Michelle Icard, Jak się dogadać z nastolatkiem? [Samo Sedno]
Każdy etap życia dziecka oznacza zupełnie inne wyzwania dla rodzica. Niemowlęctwo, bunt dwulatka, okres przedszkolny czy szkolny - to zarówno piękne chwile, jak i te trudne, kiedy od komunikacji z dzieckiem zależy bardzo wiele. A potem - i to wcale nie cały na biało - nadchodzi wiek nastoletni, kiedy wielu rodziców zauważa, że porozumiewanie się z dzieckiem stało się trudniejsze, a sprawdzone dotąd sposoby już nie działają. Szukając zatem nowych, można spróbować posiłkować się poradnikami. Takimi jak ten napisany przez Michelle Icard pt. Jak się dogadać z nastolatkiem? Bez kazań, moralizowania i na każdy temat.
Osobiście nie jestem fanką poradników, bo jak to urodzona Zosia Samosia, wolę do wszystkiego dochodzić sama. Jeśli już po jakieś sięgam, wolę te pisane przez rodzimych autorów, ponieważ bardziej przystają do znanej mi rzeczywistości. Byłam jednak ciekawa, co ma do zaproponowania autorka, poza tym... któremu rodzicowi nastolatka nie przyda się kilka dobrych rad?
Na wstępie autorka wyjaśnia, dlaczego czytelnik miałby posłuchać akurat jej. To uzasadnione pytanie i jakby żywcem wyjęte z mojej głowy :-) I tu powiedzieć mogę, że autorka przekonała mnie konkretnymi argumentami, by przynajmniej zapoznać się z treścią poradnika.
Dalszy ciąg to dwie kluczowe części. W pierwszej autorka stawia fundamenty pod każdą właściwie rozmowę, którą prowadzić można z nastolatkiem. Przede wszystkim zwraca uwagę na fakt, że nauka komunikowania się z nastolatkami to tak naprawdę nauka nowego języka, a przynajmniej nowych metod językowych, bo wraz ze zmianami w upodobaniach czy usposobieniu, zmienia się mnóstwo innych rzeczy. To dlatego zdaje nam się czasem, że nie poznajemy własnych dzieci. Autorka podrzuca też propozycję "asów w rękawie", czyli metod, które pomogą rodzicowi przebić się przez komunikacyjną barierę. Najbardziej istotne jest chyba jednak przypomnienie, jak nie zepsuć rozmowy, czasem już na wstępie.
Druga część książki to czternaście gotowych scenariuszy rozmów - gotowych nie tyle do wykucia, ile do zainspirowania. To bardziej szkice rozmów, w obrębie których autorka omawia kluczowe aspekty przebiegu takiej rozmowy i wskazuje na zagrożenia. Podoba mi się, że na końcu każdego rozdziału jest coś w rodzaju ściągi dla zabieganych, która pozwala albo przypomnieć sobie najważniejsze informacje, albo zorientować się, o czym dany rozdział traktuje.
Książka okazała się zaskakująco ciekawą lekturą, w której autorka odwołuje się zarówno do własnych doświadczeń życiowych, jak i konkretnych badań. Część rzeczy, o których pisze, może wydać się oczywista, choć uważam, że warto te kwestie przypominać, zwłaszcza w uporządkowanym wywodzie. Bardzo słusznie Icard przywołuje badania, które mówią o tym, że nastolatki mają "upośledzoną" zdolność czytania mimiki, choć wolałabym w tym miejscu dostać przypis z odwołaniem do źródeł, żebym mogła sprawdzić, na jakie badania autorka się powołuje. Chyba właśnie brak przypisów i bibliografii doskwiera mi najmocniej, bo bez nich cały wywód wygląda jak autorska koncepcja "testowana na znajomych".
Podoba mi się różnorodność tematów, które obejmują przygotowane scenariusze, i fakt, że nie są to jedynie rozmowy na tematy krytyczne. Bo czasem nawet błaha rozmowa z nastolatkiem przypomina wyprawę przez pole minowe. Rozłożenie rozmowy na czynniki pierwsze nie tylko pozwala wpisać ją w przedstawiony w części pierwszej ogólny plan, ale też swobodnie adaptować zależnie od okoliczności. I mimo iż autorka odwołuje się do amerykańskiej rzeczywistości, również polski rodzic znajdzie tu dla siebie przydatne porady, a przynajmniej garść inspiracji. Oczywiście nic nie zastąpi praktyki i dostosowania ich do realiów własnej rodziny, ale to z pewnością książka, która może się przydać, a jej lektura nie jest stratą czasu.
Autor: Michelle Icard
Tytuł: Jak się dogadać z nastolatkiem?
Tłumacz: Maciej Jakub Jabłoński
Wydawca: Samo Sedno
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz