Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, Księga I i II [Fabryka Słów]

 Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, Księga I i II [Fabryka Słów]

Pan Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza to seria książek, która przez wielu uznawana jest (obok chociażby Wiedźmina) za jedną z najlepszych w polskiej fantastyce. Sama zaliczam się do grona jej wielbicieli, a Vuko od pierwszego tomu stał się jednym z moich ulubionych literackich bohaterów. Dlatego nie mogę sobie odmówić zaprezentowania serii na blogu, tym bardziej że właśnie doczekała się wznowienia w naprawdę pięknym wydaniu. Dostępne są na razie dwa tomy (trzeci we wrześniu), dlatego to od nich zacznę prezentację, choć bardzo trudno jest się wstrzymywać, znając już całość. Spróbuję uniknąć spoilerów, żeby nikomu nie zepsuć zabawy. To co? Gotowi?


Księga I

Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, Księga I i II [Fabryka Słów]

Vuko Drakkainen, komandos o polsko-fiński-chorwackiej genealogii, zostaje wysłany z misją na planetę Midgaard. Jest to misja ratunkowa, a zadaniem Vuko jest odnalezienie i sprowadzenie na Ziemię grupy zaginionych naukowców badającą humanoidalną cywilizację tej tajemniczej planety. Nie wolno mu ingerować w rozwój miejscowej nieznanej kultury, a jego pobyt ma pozostać niezauważony. Niestety, od pierwszych chwil wszystko idzie nie tak, jak się spodziewano. Planeta wita go śmiercią. Okazuje się, że ten świat pełen jest magii i właśnie trwa w nim wojna bogów. Jeden z naukowców okazuje się być zamieniony w drzewo, a po reszcie ślad zaginął. 

Vuko rusza więc na wyprawę poszukiwawczą, z coraz większym zdumieniem próbując się rozeznać w panujących na miejscu zasadach. W pewnym momencie orientuje się, że być może to nie będzie misja ratunkowa, a walka o przetrwanie. Jednak Vuko ani myśli się wycofać. Ufając swoim umiejętnościom i instynktom, zamierza rozwikłać zagadkę zniknięcia naukowców.

Rzuceni na głęboką wodę, wspólnie z głównym bohaterem odkrywamy świat przedstawiony i próbujemy rozeznać się w panujących weń zasadach. Odkrywamy, że podzieleni na kilka nacji autochtoni są do ludzi dość podobni, choć różnią się od Ziemian kilkoma detalami. Podobnie tożsame z ziemskimi są miejscowe zwierzęta i rośliny, także detalami różniące się od znanych Vuko gatunków. Początkowo możemy poczuć się skonfundowani, jako że Grzędowicz łączy w swej książce elementy fantasy i science fiction, jednak już po chwili z zachwytem zanurzymy się w tę stylistykę, pochłonięci misją głównego bohatera.

I kiedy już, już zaczniemy czuć się pewni... Grzędowicz wrzuci na scenę drugiego bohatera. Nazywany kilkoma imionami Filar, syn Oszczepnika jest naszym przewodnikiem po drugim, równolegle prowadzonym wątku. Filar, syn władcy zduszonego przez kapłanki i wyznawców Matki, w towarzystwie opiekuna ucieka przed niechybną śmiercią i przedziera się przez owładniętą szaleństwem krainę ku obietnicy wolności i ocalenia. Jednak na każdym kroku czyha na niego niebezpieczeństwo, a jego tożsamość oznacza wyrok.

Te dwie historie - Vuko i Filara - toczą się równolegle i zdają zupełnie ze sobą nie łączyć. To zabieg dezorientujący i fascynujący zarazem. Autor świetnie porywa czytelnika swoją opowieścią, kusi aurą tajemnicy i wartkiej akcji, umiejętnie łącząc ze sobą fantasy i science fiction, narrację pierwszo- i trzecioosobową. Wprowadza czytelnika w prawa rządzące tym dziwnym światem stopniowo, ale i dynamicznie, wprawnie budując i podtrzymując napięcie. Do tego kreuje dwóch ciekawych, choć bardzo różnych bohaterów pierwszoplanowych, niejako zestawiając ze sobą ziemskiego doświadczonego komandosa wyposażonego w zaawansowane wspomaganie umiejętności, które niekoniecznie da mu przewagę w przesyconym magią świecie, oraz młodego, niedoświadczonego chłopaka, który wątpi w swoje siły i odkrywa dopiero swoją życiową drogę, wypchnięty brutalnie z przeznaczonej mu roli. I choć księga jest zaledwie preludium większej całości, świetnie broni się też jako samodzielna powieść. Tyle że zakończona takim cliffhangerem, że czytelnik jak wygłodniałe zwierzę rzuca się na tom kolejny.

