Olga Niziołek, Dzieci jednej pajęczycy [Powergraph]

 

Olga Niziołek, Dzieci jednej pajęczycy [Powergraph]

Ogromnie cieszy mnie, że na polskiej scenie literatury science fiction pojawiają się nowe nazwiska i eksplorują literackie tropy na sobie właściwy sposób. Dlatego z radością przywitałam zapowiedź książki Olgi Niziołek Dzieci jednej pajęczycy. Intrygujący tytuł tej niezbyt obszernej powieści również mnie do niej przyciągnął. I choć mam do całej historii drobne zastrzeżenia, uważam, że to bardzo udany debiut i bardzo jestem ciekawa dalszej literackiej drogi autorki.

Zbuntowana Amelia, zafascynowany pająkami Kyoro, dwoje idealistów z Fabryki Wolności i były przywódca Aglomeracji, obecnie ścigany, oraz jego sześcioletnia córka próbują uratować dziwny świat, w jakim żyją. Pokonując strach, oswajając ból, otwierają wrota do innej świadomości, w której przegrane pokolenie szuka nadziei na nowe życie.

Smutna jest wizja przyszłości, w której żyć przyszło pokoleniu bohaterów - głównie młodym ludziom odartym właściwie z perspektyw. Wyschnięty świat, w którym niewiele można zdziałać i nijak nie można zmienić własnego losu. Aglomeracja pogrążona w stagnacji, rzesze ludzi bezwolnie wypełniających polecenia władzy. Zmarnowane życia. I zmarnowany świat. Oglądamy ten świat z perspektywy kilkorga młodych ludzi, ale też tych starszych - Ireny, która większość życia ma już za sobą, oraz Marka, mężczyzny w średnim wieku na eksponowanym stanowisku. Niewiele tym ludziom korzyści przyniósł technologiczny postęp, za to szkody, jakimi został okupiony, rzutuje na wszystkich. I to właśnie klimatyczna katastrofa jest najgorszym, co spotkało świat, nie technokratyczna rzeczywistość.

Niewiele wiemy o tym, co dokładnie się wydarzyło, za to wraz z bohaterami doświadczamy całej gamy skutków, zwłaszcza duszącego wszystkich i wszystko upału i reglamentowanego dostępu do wody. Sytuacja wydaje się bez wyjścia. Jakoś zachowany społeczny porządek pokazuje społeczne rozwarstwienie, które przejawia klasowość wyrażoną w dostępie do wody i mniej przetworzonej żywności. Działania administracji są chaotyczne i rozpaczliwe, ukierunkowane na udowodnienie ludziom, że ktoś jeszcze panuje nad sytuacją, nawet jeśli wydają się niedorzeczne, jak wyłożenie ulic gąbkami. A wszystko to bez udziału pogrążonego w marazmie społeczeństwa. Biernego, niezdolnego do zjednoczenia się nawet w obliczu katastrofy. I godzącego się na stopniowe ograniczanie życiowej przestrzeni.

Bardzo ponuro brzmi wizja przyszłości kreowana przez autorkę, lecz jakże wydaje się prawdziwa. Wszak jest wyrazem tych mechanizmów, które obserwujemy także teraz, w czasach, gdy społeczna niechęć obraca się nie przeciw tym, których działania kierują nas wszystkich ku zagładzie, a przeciw tym niewielu zdolnym jeszcze do wyrażania protestu. To dzięki tej wnikliwej obserwacji rzeczywistości wykreowana przez autorkę wizja przyszłości jest tak przerażająca. 

Młodzi bohaterowie, którzy są naszymi przewodnikami po tym świecie, mają bardzo zróżnicowane pochodzenie i różne doświadczenia życiowe, które ich ukształtowały. Ich niechętna współpraca jest poniekąd wynikiem zbiegu okoliczności, co powoduje liczne napięcia. Zachodzą tu ciekawe interakcje, a dynamika relacji pomaga budować napięcie całej historii. Interesujące jest też to, że ten rozpadający się świat wypełniony jest również rozpadem naturalnych rodzinnych i społecznych więzi, przez co nasi bohaterowie także nie doświadczyli w życiu tego, co nazwać moglibyśmy zdrowymi relacjami międzyludzkimi. Z tego względu interakcje między nimi również naznaczone są pewną ułomnością wynikającą z emocjonalnych braków, co udało się autorce ciekawie uchwycić.

Główna oś fabularna opiera się na nieco mistycznym aspekcie, na koncepcji niedookreślonej pajęczej bogini, która wydaje się jedynym ratunkiem dla tego świata. Modlitwy, wizyty za pomocą odurzeń po pajęczym jadzie, niespodziewane prezenty przyniesione z narkotycznych majaczeń. Jest to bardzo interesujący punkt wyjścia i z pewnością oryginalny. Wprowadza do powieści pewne rozedrganie, rozwarstwienie z rzeczywistością. Stawia pytania o granice wiary i prawdopodobieństwo boskiej ingerencji. O zaangażowanie w sprawę tych, którzy wierzą, i tych, którzy wiary nie mają, ale nie mają też alternatywy. Autorka świetnie buduje tło dla decyzji swoich bohaterów. Pokazując, jak próbowali funkcjonować w tym rozpadającym się świecie, uwiarygadnia dokonywane w obliczu mistycznej perspektywy wybory. I równie świetnie unika oczywistego dla tego typu literatury kierunku, jakim jest wizja wielkiej rewolucji wznieconej oddolnie i nowego porządku narzuconego siłą. 

Niesamowicie wiele treści mieści w sobie ta powieść, a jednocześnie pozostaje w swej formie zwięzła. Niezbyt rozbudowana, składająca się z raczej krótkich, nadających całości dynamizmu i zmian perspektywy rozdziałów, choć może przytłoczyć ponurą wizją świata. A jednak właśnie takich lektur nam trzeba, zmuszających do wyjścia ze strefy komfortu, uciekających od banału i eksplorujących postapokaliptyczne wizje w nowy, świeży sposób. Z oszczędną acz wyrazistą kreacją świata i skupiająca się na ludziach i ich emocjach oraz wyborach, a nie jedynie pędzącej ku nieznanemu akcji. I choć finał może wydać się zbyt niejasny i fantasmagoryczny, jak ucieczka przed pytaniem, na które nie zna się odpowiedzi, być może właśnie to rodzące się na końcu "nie wiem" jest niczym cios prosto w serce. I chociaż niewygodna to lektura, niekomfortowa, to debiut bardzo w moim odczuciu udany.

Autor: Olga Niziołek
Tytuł: Dzieci jednej pajęczycy 
Wydawca: wydawnictwo Powergraph

Egzemplarz recenzencki.

 



Komentarze

Copyright © zaczytASY