[#patronat] Oliver Schlick, Roryk. Nieśmiały detektyw. Zniknięcie Amandy Kent [Dwukropek]
To już czwarte spotkanie z nieśmiałym detektywem i bardzo byłam ciekawa, czy Oliver Schlick utrzyma poziom i będzie umiał przyciągnąć czytelnika do lektury, skoro zarówno bohater, jak i schemat opowieści wydają się już tak dobrze znane. Ale Zniknięcie Amandy Kent znów wciąga od pierwszej stroni i udowadnia, że seria Roryk. Nieśmiały detektyw jest gwarancją dobrej rozrywki.
Niezwykle oryginalny, rozbrajająco nieśmiały i cudownie zabawny detektyw Roryk Nieśmiał znowu w akcji! A wraz z nim – jego przebojowa, uparta i wygadana 12-letnia asystentka Matylda. I jeszcze nieco ciapowaty, ale ostatecznie nieoceniony cocker-spaniel, Doktor Herkenrat. Tym razem słynny detektyw ma rozwikłać zagadkę zaginięcia uznanej autorki powieści kryminalnych. Matylda – wielka fanka książek Amandy Kent – jest zachwycona! Czy za tajemniczym zniknięciem pisarki stoi jej wydawca? To już czwarty tom serii kryminalnej dla młodych czytelników – ujmującej, zaskakującej, przesyconej subtelnym i inteligentnym poczuciem humoru. O Roryku, nieśmiałym detektywie, który wstydzi się przesłuchiwać świadków, a dowody zbrodni bada… językiem. Mimo to – czy może właśnie dzięki temu? – gdy chodzi o skuteczne śledztwa, nie ma sobie równych. Z tomu na tom autor trzyma poziom – ta seria nie może się znudzić!
Znów dostajemy do rąk połączenie powieści detektywistycznej skierowanej do młodego odbiorcy z komedią. Jest to połączenie dokonane bardzo zgrabnie i naturalnie, pełne niewymuszonych żartów, a stawiające przede wszystkim na żart sytuacyjny. Właśnie dzięki humorystycznej warstwie nie wydają się absurdem ani niezwykła zdolność Roryka do wydobywania wspomnień z przedmiotów za pomocą języka, ani fakt, że dorosłemu, uznanemu detektywowi towarzyszy - bądź co bądź mała - dziewczynka. Te dwa fakty w połączeniu z niemal groteskowo przerysowaną nieśmiałością - nomen omen - Roryka Nieśmiała oraz humorystyczny ton opowieści pozwalają wydobyć komizm z wielu opisywanych scen.
Tym, co świetnie autorowi wychodzi, jest zachowanie proporcji między warstwą komediową a kryminalną historii. Jakkolwiek całość czytamy w poczuciu niesłabnącego rozbawienia, ciesząc się niejednokrotnie z absurdów sytuacji, możemy też wraz z bohaterami zaangażować się w solidnie prowadzone śledztwo.
Autor realizuje kolejny pomysł na intrygę, dając czytelnikowi zupełnie nową zagadkę wpisaną w znany mu już fabularny schemat. Jednocześnie bardzo umiejętnie manipuluje wątkami, zaskakując zwrotami akcji. A ponieważ tym razem detektyw nieprędko ma okazję wykorzystać swoje niezwykłe zdolności, zarówno on, jak i Matylda muszą korzystać z bardziej tradycyjnych metod śledczych. Dostajemy tu więc sporą dawkę dedukcji, umiejętnie prowadzonych przesłuchań i spostrzeżeń dokonywanych na bieżąco. Dzięki temu opowieści pozostaje emocjonująca do samego finału i zachęca czytelnika do dokonywania własnych analiz.
Nie będę powtarzać już zachwytów nad umiejętnym tłumaczeniem serii - zwłaszcza w kwestii nazwisk, ale ono też pozytywnie wpływa na odbiór całości. Podobnie jak połączenie całkiem poważnej intrygi kryminalnej z celowo przerysowanymi postaciami. Do tego całość napisana jest z polotem i inteligentnym humorem, które sprawiają, że za każdym razem sięga się po opowieści o Roryku z przyjemnością. Atutem jest też fakt, że choć to seria, książki można czytać niezależnie od siebie.
Roryk to kolejny z naszych patronatów, z którego jesteśmy szalenie dumni i który z przyjemnością kontynuujemy. Świetna, lekka, zabawna historia z wyrazistymi bohaterami i ciekawą intrygą. Doskonale wykorzystany potencjał postaci oraz pełna zwrotów akcji fabuła. Relaksująca i emocjonująca lektura.
Komentarze
Prześlij komentarz