Miałam to szczęście, że trafiłam na PLO w momencie, gdy wydane były wszystkie tomy, ale wyobrażam sobie, co czuć mogli czytelnicy, którzy na rozwiązanie pytań, z jakimi w finale zostawia nas autor, musieli poczekać nieco dłużej. Ta powieść rozbudza apetyt i rozpala do czerwoności i nie sposób na niej zakończyć lektury.


Księga II

Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, Księga I i II [Fabryka Słów]

Myślę, że omawianie fabuły Księgi II mogłoby pozbawić nowych czytelników Pana Lodowego Ogrodu przyjemności odkrywania, dlatego nie będę jej w tym miejscu przytaczać. Powiem jedynie, że autor podejmuje opowieść niedługo po wydarzeniach, które zelektryzowały nas w finale Księgi I. Nadal pozostajemy na Midgaardzie, na którym więdnie ziemska technologia, za to magia ma się jak najlepiej, a wojna bogów rozkręca się na dobre. Wciąż mamy dwóch pierwszoplanowych bohaterów, dwa równoległe wątki i dwie wykorzystywane narracje. Emocjonujący i pełen zwrotów akcji wątek Vuko zdaje się odrobinę spowalniać, choć zwrotów akcji i emocji nie zabraknie, a punkt ciężkości Grzędowicz przenosi na wątek Filara. Chłopak nadal ukrywa swą tożsamość i prze przed siebie, próbując uniknąć śmierci i odkryć, jaką rolę ma jeszcze do wypełnienia.

Czytelnik zaznajomiony już nieco z mechaniką świata wie, że po tym świecie spodziewać można się wszystkiego, dlatego pochłania książkę odkrywając kolejne wyzwania, które stawiane są przed bohaterami. W wątku Filara dostrzeże niechybnie elementy powieści inicjacyjnej, w wątku Vuko rozważania o zetknięciu cywilizacji techniki z cywilizacją magii. W obu zaś objawiają się elementy powieści drogi, pozwalające nam odkrywać białe plamy na mapie świata przedstawionego. Atmosfera się zagęszcza, a czytelnik wiąż czeka nie tylko na rozwiązanie zagadki, z którą mierzy się Vuko, ale i na odkrycie, czy i kiedy oba toczące się wątki dotrą do punktu stycznego. A na koniec... na koniec autor znów zostawia nas złaknionych, gotowych chwycić za tom trzeci.

Podsumowanie

Jarosław Grzędowicz, Pan Lodowego Ogrodu, Księga I i II [Fabryka Słów]

Pan Lodowego Ogrodu  to wspaniałe, spektakularne połączenie fantasy i science fiction. Napisana z epickim rozmachem historia, która toczy się na niezwykłej planecie, zwodniczo do Ziemi podobnej, a jednak tak różnej, że potrzeba czasu, żeby rozeznać się w rządzących nią prawach. Grzędowicz postawił na dwa równoległe wątki, w tomie pierwszym wyraźnie przenosząc ciężar na jeden, w drugim - na drugi, jednak żadnego nie traktując po macoszemu. Fantastycznie wykreowany świat, dopracowany, przemyślany, spójny choć nieprzewidywalny, i wyraziści bohaterowie to tylko wybrane z licznych atutów serii. Na tym etapie trudno wyliczyć je wszystkie. Powiem tylko, że od tych książek bardzo trudno się oderwać i nie bez przyczyny zbierają tyle pochlebnych opinii. Oczywiście - zważywszy na swoją objętość - to powieść nieco wymagająca, ale jej odbiór ułatwia dobry styl autora, w którym łączy się wizja świata, umiejętność prowadzenia narracji i doprawienie całości szczyptą ironicznego humoru. O pisanych z taką swadą powieściach mówię, że w czasie lektury strony same uciekają spod palców, a czytanie ich nie męczy, mimo że jednocześnie prowokuje do analizy i refleksji. Te książki porywają i należą do powieści nieodkładalnych, a zarwanie dla nich nocki to czysta przyjemność. Jak dla mnie to ścisła topka gatunku, a najnowsze wydanie jest po prostu obłędne.

Autor: Jarosław Grzędowicz
Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu, Księga I i II 
Wydawca: Fabryka Słów

Komentarze

Popularne posty