[Co tam w komiksie] Kur, Meago, Emilka Sza. Jak wiele to nic? [Egmont]
Dawno nie było na blogu wpisu o komiksie, prawda? Pewnie dlatego, że jestem w ciągłym niedoczasie i jeśli już, wracam do dobrze sobie znanych, ulubionych wydań. Ale kiedy dostaliśmy w prezencie od przyjaciółki Emilkę Sza, nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności czytania.
Emilka jest mimem. Ale takim mimem mimem, urodzonym, nie udawanym. Ma białą jak kreda twarz i nie mówi. Nigdy nie wydała z siebie dźwięku. I przyszła na świat w szpitalu, który widziała tylko ona. Co dziwniejsze... mieszka w niewidzialnym domu i generalnie wszystko, z czego korzysta jest niewidzialne. Emilka jest też figlarką i marzycielką.
Nasza bohaterka właśnie wróciła "na stare śmieci", gdzie mieszka jej dawna przyjaciółka - Natalia. Natalia co prawda nie widzi, ale obie dziewczyny kapitalnie się ze sobą dogadują. A to z kolei strasznie denerwuje Maję, drugą przyjaciółkę Natalki, która jest o Emilkę paskudnie zazdrosna. Czy dziewczynom uda się dogadać?
Prezentowana w komiksie fabuła składa się z jakby mniejszych epizodów, niewyodrębnionych specjalnie z całości, tworzących razem spójną opowieść o różnych obliczach przyjaźni. Mamy tu grono barwnych, ciekawych bohaterek (oprócz Natalki i Emilki jest przecież Maja i Justyna), którym towarzyszy jeden bohater - mały kuzyn Natalki - Eryk. Mamy też bardzo prawdziwy obraz relacji w grupie. Jest tu serdeczność, przyjaźń, zazdrość. Jest niezrozumienie, udawana życzliwość w obliczu spodziewanych korzyści. Ta historia jest bogatsza niż mogłoby się wydawać.
Jej niezaprzeczalną zaletą jest humor przejawiający się zarówno w warstwie dialogowej, jak i fabularnej. Autorzy sięgają po konwencję komiksową, by czasem wykroczyć poza jej ramy (np. pozwalając bohaterce spaść z kadru :-D). Miksują ze sobą motywy znane z komiksów, ale ich fabuła, a przede wszystkim świat Emilki, pozostają całkowicie oryginalne. Choć niektóre kadry przypomną nam sceny, które widzieliśmy choćby w anime, to widać, że autorzy są świadomi, z jakich konwencji czerpią i dlaczego to robią. Czytając ten komiks nie da się nie uśmiechnąć czy nawet wybuchnąć głośnym śmiechem.
Uwagę zwraca ciekawa kreska i pełne kolorów kadry, które przyciągają oko i pozwalają pełniej cieszyć się prezentowaną historią. Nie da się zaprzeczyć, że Kur i Meago stworzyli w duecie naprawdę przedni komiks, który Egmont serwuje nam w ładnym wydaniu, na dobrej jakości papierze i w twardej oprawie. Przyznam, że ja jestem komiksem zachwycona i chętnie ponownie spotkałabym się z jego bohaterami w kolejnych odsłonach. To taka lekka, zabawna, ale jednocześnie skłaniająca do refleksji produkcja, do której można wracać dla poprawy humoru nie jeden raz.
Autor: Maciej Kur
Ilustracje: Meago
Tytuł: Emilka Sza. Jak wiele to nic?
Wydawca: Egmont
Komentarze
Prześlij komentarz