[#zwojtkowejbiblioteczki] Moni Nilsson, Tyle miłości nie może umrzeć [Zakamarki]

 

[#zwojtkowejbiblioteczki] Moni Nilsson, Tyle miłości nie może umrzeć [Zakamarki]

Dziwne, ale kiedy człowiek czuje się dla kogoś najważniejszy,
to jakby rośnie i robi się taki silny, że mógłby sam podnieść biurko.

Moni Nilsson kojarzyłam dotąd z zabawną - choć bezkompromisową - serią o Tsatsikim. Dlatego nie wiedziałam, czego spodziewać się po nowej książce, która trafiła do naszej biblioteczki. Tymczasem Tyle miłości nie może umrzeć dostarczyło mi emocji, jakich nie oczekiwałam i nawet jeśli były trudne, już teraz wiem, że to jedna z najlepszych powieści dla młodszej młodzieży, jakie miałam przyjemność czytać - nie tylko w tym roku.

Bohaterką książki jest Lea, dziewczynka jak wiele innych. Chodzi do szkoły, gra w piłkę nożną, a jej ulubiona pościel jest we wzór ze Star Wars. Lea ma też przyjaciółkę - Noję - z którą są niemal nierozłączne. Za to mama Lei nie jest taka, jak inne mamy. Wtedy, gdy wszystkie inne mamy są w pracy, jej siedzi w domu. Jak mówi - ma dzięki temu więcej czasu, by kochać Leę. Ale to nie do końca prawda. Mama nie może pracować, ponieważ od dłuższego czasu choruje na raka. Po czasowej poprawie teraz znów jest gorzej i mama znów traci włosy i wymiotuje w łazience.

To właśnie choroba mamy odróżnia Leę od jej rówieśników. Fakt, że dookoła wszyscy jej współczują, sprawia, że dziewczynka czuje się niekomfortowo, wręcz przepełnia ją złość. Kiedy więc przyjaciółka mówi, że mama Lei wkrótce umrze, dziewczyna postanawia ją nienawidzić. Wierzy wręcz, że tak długo, jak będzie nienawidzić Noję, tak długo jej mama będzie żyła. W tej sytuacji dobrze, że Leę wyraźnie lubi piegowaty Konrad, i że jest starszy brat - Lucas - a raczej jego przyjaciel Abbe, z którym jedno oko Lei wyraźnie flirtuje... Tylko ta mama, coraz słabsza...

[#zwojtkowejbiblioteczki] Moni Nilsson, Tyle miłości nie może umrzeć [Zakamarki]

[#zwojtkowejbiblioteczki] Moni Nilsson, Tyle miłości nie może umrzeć [Zakamarki]

Moni Nilsson podjęła w swojej książce temat trudny - zwłaszcza w kontekście literatury dziecięcej. Opowiada bowiem o ciężkiej, długotrwałej chorobie i odchodzeniu, pokazując jednocześnie całą historię z perspektywy dziecka. Bo choć nie stosuje narracji pierwszoosobowej, to wokół Lei koncentruje się cała narracja i na jej percepcji się skupia. Dziewczynka na granicy dojrzewania dużo widzi i dużo rozumie, ale też wiele spraw po dziecięcemu interpretuje. W tym wieku uaktywnia się u niej myślenie magiczne, wiara we własną sprawczość, wpływ odrzucenia przyjaciółki na zdrowie mamy.

Choć książka porusza właściwie od pierwszych scen, autorka daleka jest tu od sentymentalizmu. Jej powieść jest głębokim, pełnym zrozumienia spojrzeniem na emocje dziecka w obliczu nieuleczalnej choroby rodzica. Pokazuje ich cały wachlarz - od zaprzeczenia, przez gniew, po powolną akceptację. A wszystko to bez tabu, bez uproszczeń, z całą gamą niuansów. Właśnie w ten sposób tworzy bardzo prawdziwy i wiarygodny pejzaż emocji, w którym jest miejsce na strach, ból i łzy, ale też chwile radości i nadziei.

