, interesujące i wnikliwe studium człowieka ciężko doświadczonego przez życie i pozbawionego korzeni. Urzekła mnie, choć trudno nazwać ją przyjemną.

Autor: Jennifer Down

Tytuł: Ciała subtelne 

Tłumacz: Dorota Konowrocka-Sawa

Wydawca: wydawnictwo W.A.B.


Komentarze

Popularne posty