[#zwojtkowejbiblioteczki] Sofia Chanfreau, Amanda Chanfreau, Serce żyrafy [Dwie Siostry]
Mówi się, że dziecięca wyobraźnia nie ma granic i jest w tym wiele prawdy. W końcu to ona zamienia koc rozciągnięty między krzesłami w prawdziwy namiot, a rozrzucone na podłodze pluszaki w dzikie zwierzęta zamieszkujące dżunglę. Ona powołuje do życia smoki, jednorożce i wiele innych nienazwanych nawet stworzeń. I właśnie ta niezbadana siła dziecięcej wyobraźni doskonale pasuje do świata książki Sofii Chanfreau pt. Serce żyrafy.
Jak odnaleźć mamę, której się nigdy nie widziało, jako wskazówkę mając tylko stary plakat cyrkowy? Vega ma niecałe dziesięć lat i nigdy dotąd nie wyjeżdżała z Żyrafiej Wyspy. Ale wie, że tym razem musi to zrobić. Na szczęście ma u boku swojego przyjaciela Nelsona – speca od zagadek, oraz gotowego na wszystko dziadka Hektora z jego odjazdowym ciastomobilem. Ma też wielkie serce – i jeszcze większą wyobraźnię. A także dość odwagi, by zmierzyć się z tajemnicami z przeszłości i wyruszyć w szaloną podróż, podczas której wszystko może się zdarzyć.
Niezwykle ciekawie wykreowany został świat w tej książce, po trosze oniryczny, po trosze fantasmagoryczny, napędzany nieskrępowaną dziecięcą wyobraźnią, która zdolna jest powołać do życia wyspę w kształcie żyrafy, w której życie wiodą zwykli, ale i niezwykli ludzie. Jest szkoła, do której chodzą dzieci, bliżej nieokreślone miejsce, do którego udają się dorośli "do pracy" (zresztą, bardzo to niedookreślenie pasuje do dziecięcej perspektywy - dorośli chodzą "gdzieś", a wracają wieczorem), ale są i dzieci mieszkające w opuszczonej fabryce. Jest miasto na wyspie i jakiś świat na stałym lądzie, o którym nie myśli się za wiele (i znów to coś żywcem wyjętego z rzeczywistości mniejszych dzieci, dla których ich miejsce zamieszkania zawsze jest niczym samotna wyspa z dala od jakiegoś nieokreślonego większego świata).
Na tej wyspie mieszka dziewczynka Vega, która uosabia w sobie ten pierwiastek dziecięcej kreatywności i wyobraźni. Bo czyż nie tym jest właśnie moc widzenia niesamowitych stworzeń dosłownie na każdym kroku? Nie zapominajmy też o Nelsonie, chłopcu, który z kolei uosabia całą dziecięcą ciekawość i ekscytację ze zbierania naprawdę przedziwnych faktów. Tylko w tej dwójce postaci i otaczającym je świecie udało się autorkom skondensować kwintesencję dziecięcej natury, która ma szansę przemówić prosto do serc dziecięcych czytelników, a nawet urzec dorosłych.
Sama historia jest zaskakująco nieoczywista i nieprzystająca 1 do 1 do znanej nam rzeczywistości. Ale towarzyszące jej emocje są jak najbardziej realne, co właśnie czyni ją tak wyjątkową. Bajkowy świat stworzony dzięki niczym nieskrępowanej wyobraźni staje się nośnikiem do opowiedzenia interesującej i poruszającej historii. Fabuła tej opowieści bywa momentami pokrętna i szalona, trochę jak ze snu, w którym miesza się ze sobą wiele elementów, ale opiera się na uniwersalnych wartościach i dziecięcych potrzebach - takich jak tęsknota za rodzicem nieobecnym, nieumiejętność akceptacji nowego związku drugiego rodzica. Jest w nią wpisana miłość i przyjaźń, nadzieja, determinacja i smutek. Bez otwarcia się na jej pozorne szaleństwo nie da się przeżyć historii odpowiednio, ale gdy już trafi do serca, to rozbłyśnie feerią barw.
Bardzo ciekawie było zatopić się w kipiącym od przedziwnych stworzeń świecie Vegi, ale też w rozbrajającym entuzjazmie Nelsona. Za to jako dorosłego zaintrygowała mnie postać dziadka Hektora, którego dziwne zachowanie pozwala mu zbliżyć się do dzieci, ale też daje wiele do myślenia. Nie chcę nikomu narzucać swojej interpretacji postaci, ale jego mania zbieractwa, ciągnięty wózeczek na kółkach, oderwane od rzeczywistości wypowiedzi i pojawiający się raz po raz "agenci" nasunęły bardzo konkretne przypuszczenia, które mają swoje odbicie w znanej nam rzeczywistości.
Ciekawie nakreślone zostały relacje dziecka z dorosłymi. Przejawiający objawy starczego zdziecinnienia dziadek wydaje się Vedze bliski, gdyż porozumiewa się na podobnym poziomie. Natomiast ojciec jest personalizacją figury dorosłego, który nie jest w stanie zrozumieć własnego dziecka i zmusza je do udawania kogoś, kim nie jest, krycia własnej natury. Bardzo to prawdziwe, choć z konieczności uproszczone.
Opowieść może przysporzyć interpretacyjnych problemów, lecz warto się na nią otworzyć. Lektura Serca żyrafy jest trochę jak skok w króliczą norę, która prowadzi do niezwykłego, fascynującego, ale i nieco konfundującego świata. Jednak doskonale odwzorowującego dziecięcą perspektywę i uosabiającego najpiękniejsze dziecięce cechy w postaci Vegi i Nelsona. Do tego niewątpliwym plusem są przepiękne ilustracje, które urzekają bogactwem, choć są czarno-białe (podobają mi się także ze względu na skojarzenie ze stylistyką rycin w klasykach literatury). Być może nie jest to książka łatwa w odbiorze i wymaga własnej pracy nad interpretacją, ale z pewnością jest niepowtarzalna.
Komentarze
Prześlij komentarz