Heike Faller, Valerio Vidali, STO rzeczy, których nauczysz się w życiu [Wydawnictwo Format]
Książki nieoczywiste to ryzyko dla wydawcy. Bo czasem trudno sprzedać pozycję, która nie pasuje do jednej, charakterystycznej szufladki. Trudno jest dotrzeć do odbiorców, kiedy niełatwo sprecyzować docelową grupę. A jednak dla nas, czytelników, nieoczywiste książki są jak bilet na podróż w nieznane, szansa na literacką przygodę, która nie wiadomo dokąd nas powiedzie. Z tych przyczyn tak lubię po nie sięgać. I właśnie dlatego nie wahałam się przed sięgnięciem po STO rzeczy, których nauczysz się w życiu Heike Faller i Valeria Vidali od Wydawnictwa Format.
STO... jest książką niezwykłą, po trosze picturebookiem, ale nie do końca, ponieważ tekst, który towarzyszy ilustracjom, ma tu największe znaczenie. Nie jest to książka stricte dla dzieci, ale też nie tylko dla dorosłych. To raczej publikacja międzypokoleniowa, czekająca tylko na to, by czytać ją w większym rodzinnym gronie i dyskutować nad jej przesłaniem.
Autorka książki postanowiła zapytać różne osoby o to, czego nauczyło ich życie. Pytała dzieci, nastolatków, dorosłych młodszych i starszych. Pytała osoby różnej płci i o różnym statucie. Tych dobrze sytuowanych i uboższych, uchodźców, artystów, matki i emerytów. To z zebranych odpowiedzi wyłania się rozpisana na 99 lekcji niezwykła historia o tym, co przynosi nam życie.
Są tu poruszone sprawy ważne, przełomowe, jak i te pozornie błahe, doświadczane zbiorowo i jednostkowo. Przedstawione w prosty sposób, uderzają w odbiorcę z niezwykłą siłą. Rozpisane na dziesiątki lat życia - tworzą swoisty zapis życiowego cyklu, który w ten czy inny sposób dotyczy nas wszystkich. Znajdziemy tu pierwsze dziecięce sukcesy i doświadczenia, rozkwitającą miłość i pierwsze rozstania. Dojrzewanie, rodzicielstwo, małe i duże radości. Autorka wspaniale pokazuje zmieniającą się z wiekiem perspektywę (ogromnie poruszył mnie przewijający się motyw konfitury z jeżyn) i porusza najczulsze struny w naszym wnętrzu. Dawno nie czytałam tak pozornie prostej książki z tak ściśniętym ze wzruszenia gardłem.
STO... nie jest książką, którą można pobieżnie przekartkować. Choć ma tak niewiele tekstu, wymaga od czytelnika czasu i uwagi, by wydobyć głębię swojej treści. To wzruszająca, mądra i niezwykle refleksyjna lektura, która zmusza nas do tego by przystanąć i przyjrzeć się swojemu życiu. Pozwala docenić to, co mamy, dostrzec to, co przestaliśmy dostrzegać. Mówi o sprawach błahych i poważnych, radosnych i smutnych. Odwołuje się do wielu aspektów życia i skupia na nich naszą uwagę. Prowokuje również do dyskusji i zachęca do wspólnego, międzypokoleniowego czytania, a finalnie - właśnie rozmowy o naszych własnych życiowych doświadczeniach. Bo - jak zauważa autorka - "z doświadczeniami jest jednak pewien problem: niewiele nam mówią, dopóki nie staną się również naszym udziałem. Jednym ze sposobów, by temu zaradzić, jest przeczytanie książki z kimś, kto przeżył więcej od nas. I podyskutowanie o tym".
99 życiowych lekcji, które znalazłam w Sto... zachwyciło mnie i poruszyło. Skłoniło do refleksji. To piękna międzypokoleniowa lektura do wielokrotnego czytania i dyskutowania. A jeśli zastanawiacie się nad rozdźwiękiem tytułu z treścią, to powiem wam jedno: po lekturze setną lekcję wypełnicie sami.
Komentarze
Prześlij komentarz