Jakub Nowak, To przez ten wiatr [Powergraph]
Debiutancka powieść Jakuba Nowaka kusiła mnie od dłuższego czasu. Nie oszukujmy się, moje filologiczne serducho biło radośnie na widok Modrzejewskie i Sienkiewicza, których wizerunki zdobią okładkę książki. A do kogoś, kto wychował się na Siedmiu wspaniałych i filmach z Johnem Wayne'em (czyli do mnie), przemawia też jej westernowy klimat. Gdy więc To przez ten wiatr pojawiło się u mnie w domu, czekałam tylko na dogodny moment, by zasiąść do lektury.
Rzecz dzieje się w Kaliforni w roku 1876. To wtedy w amerykańskim miasteczku Anaheim, założonym przez imigrantów z Niemiec, pojawiają się przybysze z Polski. W grupie, która zamieszka na pobliskim rancho, są Helena Modrzejewska z mężem i dorastającym synem oraz Henryk Sienkiewicz. Do miasta jeżdżą po sprawunku, do golibrody, po whisky i do saloonu. Poza tym próbują założyć coś w rodzaju komuny i uprawiać winogrona. Sienkiewicz pozostaje korespondentem polskiej prasy i - łżąc czasem jak pies - wysyła teksty opisujące życie w Ameryce Północnej, jej faunę, florę, zwyczaje Indian i białych osadników. Jednocześnie, tuż pod nosem Karola Chłapowskiego, rodzi się uczuciowe napięcie między Modrzejewską (żoną Karola) a Sienkiewiczem.
To nie jest książka z gatunku tych, które połyka się w dwa wieczory, które gładko przechodzą przez czytelnika, dostarczając rozrywki. To dość nieoczywista powieść czerpiąca z różnych gatunków i niełatwa do ujęcia w jakiekolwiek ramy. Ma chropawą fakturę, która chrzęści i uwiera, a jednak właśnie ta nieoczywistość i nierówność okazuje się fascynująca.
Opisana w niej historia jest fikcyjna, choć garściami czerpie z realnych wydarzeń. Jej bohaterowie są jak najbardziej prawdziwi, choć przetworzeni przez autora na jego własną modłę. Jakub Nowak podszedł do tej historii ambitnie i bezkompromisowo, nie siląc się na gładkie obrazy, a tworząc powieść z rwanych scen, onirycznych wizji, pijackich widów, półprawd i niedomówień. Myślę, że część odbiorców poczuje się zniechęcona, odbiją się od tej nietuzinkowej struktury, inni zaś krok za krokiem odkrywać będą niesamowitość opowieści, rosnące napięcie nie tylko w kontekście wątku romansowego, ale też między wszystkimi członkami tej małej emigracyjnej wspólnoty.
Nowakowi świetnie udało się zbudowanie klimatu tej powieści, dusznego, nie do końca przyjaznego, z wiejącym raz po raz gorącym wiatrem Santa Ana, którego wzmożone porywy zagęszczają atmosferę i podkręcają napięcie. Podobnie jak cała masa wydarzeń w tej pozornie mało dynamicznej powieści. Jest pot i brud, krew i łzy. Namiętne listy obok wizyt u saloonowej dziwki. Pijaństwo i nuda, dusząca codzienność i niespełnione nadzieje, odcięte kończyny i ciała wisielców.
Bardzo widoczne są w powieści westernowe elementy - saloonowe bójki i uciechy, samosąd, napad na ranczo, ukryte złoto. Są też smaczki z życia polskiej komuny w Kalifornii. Są wątki imigracyjne, także te mówiące o rozczarowaniu, nieumiejętności odnalezienia się w tak odmiennych okolicznościach, w tak ograniczonym środowisku, w którym nie ma miejsca na damy i dżentelmenów. Są tylko kurz i brudni mężczyźni, nieumiejący zająć się uprawą, zmęczone kobiety o szorstkich od pracy dłoniach, ledwie pamiętające wcześniejsze, salonowe życie.
W tym wszystkim, gdzieś pomiędzy, rośnie napięcie miłosne między Modrzejewską i Sienkiewiczem, zamknięte w spojrzeniach, podtekstach, płomiennych listach pisanych niemal pod nosem męża Heleny i palonych przez nią nocą w ukryciu. Nieoczywiste uczucie, oparte na wyobrażeniach, podsycane bliskością męża, wyrosłe nieco na próżności i miłości własnej. Adoracja przyjmowana z lubością, egoistycznie wyrażane uwielbienie. Zestawione jest to poniekąd z kiełkującym, dużo bardziej niewinnym uczuciem dwojga młodych ludzi, którzy też są częścią tej polskiej wspólnoty pod Anaheim.
Choć to powieść fikcyjna, chyba jak żadna od dawna wiele może zdziałać dla przybliżenia czytelnikom postaci Sienkiewicza i przywrócenia pamięci o Modrzejewskiej. O aktorce, która była - zwłaszcza jak na tamte czasy - postacią nietuzinkową, wręcz wybitną, mało się mówi. Sienkiewicz w powszechnej świadomości funkcjonuje jak monolityczny posąg, zaklęty w hasłach "noblista, autor Trylogii", omawiany w kontekście lektur. Ta powieść przywraca mu ludzkie oblicze - ciekawego, charakternego i nieco próżnego człowieka, który nie tylko pisał obszerne powieści, ale miał awanturniczą naturę i sporo czerpał z amerykańskich doświadczeń (tu: szacunek dla autora za zgrabne wplecenie w amerykańską scenerię scen z powieści Sienkiewicza). Lektura tej powieści - z zaskakującym zakończeniem - skłania do sięgnięcia do źródeł biograficznych, szukania prawdy wśród fikcji, a w efekcie do pogłębienia wiedzy o tych niesamowitych ludziach i niezwykłym życiu w Ameryce Północnej.
Lektura To przez ten wiatr to niebanalne doświadczenie. Momentami brutalna, ostra, ociekająca kurzem, potem i krwią, duszna, nierówna książka, odkrywająca przed czytelnikiem inne oblicze "posągowych" postaci i zachęcająca do odkrywania prawdy i sięgania do źródeł. Pozbawiona autorskiego komentarza, prowokuje do stawiania pytań i szukania własnych odpowiedzi. Pozostawia przestrzeń do interpretacji i przemyśleń, uwierając, kłując niczym siennik w amerykańskiej sypialni Heleny. Niełatwa to książka, lecz świetnie napisana, ze świadomością i dojrzałością nieczęstą w przypadku debiutantów. Sprytnie lawirująca między gatunkami i wymykająca się jednoznacznym interpretacjom. Dla odważnych czytelników, szukających nie tylko akcji i emocji, ale tego, co nieoczywiste i nie do końca wygodne. Bardzo się cieszę, że takie książki się ukazują.
Autor: Jakub Nowak
Tytuł: To przez ten wiatr
Wydawca: Powergraph
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz