[#zwojtkowejbiblioteczki] Alasdair Beckett-King, Montgomery Bonbon. Morderstwo w muzeum [Kropka]
Kiedy komik bierze się za pisanie książki, można się spodziewać, że całkiem poważnie nie będzie. A jeśli się bierze za kryminał, i to skierowany do młodszych odbiorców. to odczuwam ciekawość. I tym właśnie sposobem trafiłam na powieść Alasdaira Becketta-Kinga pt. Montgomery Bonbon. Morderstwo w muzeum.
Ludzie na ogół nie zauważają, że coś się kroi, że coś jest nie w porządku czy choćby zanosi się na coś niemiłego. Nigdy nie doświadczają wtedy mrowienia w palcach stóp i ściskania w żołądku. Bonnie Montgomery nieustannie odczuwała, że coś wisi w powietrzu, ponieważ była najznakomitszym detektywem na świecie. Choć wiedział o tym jedynie jej pomocnik, dziadek Banks.
Tym razem Bonnie ma do rozwiązania sprawę tajemniczego morderstwa w muzeum Hornville’a, która wydaje się tak dziwna jak same eksponaty. Gdy Bonnie zakłada płaszcz i dokleja wąsy, wszyscy wiedzą, że do akcji wkroczył Montgomery Bonbon, najlepszy detektyw na świecie. Komu tak bardzo zależało na wiekowej rzeźbie, że posunął się aż do zabójstwa? Czy orzeł z Widdlington zniknął naprawdę? I jak dowiedzieć się tego wszystkiego bez zdradzania śledczym swojej tożsamości?
Jakiż udany duet bohaterów znajdziemy w tej książce. Role detektywów kroczących tropem zbrodni obejmują tu bowiem dziadek i wnuczka. Żeby było zabawniej - w czasie pracy to dziadek jest asystentem, a wnuczka... z doklejonym wąsem i w przebraniu przeistacza się z bystrej uczennicy w tajemniczego detektywa Mongomery'ego Bonbona. A ten to jest dopiero barwną postacią. Wzorowany na wyobrażeniach zaczerpniętych z czytanych przez Bonnie kryminałów, jest cudzoziemcem nieokreślonego pochodzenia, posługującym się dość ciekawym słownictwem i mieszanką języków. Do tego jest niezbyt lubiany przez policjantkę prowadzącą śledztwo, a to wszystko razem wzięte prowadzi do wielu komicznych sytuacji.
Humor mocno przenika nie tylko do poszczególnych scen, ale mocno obecny jest w żywych, barwnych dialogach. To one zapewniają opowieści lekkość i sprawiają, że czyta się ją w nieustającym rozbawieniu. To takie rodzaj humoru, który jest dość uniwersalny i dla prawie każdego odbiorcy, a elementy komiczne są tak rozłożone w powieściowej tkance, by pozwolić się cieszyć także warstwą kryminalną.
Intryga została tak przygotowana, by młody czytelnik miał szansę śledzić jej przebieg i samodzielnie wysnuwać wnioski albo dać się prowadzić. Jest tu trochę zwrotów akcji i zaskoczeń, ale historia nie jest przez to zawiła czy trudna. Są kompetencyjne spory z policją, tropienie śladów i wsłuchanie w to, co robią i mówią inni. Jak na kryminał przystało. A do tego ciepła relacja dziadka z wnuczką i trudne decyzje do podejmowania, kiedy trzeba wybrać, czy ruszyć na akcję, czy też może przestrzegać domowych zasad.
Sama Bonnie, nawet gdy nie jest Bonbonem, ma w sobie sporo uroku, jako dziecko, które zamiast plotkować z przyjaciółkami, woli czytać i zawsze dostrzega, gdy dzieje się coś niepokojącego. Choć przez to czuje się nieco wyobcowana i w gruncie rzeczy widać, że marzy o znalezieniu bratniej duszy. Choć na szczęście ma przyjaciela w osobie dziadka.
Morderstwo... to ciekawy przykład komedii kryminalnej dla młodszych nastolatków. Z ciekawą zagadką, dynamiczną akcją i sporą dawką humoru. Przystępna w odbiorze dla tych młodszych, ale łechcąca starszych gatunkowymi nawiązaniami czy sposobem rozwoju fabuły. Wartka akcja i barwne dialogi gwarantują dobrą rozrywkę. Jednocześnie to historia, która zawiera subtelny przekaz o tym, że spostrzegawczość, odwaga i umiejętność dostrzegania powiązań pozwalają wiele osiągnąć, nawet jeśli mamy niezbyt dużo lat.
Autor: Alasdair Beckett-King
Tytuł: Montgomery Bonbon. Morderstwo w muzeum
Tłumacz: Ewa Westwalewicz-Mogilska
Wydawca: wydawnictwo Kropka
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz