Anna Rozenberg, Zawsze będziesz winna [Harde]

 

Anna Rozenberg, Zawsze będziesz winna [Harde]

Kiedy Anna Rozenberg zdradziła, że następna jej książka będzie thrillerem psychologicznym, byłam nieco zawiedziona. Po pierwsze dlatego, że ogromnie polubiłam serię o Davidzie Redfernie i bardzo liczyłam na kolejne spotkanie z nim i z dziadkiem. Po drugie dlatego, że z thrillerami jednak częściej jest mi nie po drodze, dość często rozczarowują mnie bohaterki (jakoś tak jest, że najczęściej to kobiety), a intryga nie raz była dość... wydumana. Z drugiej strony byłam ciekawa, jak autorka poradzi sobie z nowym wyzwaniem, dlatego nie zwlekałam z lekturą Zawsze będziesz winna zbyt długo.

Helen jest dojrzałą kobietą, matką dorosłego syna. Ma pracę, która pozwala jej na niezależność, a za sobą także pracę w policji. Jednak pod tą zewnętrzną fasadą skrywa się głęboko poraniona osoba, która ma swoje tajemnice. Tajemnice, które domagają się wyjścia na światło dzienne od chwili, gdy pewnej śnieżnej nocy odkrywa w zaspie na pustkowiu zwłoki mężczyzny. 

Chcąc zachować swoje tajemnice, Helen rozpoczyna prywatne śledztwo, co wcale nie jest takie proste. Tym bardziej że coraz wyraźniej uzmysławia sobie, że każda podjęta w przeszłości decyzja pociąga za sobą konsekwencje.

Akcja powieści zaczyna się intrygująco, choć pozornie zgodnie z utartymi powieściowymi schematami. Mamy pracę w nocy w dużym budynku na odludziu, śnieżycę, uwięzienie w budynku, a także zwłoki, które ostatecznie znikają. Nikt nie może potwierdzić, że w ogóle tam były, więc łatwo zakwestionować poczytalność bohaterki. Stopniowo czytelnik odkrywa, że Helen ma jakieś tajemnice, które są dla niej samej groźne, a odkrycie prawdy o ciele w zaspie i jego zniknięciu wydaje się kluczowe dla odzyskania spokoju.

Wydarzenia rozgrywają się w kilku planach czasowych. Najistotniejszy jest plan "współczesny", który jest datowany na rok 1992. Wybór ten długo wydawał mi się zaskakujący, tym bardziej że same lata 90. nie odgrywały aż tak ważnej roli, jednak po przeczytaniu i przemyśleniu całości wydaje mi się, że decyzja jest dla mnie zrozumiała i uznałam ją za słuszną. Przede wszystkim wybór takiej daty pozwala nam zachować pozory współczesności przy jednoczesnym "uwolnieniu" fabuły od istnienia telefonów komórkowych. Dzięki temu autorka mogła wykorzystać trudności w komunikacji z innymi do zawiązania i prowadzenia akcji. Poza tym wydarzenia, które miały istotny wpływ na teraźniejszość bohaterki, rozegrały się w latach 70. i 80., kiedy znacznie łatwiej było ukryć przemoc domową i mniejsza była jej świadomość społeczna.

Drugi plan czasowy jest niejednorodny i zawiera migawki z przeszłości bohaterki. Retrospekcje nie pojawiają się w porządku chronologicznym, ale widać, że autorka wprowadza je bardzo świadomie. Nie tylko służą jej one do rozbudowania wiedzy o bohaterki, ale do zawikłania intrygi i zagęszczenia atmosfery. Bo nad samą Helen nieustająco unosi się nimb tajemnicy i im więcej się o niej dowiadujemy, tym mniej tak naprawdę wiemy. Okazuje się, że przeszłość bohaterki ma wiele warstw i odkrywanie pojedynczych wciąż nie daje nam oglądu całości.

Anna Rozenberg porusza  w swojej powieści bardzo trudny temat przemocy. Jest on trudny pod względem emocjonalnym, ale także jako wątek fabularny. Tego typu wątki należy prowadzić z rozwagą, by nie popaść w przesadę i epatować nadmiernie brutalnością. W moim odczuciu Anna Rozenberg uniknęła wielu pułapek w trakcie prowadzenia tego wątku. Sceny, które prezentuje, są brutalne i wprowadzają czytelnika w stan rozdygotania, ale nie pozostawiają z poczuciem, że zostały przerysowane czy opisane zbyt szczegółowo. Udało się jej za to stworzyć wyrazisty, czytelny i poruszający stelaż, który można doskonale wypełnić własnymi emocjami i dookreślić. Nie czuć w tym wątku szukania poklasku, zastawiania pułapki na wrażliwość czytelnika, jest natomiast wiarygodne odzwierciedlenie spirali przemocy, z której tak trudno się wydostać. Przemoc, której doświadcza bohaterka, kształtuje ją jako osobę, to, co przeszła w młodości, odbija się w kolejnej relacji, w którą się wikła. 

Przez długi czas sceptycznie podchodziłam do motywacji bohaterki. Wydawało mi się, że zbyt długo tkwi w toksycznej relacji, a jednocześnie ciekawa byłam, dlaczego. Wyjaśnienie, które otrzymałam (a którego nie zdradzę), przekonało mnie, że autorka dobrze rozumie nie tylko swoją bohaterkę, ale i zależności, które trzymają kobiety w mocnym uścisku oprawców. Mimo że to beletrystyka, uważam, że zachowanie tej wiarygodności było ważne także dla autorki. Dodając do tego świadomie wybrane ramy czasowe opowiadanej historii, znać, że każdy z elementów został dokładnie przemyślany.

Zmaganie się z nowym gatunkiem jest dla autora jak kolejny debiut. A thriller psychologiczny  Zawsze będziesz winna to debiut bardzo udany. Poruszająca historia o przemocy w rodzinie, która kładzie się cieniem na życiu wielu osób, wciągająca opowieść o tajemnicach, które zawsze mają swoją cenę. O decyzjach, które zbierają swoje żniwo. O winie i karze. Przemyślana, precyzyjnie prowadzona narracja (i - uff - trzecioosobowa), z dobrze budowanym napięciem i gęstniejącą atmosferą. Zawiła intryga zyskuje wiarygodne rozwiązanie, a jednocześnie nie osłabia wydźwięku wątku przemocy domowej. Drobne mankamenty nie wpłynęły na mój ogólny odbiór. To thriller psychologiczny, który oddziałuje na czytelnika w trakcie lektury, a jednocześnie wpływa też na niego po jej zakończeniu. Otwiera oczy na ogrom cierpienia, od którego tak łatwo odwrócić oczy. Jest jak zaproszenie do prywatnego, domowego piekła, które - jak wskazują statystyki - płonie za wieloma zamkniętymi drzwiami. Trudna emocjonalnie lektura, jednocześnie przystępna pod względem literackim i chyba o taki efekt właśnie chodziło.

Autor: Anna Rozenberg
Tytuł: Zawsze będziesz winna
Wydawca: Harde Wydawnictwo 

Egzemplarz recenzencki.


Komentarze

Popularne posty