Jokha Alharthi, Ciała niebieskie [ArtRage]
Coraz częściej wychodzę poza europocentryczny krąg literacki i odkrywam dla siebie uniwersalne elementy w obcych kulturowo fabułach. Nie mogłam więc przejść obojętnie obok pierwszej arabskiej laureatki Międzynarodowej Nagrody Bookera. A że Ciała niebieskie zostały też pięknie wydane, musiałam mieć swój egzemplarz na półce.
W czasie zbiorów daktyli Majja, utalentowana krawcowa, zakochuje się w Alim, który właśnie wrócił ze studiów w Londynie. Zgodnie z wolą rodziny wychodzi jednak za Abd Allaha, syna kupca. Tęsknocie za życiem, którego nie było, daje wyraz w kolejnych aktach małego oporu. Kiedy zachodzi w ciążę, żąda, aby urodzić dziecko w szpitalu w Maskacie – jak chrześcijanki, a swoją córkę na przekór tradycji nazywa London.
Autorka książki pochodzi z Omanu i to ten kraj i żyjących w nim ludzi jest nam dane poznać nieco bliżej w czasie lektury. Z tym że nie z punktu widzenia turysty, wędrującego po zabytkach czy zadziwiającego budynki, ale z poziomu wnętrza omańskich domów, zmieniających się wraz z przemianami w kraju.
Nośnikiem opowieści o kraju i jego mieszkańcach staje się rodzinna saga, która doskonale reprezentuje architekturę całego społeczeństwa. Pojawiają się w niej córki uległe i buntowniczki, mężczyźni kochający, ciekawi świata i zwykli oprawcy. Majętni, przeciętni, a nawet byli niewolnicy. Wszyscy oni są częścią sieci połączeń, zależności i związków. Te relacje bywają trwałe, ale i się zmieniają, tak jak zmienia się rzeczywistość, w jakiej funkcjonuje omańskie społeczeństwo.
Choć Oman jest nam - przynajmniej po części - kulturowo obcy, możemy w tej historii odnaleźć wiele uniwersalnych elementów, które pojawiają się wszędzie tam, gdzie między ludźmi dochodzi do interakcji. Niejednoznaczne związki, przeciwstawianie się rodzicom i trudność z przyznaniem się do błędu, kiedy wybranek, dla którego stawiliśmy opór, okazuje się niegodny. Religijność warunkująca życie? U nas też dochodzi do głosu, choć ma nieco inne natężenie. Życie na rozdrożu, między tym, co minęło, a zmieniającym się światem? To również znamy. I dzięki tym analogiom odkryć możemy, że mamy tu do czynienia z takimi samymi jak my ludźmi. Ludźmi dążącymi do szczęścia, realizującymi swoje pragnienia i marzenia, przystosowujący się do zachodzących zmian.
Jest w tej książce dojrzewanie i dorosłość, marzenia i zawiedzione nadzieje. Plany i osiągnięcia. Wszystko, co w skali mikro stanowić może doskonałe odbicie świata Omańczyków. Splecione z rozczłonkowanych elementów rodzinnej sagi w interesującą całość.
To opowieść nieco poetycka, precyzyjnie skonstruowana i poruszająca. Pokazująca prywatne oblicze świata, który jest nieco poza naszym zasięgiem. Emocjonująca, urzekająca historia, która pozwala mimochodem w obcym dostrzec człowieka. Jest w tej książce dużo melancholii, a czasem dojmujący smutek, jakby wszyscy dotknięci zostali jakimś rodzajem niespełnienia. Jednocześnie widząc zachodzące w tle przemiany społeczno-kulturowe, jako osoba spoza tej kultury chciałabym otrzymać nieco szerszy kontekst, dowiedzieć się więcej o tych przemianach i tego mi zabrakło. Niemniej lektura powieści dała mi sporo satysfakcji i powodów do refleksji nad tym, co nas łączy, a co tak naprawdę dzieli.
Komentarze
Prześlij komentarz