Autorka uważnie obserwuje swoich bohaterów, a choć większość z nich pozostaje nieco w cieniu Lei i jej emocji, każdego portretuje z czułością i nie bez humoru. Bo w tej historii - tak jak w życiu - mimo chwil trudnych jest też miejsce na odrobinę radości i zabawnych sytuacji.

Oprócz uczuć głównej bohaterki, Nilsson wspaniale opisuje też relacje, jakie łączą ją z rówieśnikami, a przede wszystkim z rodziną. I czuć w tym opisie szczerość i prawdę. Dominuje tu miłość, która nie przypomina niczym pachnących sztucznością deklaracji, a objawia się w prostych gestach i słowach. I o ile ta miłość w relacji Lei z rodzicami jest oczywista, to chyba najbardziej niesamowita, ale też do bólu prawdziwa, jest miłość łącząca ją z bratem. Lucas jest typowym starszym bratem, który zabrania siostrze wchodzić do pokoju, podkrada jej grzanki i potrafi wyśmiać, ale też na swój sposób się o nią troszczy i jest przy niej w chwili, gdy najbardziej go potrzebuje.

W ogóle jeśli chodzi o portretowanie relacji międzyludzkich, Nilsson wykazała się mistrzostwem. Mamy tu bowiem nie tylko wielowymiarowy portret relacji w kochającej się rodzinie, ale też wiele niuansów dotyczących relacji z rówieśnikami - przyjaźni, pierwszych "związków"... Bogactwo, jakie znajdziemy w tej powieści, wykracza poza oczekiwania wobec tak niewielkiej objętościowo historii.

Nilsson pięknie zamyka w słowach to, co wydaje się wymykać wyobrażeniom. I - co ważne - nie dramatyzuje, nie poetyzuje, unika sentymentalizmu czy niejasnych metafor. Język, którym się posługuje, jest prosty i klarowny, a jednocześnie pełen delikatności i zrozumienia. W godny uwagi sposób zawiera w sobie samo sedno przekazu, a jednocześnie pozostawia przestrzeń dla odbiorcy, nie przytłaczając dosłownością.

Dla kogo jest ta książka? Myślę, że dla całej rodziny. Dla dorosłych i dzieci, jako zaproszenie do rozmowy o emocjach, także tych trudnych. Dla młodszych nastolatków, które są już gotowe na tego typu historie (choć tych najmłodszych czytelników nie powinniśmy zostawiać z lekturą zupełnie samych). Dla osób, które są gotowe zmierzyć się z bolesnymi aspektami życia, poznać towarzyszące im emocje, by lepiej rozumieć innych ludzi (a może także siebie). Dla tych, którzy chcą się przekonać, że nawet w największym mroku i w najboleśniejszych historiach można znaleźć ciepło i nadzieję.

Tyle miłości nie może umrzeć to powieść poruszająca do głębi. Jedna z tych, które czyta się ze ściśniętym gardłem i drżącym sercem. Bolesna, smutna opowieść o chorobie i śmierci, ale też dająca nadzieję i pełna ciepła historia o przyjaźni, miłości i rodzinie. Emocje, które budzi lektura, zdają się przytłaczać i oczyszczać jednocześnie. Dają nadzieję, że miłość, którą zostajemy obdarowani, zostanie z nami na zawsze, nawet gdy tych, którzy nas kochali, już przy nas nie będzie. Prawdziwa, zniuansowana, wielowymiarowa opowieść o emocjach, z którymi mierzy się dziecko w obliczu śmierci rodzica, ale też o potędze przyjaźni i sile rodziny. Mądra, rozbudzająca wrażliwość na drugiego człowieka, przepięknie napisana historia, która na długo zapada w pamięć i zapisuje się głęboko w sercu. Jedna z najpiękniejszych powieści dla młodzieży, jakie czytałam.

Autor: Moni Nilsson
Tytuł: Tyle miłości nie może umrzeć
Tłumacz: Agnieszka Stróżyk
Ilustracje: Joanna Hellgren
Wydawca: Zakamarki

Komentarze

Popularne posty