Bardzo subiektywne czytelnicze podsumowanie roku 2021
Ten blog zawsze był i nadal pozostaje miejscem, w którym dzielę się z Wami swoimi wrażeniami z lektur, ale jest też rodzajem internetowego literackiego pamiętnika, a w tym nie może zabraknąć podsumowania roku. I nie, nie będę pisać o sprawach osobistych, o osiągnięciach i porażkach, a jedynie o wycinku mojego życia, który trwale związany jest z książkami.
Wzorem lat ubiegłych najpierw przygotowałam podsumowanie dotyczące literatury dziecięcej (Wojtka i moje topki znajdziecie we wpisie Rok 2021 w książkach dla dzieci - wybór mamy i Wojtka), teraz czas na podsumowanie "dorosłych" lektur.
Jak zwykle zacznę od statystyk. Ten rok kończę z wynikiem... 185 książek i 71651 stron (w co nie wliczam książek dziecięcych poniżej 150 stron), co oznacza, że po raz kolejny pobiłam swój własny rekord, choć wcale nie miałam zamiaru ścigać się nawet sama ze sobą. Tym razem nie było 3 miesięcy bezczynności, która pomogła wyśrubować wynik, ale jest on składową dwóch czynników. Po pierwsze - dość długie dojazdy do pracy i z powrotem sprawiają, że "zyskuję" niczym niezakłócony czas na czytanie. Po drugie - na wynik znaczny wpływ miało słuchanie audiobooków. Książki w formacie audio to ponad połowa moich tegorocznych lektur, a że słucham praktycznie przy każdej domowej czynności (zwłaszcza sprzątaniu i gotowaniu), odsłuchuję ich naprawdę sporo i czerpię przyjemność z lektury. A jednocześnie wciąż mam przestrzeń na przeżycie czytanych historii i ich przemyślenie. No i słucham i czytam, zamiast oglądać, przez co bywam nie na bieżąco z polecanymi filmami i serialami, ale nie żałuję.
Książek papierowych wciąż w moim domu przybywa i choć co jakiś czas robię przegląd i wynoszę część z nich do biblioteki (nie ma we mnie żyłki biznesmena i nie umiem ich sprzedać), nadal mam ich znacznie więcej niż miejsca. Choć wydaje się, że stałam się rozważniejsza i kupuję nieco mniej niż w latach ubiegłych, wciąż stosik niewyczytanych lektur rośnie (ale tempo przyrostu jest mniej zastraszające). Pocieszam się, że każda kupiona przeze mnie książka ma więcej niż jednego czytelnika (zaleta posiadania czytającej mamy, ciotki i kuzynek), więc zakup jest jakby bardziej uzasadniony :-D
Ten rok wciąż nie przyniósł tak wyczekiwanego uwolnienia od pandemii, co w 2020 roku poskutkowało odwołaniem największych książkowych imprez. W tym roku jednak odbyły się warszawskie targi - w plenerze i mocno okrojonej formie, ale naprawdę miło było poczuć znów tę atmosferę. Może nie taką samą, ale zbliżoną do tej, za którą tęskniłam. Cieszę się też, że udało mi się uczestniczyć w kilku spotkaniach literackich, a przede wszystkim, że odbyła się moja ulubiona impreza, czyli Poznański Festiwal Kryminału GRANDA. Ciekawa jestem, co przyniesie kolejny rok i jak bardzo zmieni się rynek książki.
Co mnie martwi? Rosnące ceny papieru, o czym coraz powszechniej mówi się w branży, co nieuchronnie wpłynie na ceny samych książek. Nas, czytelników, na pewno uderzy to po kieszeni, a osoby nieczytające zyskają kolejny pretekst, by od lektury stronić. Ale zapewne będzie miało to też znacznie bardziej dalekosiężny wpływ na rynek książki i poskutkuje choćby ograniczeniem liczby wydawanych debiutów. Powieści debiutanckie zawsze są większym ryzykiem dla wydawcy niż kolejne książki uznanych autorów, zatem nieunikniona jest większa ostrożność przy publikacjach. Z jednej strony zweryfikuje to trochę rynek, z drugiej być może podetnie skrzydła obiecującemu autorowi, który tylko ucząc się na błędach, będzie mógł rozwijać swoje umiejętności.
A teraz pozwólcie, że przejdę do omówienia najlepszych w moim odczuciu książek mijającego roku. Znów zastanawiałam się nad formą tego przeglądu, ale zdecydowałam się na podział gatunkowy, ponieważ łatwiej mi dokonywać oceny w obrębie porównywalnej grupy odniesienia.
Komentarze
Prześlij komentarz