Jakub Ćwiek, To po diable [SQN Imaginatio]

 

Jakub Ćwiek, To po diable [SQN Imaginatio]


Czy gdybym napisała, że książka, którą trzymam w ręku, jest w typowym dla Jakuba Ćwieka stylu, to o czym byście pomyśleli? Czy można powiedzieć, że coś jest typowe dla autora, który pisze książki różnorodne gatunkowo? I do tego ma ich na koncie tyle? Jaki - poza nazwiskiem autora - jest wspólny mianownik między choćby Topielą, Paniami Czarownymi, Drelichem czy Kłamcą? Dla mnie przede wszystkim jeden - gwarancja dobrej zabawy. I doskonale w ten mianownik wpisuje się najnowsza książka autora To po diable.

Svietlana Bringer ma niezły charakterek, ogniś­cie rude włosy i nosi suknię panny młodej na ślubie swojego najlepszego przyjaciela. Jakby tego było mało, na tym samym ślubie próbuje ją zabić przyzwany demon. Kto go wynajął? Dlaczego dostał zlecenie właśnie na Swietkę? Przecież ona nic nie znaczy…

Odświeżenie kontaktu z rodziną po dłuższej przerwie często oznacza problemy, a poszukiwanie odpowiedzi przypomina mieszanie patykiem w szambie, które regularnie wyrzuca z siebie co ciekawsze kawałki przeszłości. A kiedy wreszcie wszystko układa się w sensowną całość, okazuje się, że to dopiero początek iście diabelskiego planu.

Jakub Ćwiek rozpoczyna nowy cykl od mocnego uderzenia i zaprasza nas na autostradę do piekła. Oddaje przy tym głos swojej bohaterce, która zupełnie szczerze i otwarcie snuje tę opowieść pełną zwariowanej akcji, grozy i humoru.

Najbardziej żałuję, że przed lekturą nie doczytałam, że to pierwszy tom cyklu, bo może wtedy przy zakończeniu nie poczułabym się jak dziecko, które dostało do ułożenia tylko część zestawu klocków Lego i musi czekać na następne paczki. A bawiłam się tak dobrze... 

Autor stawia na pierwszoosobową narrację, która wyjątkowo dobrze sprawdza się w czasie lektury (choć przecież za tą formą nie przepadam), a jeszcze lepiej - w formie audiobookowej. Posłuchajcie nagrania w interpretacji Julii Kamińskiej - można poczuć się, jakby bohaterka mówiła wam prosto do ucha. A że narracja napisana jest ze swadą, przyjemną dozą nonszalancji i humorem (błyskotliwym), to powieść nie tylko "szybko się czyta", ale i można się przy niej doskonale rozerwać.

Taka forma ma swoje ograniczenia i nie każdemu przypadnie do gustu choćby fakt, że całą historię oglądamy z jednej tylko perspektywy i tak naprawdę każdą z pobocznych postaci poznajemy jedynie pobieżnie. Swietłana bardzo nonszalancko traktuje swój monolog i nie sili się na obiektywizm. Z drugiej strony widać w tym świadomą decyzję autora, by w taki sposób skonstruować historię, a egocentryzm narracji poniekąd jest odzwierciedleniem istoty Swiety, nie widzę więc powodu, żeby się czepiać.

Opowieść zaczyna się tak, jak pierwsza lepsza komedia romantyczna - od dziewczyny w białej sukni, która oznajmia nam, że opowie o ślubie, który poszedł... niezgodnie z planem. Tyle że to "niezgodnie z planem" to duuuże niedopowiedzenie. Mało tego, że dziewczyna w białej sukni wcale nie jest panną młodą, a świadkową pana młodego, jej przyjaciela. I mało tego, że do sakramentalnego "tak" nie doszło. Clue wszystkiego jest fakt, że na ślubie w plenerze nagle pojawiają się piekielne ogary i wszystko się sypie.

Od tego momentu dostajemy prawdziwą jazdę bez trzymanki, w czasie której przyjdzie nam nie tylko bliżej zaznajomić się z bohaterką, ale także z niezwykłym światem, z którego pochodzi. A Swietka, co to jest za bohaterka. Prawdziwa babka z jajami, choć z tą babką to też trochę na wyrost, bo to diablica-demonica. Wygadana, trochę pyskata, ale też świadoma swych słabości i dziwnym trafem przywiązana do ludzkiego przyjaciela. Wplątana w aferę, której się nie spodziewała, zmuszona jest tańczyć tak, jak jej zagrają, do chwili, kiedy nie wymyśli, jak tu się wszystkim postawić. A my będziemy jej kibicować.

Jakub Ćwiek pisze potoczyście, z lekkością pasującą do rozrywkowej formy tej historii, a jednocześnie bardzo precyzyjnie korzysta z różnych elementów. Stawia przed bohaterami kolejne wyzwania, w czasie których nie tylko zdobywają doświadczenia, ale dają się też lepiej poznać czytelnikowi. Choć akcja pędzi, a i zwrotów akcji jest niemało, autor doskonale panuje nad wątkami i żadnego nie pozostawia bez wykorzystania. Ćwiek wie co i dla kogo pisze, dlatego brak tu miejsca na dłużyzny czy mieliznę fabularną.

Fantastycznie wykorzystane zostają w tej książce elementy kultury i popkultury, odwołania do demonologii czy różnych religii, które autor kompiluje i przetwarza na swój własny sposób (co już wcześniej robił choćby w serii o Kłamcy). Tworzy w ten sposób świeżą, atrakcyjną historię, w której nie ma miejsca na nudę czy przewidywalność. To taki rodzaj fantastyki z niskim progiem wejścia, lekki i łatwy w odbiorze, a jednocześnie nieinfantylny, błyskotliwy i atrakcyjny. Przystępna forma jest świadomym wyborem autora, a nie oznaką braku literackich umiejętności. Wręcz przeciwnie - żeby napisać taką historię, trzeba mieć wszechstronną wiedzę i kulturową samoświadomość.

Do opowieści warto podejść z otwartą głową i na dużym luzie. Tym bardziej że autor korzysta z konwencji burzenia czwartej ściany i bohaterka-narratorka niejednokrotnie zwraca się do swoich słuchaczy (czytelników), jednocześnie wiele razy negując ich istnienie. Taka stylistyka nie do każdego trafi, ja jednak bawiłam się wyśmienicie.

Czy można zatem powiedzieć, że to typowa dla Ćwieka książka? Tak, jeśli chodzi o swobodny (lecz nie miałki) język, atrakcyjną formę i wartką akcję. Jednocześnie jest tu dużo więcej, niż może się wydawać i można się cieszyć tą historią na kilku różnych poziomach. Powiedziałabym, że Ćwiek jest takim literackim Tarantino, ale nie chodzi tu o krew i flaki, ale pełne metaforycznego mięsa historie, z których każda w jakiś sposób wpisuje się w jego styl, ale każda jest też zupełnie inna. Czuję, że to tak samo "moja" historia, jak wspomniany Kłamca, ale przecież kocham też Topiel, lubię Panie czarowne, a i świetnie bawię się przy Drelichu czy Szwindlu. No cóż, dla mnie Jakub Ćwiek to klasa sama w sobie i pewny literacki wybór.

Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: To po diable 
Seria: Diabelska sukcesja
Wydawca: SQN Imaginatio

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Copyright © zaczytASY