[#dlamalucha] Maciej Wojtyszko, Antycyponek [Ezop]
Miałam to niebywałe szczęście, że w moim rodzinnym domu czytało się książki. Czytano też mnie od maleńkości, a kiedy zakochałam się w tych "żywych audiobookach", miałam pod ręką wielu lektorów, których udawało się na "jeszcze jedną bajkę" namówić. Jak większość dzieci, miałam swoje ulubione książeczki, na każdym etapie nieco inne. Jeśli chodzi o najwcześniejsze lata, to do dziś wspominam zwłaszcza dwie: Przygody jeża spod miasta Zgierza Wandy Chotomskiej i Antycyponka Macieja Wojtyszki, którego wznowienie przygotowane przez wydawnictwo Ezop trafiło w moje ręce.
Obie wymienione książki miałam w swoich zasobach długo, aż do feralnego zalania, kiedy obie przepadły. Przygody jeża... były pierwszą książką, którą kupiłam dla... nienarodzonego jeszcze Wojtka, ponieważ właśnie wtedy ukazało się wznowienie w dokładnie tej szacie graficznej, jaką uwielbiałam. Na wznowienie Antycyponka przyszło mi czekać znacznie dłużej i choć to nie te same ilustracje co w kwadratowej książeczce Naszej Księgarni z serii Poczytaj mi mamo, to jestem zachwycona, wracając do tej historii.
Ta humorystyczna rymowanka, w której autor bawi się historią, słowami i skojarzeniami. Jej fabuła jest prosta - oto znudzony widokiem znanych sobie zwierząt narrator myśli o tym, że pora stworzyć nową istotę. Początkowo idzie na skróty, łącząc ze sobą te już istniejące, ale zgodnie z marzeniami postanawia stworzyć zupełnie nowe zwierzę... i opowiada nam o tym procesie. A także o tym, co ten nowy stworek postanawia zrobić. Nic niezwykłego, prawda? Otóż nie prawda. Bo jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.
Wyobraźnia Wojtyszki to jedno, drugie to humor wpisany w opowieść. Najlepiej wybrzmiewa w głośnym czytaniu, kiedy brniemy przez słowne łamańce i jednocześnie wizualizujemy sobie zaklęte w słowach stworzenia. A potem - to już zabawa z wyobraźnią. Autor gra w wymyślanie istoty, która w oczach każdego może wyglądać zupełnie inaczej, a potem na zasadzie skojarzeń graficznych daje mu sprawczość i moc przekształcenia świata wokół siebie.
Jest w tej opowieści ogrom uroku, który rozczula mnie nawet po latach, a przy tym widzę ogrom możliwości zabawy z dzieckiem w czasie głośnego czytania. A po lekturze - szansę na wiele aktywności plastycznych i zabaw z wyobraźnią, bo przecież takich Antycyponków można wyprodukować znacznie więcej.
Dla mnie ponowna lektura książki była podróżą sentymentalną, podczas której wewnętrzny dzieciak skakał jak w cukrowym amoku. Natomiast jako osoba dorosła, widzę ogrom możliwości w pracy z książką z dziećmi - czy to w domu, czy w przedszkolu. Do tego muszę docenić wydanie, które choć nie odtwarza tego, które zapamiętałam, jest naprawdę udane. Berenika Kołomycka stworzyła do niego pełne autentycznej radości i uroku ilustracje, które doskonale obrazują to, co dzieje się w tekście. Lektura tej pozycji to świetna zabawa i przyjemność, a opowieść, mimo upływu lat, nie traci na autentyczności i nie trąci myszką. Po raz kolejny zakochałam się w Antycyponku i już myślę o tych dzieciach, którym mogę go przedstawić.
Autor: Maciej Wojtyszko
Tytuł: Antycyponek
Ilustracje: Berenika Kołomycka
Wydawca: wydawnictwo Ezop
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz