[#zwojtkowejbiblioteczki] Elle McNicoll, Iskry w mojej głowie [Dwie Siostry]
Pamiętam, jak za dzieciaka oglądałam z rodzicami film Barry'ego Levinsona Rain Man z genialną rolą Dustina Hoffmana odgrywającego autystycznego mężczyznę. To właśnie wtedy pierwszy raz usłyszałam o autyzmie i właśnie ten film zbudował w mojej głowie obraz tej - jak przez wiele lat myślałam - choroby. Potem w 1998 roku doszedł jeszcze sensacyjny obraz Harolda Beckera Kod Merkury z dziecięcym autystycznym bohaterem. Klik, klik, i nagle w mojej głowie autyzm wiązał się głębokim nieprzystosowaniem społecznym, całkowitą niemal niekomunikatywnością i wysokimi uzdolnieniami matematycznymi (liczenie kart w pamięci, rozszyfrowywanie kodów)...
Teraz wiem, że nie jest to ani choroba, ani zaburzenie łatwe do zdefiniowania i że tworzy całe spektrum bardzo różnych objawów. Dzięki literaturze, nie tylko naukowej, i znacznie dogłębniej pochylającej się nad tematem kinematografii powoli buduje się podobna świadomość w społeczeństwie. Ja zyskałam wiedzę na drodze zawodowej, ale nie każdy ma taką okazję, dlatego dobrze, że coraz więcej czytelników i widzów ma szansę zetknąć się z różnymi wizerunkami osób ze spektrum. Cieszy mnie też, że temat oswajany jest również w literaturze dziecięcej. Niedawno pisałam wam o świetnym komiksie Świat według Frankie Aoife Dooley, teraz bardzo chciałabym zwrócić waszą uwagę na Iskry w mojej głowie Elle McNicoll.
Jej bohaterka, Addie, ma jedenaście lat i odbiera rzeczywistość nieco inaczej niż inni. Świat bywa dla niej za głośny i za jasny, czuje mocniej, a jeśli coś ją zainteresuje, to przepada bez reszty. Fascynują ją rekiny, uwielbia pisać i poznawać nowe słowa. Na ulubione tematy czyta wszystko, co może znaleźć. Ma dwie starsze siostry, bliźniaczki, z których jedna - tak jak Addie - jest autystyczna i nieco pomaga jej zrozumieć siebie.
Kiedy Addie dowiaduje się, że w jej szkockim miasteczku, w którym mieszka, odbywały się kiedyś procesy czarownic, nie może przestać o nich myśleć. Wpada na pomysł, że niesłusznie skazane kobiety zasługują choćby na drobne upamiętnienie w postaci pomnika bądź tablicy. Tylko jak do pomysłu przekonać radę miasta i mieszkańców, którzy chcą, by ich miasteczko kojarzone było wyłącznie z miłymi rzeczami? I jak przekonać dorosłych do wysłuchania tego, co do powiedzenia ma autystyczna dziewczynka?
Ta niewielka objętościowo, skromna książeczka niesie z sobą ogromny ładunek emocjonalny i treściowy. I czytelny przekaz, skierowany do młodych odbiorców, ale też do dorosłych. Dzięki pierwszoosobowej narracji młody odbiorca ma szansę zajrzeć w bardzo intymny świat Addie, przyjrzeć się nie tylko jej działaniom, ale przede wszystkim odczuciom i przemyśleniom. W ten prosty sposób autorka objaśnia czytelnikom, czym osoby ze spektrum różnią się od neurotypowych, a w czym są do nich podobne. To niebywała okazja, by zobaczyć, jak odbierają bodźce, jakie mają trudności w funkcjonowaniu. Jednocześnie wprowadzenie drugiej autystycznej bohaterki - starszej siostry Addie - daje autorce szansę na wplecenie w fabułę wyjaśnień wybiegających poza możliwości percepcyjne jedenastolatki. Kelly jest świetną przewodniczką zarówno dla młodszej siostry, jak i dla odbiorców.
Addie doskonale objaśnia nam to, jak funkcjonują osoby ze spektrum, ale też pokazuje, że ich potrzeby wcale nie różnią się tak bardzo od potrzeb osób w tzw. normie. Addie czuje więź ze swoją kochającą rodziną, pragnie zdobywać wiedzę, mierzy się ze szkolnymi trudnościami i wcale nie jest matematycznym geniuszem, a także ma potrzebę przynależności do grupy. Boli ją niezrozumienie, odrzucenie i szyderstwa, a w rodzinie i nowej przyjaciółce znajduje oparcie i siły, by walczyć o siebie.
Niesamowity jest pomysł autorki, by zestawić w głowie Addie dawne procesy czarownic z jej własną sytuacją. Społeczne odrzucenie tego, co inne, nieznane, a przez to budzące strach, miało tragiczne skutki w przeszłości, a Addie zauważa, że podobnie może być także teraz. Odrzucane osoby może i nie płoną na stosie, ale spotykają je inne bardzo przykre rzeczy (bez szczegółów, żeby wam nie spoilerować). Dziewczynka też uzmysławia nam, że zło nie tylko przejawia się w czynach, ale i w braku reakcji na niegodne czyny innych. Jednocześnie wątek walki Addie o pomnik świetnie pokazuje, jak bardzo dorośli nie są skorzy do słuchania argumentów dzieci i z jaką łatwością odrzucają ich argumenty.
Zawsze powtarzam, że według mnie zrozumienie jest ważne do budowania tolerancji, dlatego książki takie jak ta mają wielką wagę mimo niewielkich rozmiarów. Iskry w mojej głowie to poruszająca i inspirująca historia przybliżająca młodym odbiorcom świat osób ze spektrum autyzmu. W jasny, ciekawy i obrazowy sposób objaśnia, na czym polega autyzm i jak trudno jest osobom autystycznym funkcjonować w świecie osób neurotypowych. Jednocześnie uczy, jak ważne jest zrozumienie odmienności i wsparcie, bo różnorodność jest zaletą, nie wadą. Pokazuje, jak raniący może być hejt i że brak reakcji jest tak samo zły jak czynna napaść. Opowiada o przyjaźni i sile rodziny, o tym, że dzieci także mają coś ważnego do powiedzenia i zasługują na wysłuchanie. O walce o to, w co się wierzy. Niesie też ważną lekcję dla dorosłych - o tym, że nie należy dzieci lekceważyć, a wysłuchać je i dać im wsparcie, by mogły realizować swoje pomysły i wiedziały, że zawsze mogą się do nas zwrócić.
Czytałam tę książkę ze ściśniętym sercem i zachwyca mnie jej uniwersalne brzmienie - wykraczające daleko poza temat autyzmu. Życzyłabym sobie, żeby taka książka mogła być szkolną lekturą, bo wartość, jaką sobą ta historia przedstawia, jest nie do przecenienia. Proszę, zwróćcie na tę książkę uwagę i czytajcie ją ze swoimi dziećmi. Bardzo potrzeba nam wszystkim takiego literackiego uwrażliwienia.
Autor: Elle McNicoll
Tytuł: Iskry w mojej głowie
Tłumacz: Małgorzata Glasenapp
Wydawca: wydawnictwo Dwie Siostry
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz