Jakub Ćwiek, Sues dei [Pulp Books]
Jakub Ćwiek to dla mnie synonim dobrej zabawy. A już na pewno dobrej literackiej zabawy - i to niezależnie od gatunku. Czy to szeroko pojmowana fantastyka, czy literatura z nurtu kryminału, cenię sobie te lektury przez wzgląd na wartką akcję i humor. Dlatego każdej książki wyczekuję i nie pozwalam im się kurzyć na regale. A ostatnio w moje ręce trafiła powieść Sues dei i nie zawiodła mnie ani na jotę.
Proboszcz kinomaniak i młody wikary z nowym przydziałem.
Wdowa po legendarnym policjancie.
Funkcjonariusz z ciemną przeszłością.
Ich losy połączy brutalny napad rabunkowy na autokar pielgrzymów.
Sues Dei to osadzona na Podlasiu, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, przewrotna opowieść sensacyjno- kryminalna, obrazująca stare porzekadło: "dobrymi chęciami wybrukowane jest całe piekło".
Co to jest za historia! Jak to u Ćwieka - brawurowa i pełna nietuzinkowych postaci. I tak rozpisana, że nie wiadomo, komu jaką rolę przyjdzie w niej odegrać. Czy to ciemna, czy jasna strona mocy. Czy finalnie dokona słusznych wyborów, czy może niekoniecznie. A jednocześnie kilka razy uderzająca w ciut poważniejsze tony, dotykająca kwestii ważnych.
Tych ciekawych postaci jest w książce więcej niż najbardziej kluczowa trójka wymieniona w zarysie fabuły. Choć dla mnie najciekawsza okazała się Rebeka, młoda babcia, wdowa po policjancie. Kobieta ciężko przez życie doświadczona i wciąż zmagająca się z pozostałościami po latach poniżania i dręczenia w czterech ścianach domu, a jednocześnie potrafiąca wykorzystać te doświadczenia jako atuty. Bystra, przenikliwa i śmiała, często zabawna i na pewno bardzo barwna osobowość. Nie tylko przez wzgląd na tatuaże.
Autor bardzo ciekawie sportretował relacje w jej rodzinie, w której mamy już cztery pokolenia kobiet. Trudna więź z matką, która nieustającą gloryfikuje zmarłego zięcia, głucha na prawdę o sytuacji w domu, którą próbują jej przekazać córka i wnuczka. Wcale niełatwe są też relacje Rebeki z jej własną córką, tym bardziej że kobieta - kontaktując się z biologicznym ojcem własnej wnuczki poniekąd powiela postawę własnej matki. Jednak Rebeka i jej córka mają większe szanse na uzdrowienie sytuacji. Najmłodsza kobieta w rodzinie, a właściwie dziewczynka, odgrywa tu rolę marginalną, ale na pewno dopełnia portretu rodziny.
Dalej jest nie mniej ciekawie. Bo przecież jest jeszcze młody wikariusz na zesłaniu, który musi sobie uświadomić pewne rzeczy. Jest też oczywiście proboszcz, który tak bardzo kocha filmy, że inspiracje fabularne przenosi do życia. No i stawia miasteczko na nogi, tylko... trochę nie tak, jak przewiduje prawo. A i postaci poboczne są zawsze wyraziste - gospodyni z parafii, jej młoda krewna, stary ksiądz z demencją... Każdy wnosi coś do opowieści i dodaje jej koloru.
A intryga? No właśnie, za dużo tu mówić nie można, żeby nie uprzedzać faktów. Dość powiedzieć, że jest jak zazwyczaj u Ćwieka. Sensacyjny sznyt podlany dawką humoru, rozpędzające się wydarzenia, zwroty akcji, tropy, pościgi, krew, pot i łzy. Dużo emocji, angażująca fabuła, a od lektury bardzo trudno się oderwać. A punkt wyjścia do opowieści... cóż, chyba nie tylko ja słyszałam pogłoski o podobnych praktykach.
Autor ma tę umiejętność żonglowania motywami i konwencjami fabularnymi, by zawsze wydobyć z nich świeżość i coś dla czytelnika interesującego. A jednocześnie, bez osłabiania rozrywkowej natury opowieści, wplata w historię smaczki - jak nawiązania filmowe, ale też - w przypadku tej pozycji - wspomina o groomingu czy nieświadomie wyrządzonej innym krzywdzie przez wzbudzanie zainteresowania. Można więc mknąć przez powieść jak na rollercoasterze, a można uciec myślą ku cennej refleksji.
Wiele rzeczy kręci się w tej powieści wokół Kościoła, ale to w żadnej mierze nie jest obrazoburcza historia. Raczej bardzo ludzka - o drogach na skróty, skłonności do tłumaczenia sobie własnego grzechu, naginaniu i łamaniu prawa w - subiektywnie - słusznym celu i... konsekwencjach, które często dosięgają nie tylko bezpośrednio zaangażowanych.
Czy to książka zupełnie nieprzewidywalna. I tak, i nie. Nie, bo jako konsumenci popkultury jesteśmy w stanie wydedukować, jaka zagadka się kryje za działaniami proboszcza i dokąd to wszystko zmierza. Nieprzewidywalne są za to wszelkie niuanse i rozwiązania poszczególnych wątków, a autor dość sprytnie z nami pogrywa i nie waha się mocno przeczołgać bohaterów. Ale o to właśnie chodzi - by dobrze się bawić, cieszyć tym, co udało się nam przewidzieć i dawać się zaskoczyć w innych momentach. Jeśli dotąd dobrze się przy książkach Ćwieka bawiliście, to i tu zawodu się nie spodziewam.
Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Sues dei
Wydawca: wydawnictwo Pulp Books
Egzemplarz własny.
Komentarze
Prześlij komentarz