Kiedy wiosną tego roku w moje ręce trafiła książka Pawła Zycha Dobre czasy. Jak przeżyć w średniowieczu, nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Najpierw mój wzrok przykuły ilustracje - kapitalne, z mnóstwem szczegółów. A potem zakochałam się też w treści, która przejrzyście, interesująco, merytorycznie i ciekawie pokazywała, jak wyglądało życie ludzi wszelkich stanów w średniowieczu. Po czymś takim nie mogłam nie oszaleć z radości na wieść, że powstają Lepsze czasy. Jak zostać królem.
Paweł Zych mieszka i pracuje w Poznaniu. To twórca komiksów i ilustrator. Zdobywca Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu w Łodzi. Na stałe współpracuje z miesięcznikiem „Focus Historia”. W 2012 ukazał się nakładem wydawnictwa BOSZ „Bestiariusz słowiański” - leksykon demonologii słowiańskiej, jego współautorstwa. Książki autora, w tym najnowszą, znajdziecie na https://legendarz.pl/.
Tym razem podróżujemy z dziesięcioletnim Władysławem Wazą, przyszłym królem, przez Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Młody królewicz w przebraniu zwykłego szlachcica przemierza miasta i wioski, poznając z bliska życie ich mieszkańców. Odwiedza wiejskie folwarki, leśne huty, ciemne kopalnie, gwarne jarmarki, podmiejskie warsztaty i obozy wojskowe. Mieszczanie, szlachcice, kupcy, magnaci i zwykli chłopi – Polacy, Litwini, Rusini, Kozacy Szkoci, Żydzi i Ormianie – wszyscy mają mu do opowiedzenia ciekawe historie. Jak żyją, co jedzą i gdzie mieszkają? Jak i gdzie podróżują? Czym się na co dzień zajmują i ile na tym zarabiają? Ile i na co muszą wydać? Wraz z Władysławem poznajemy podstawy XVII-wiecznej gospodarki i handlu, sposoby wytwarzania wszelkich dóbr, ówczesne pieniądze, ceny, środki transportu, szkolnictwo, system podatkowy i polityczny kraju. A przede wszystkim ludzi, którzy wtedy żyli, pracowali i starali się, aby były to lepsze czasy.
Czytelnik, wraz z bohaterem książki, odwiedzi nie tylko Warszawę, Kraków czy Wilno, ale także poznańskie garbarnie, toruńską papiernię, bydgoską mennicę. W Jarocinie dowie się o mieszkających na polskich ziemiach Szkotach, w Elblągu - o Anglikach, w Lublinie - o Żydach. Do tego o Ormianach, Olendrach, Kozakach... A i to nie wszystko.
Autor stara się pokazać XVII-wieczną rzeczywistość możliwie przekrojowo, dlatego mamy fragmenty poświęcone władcom czy szlachcie, ale też rzemieślnikom, kupcom, flisakom czy zwykłym robotnikom. Dzięki książce można zobaczyć jak funkcjonuje kopalnia soli czy ołowiu, warsztat garncarski czy szklarski. A także jak zbierane są podatki, skąd król ma środki na utrzymanie dworu czy prowadzenie wojny, jak karci niepokorne miasta. Ale i bardziej przyziemnie sprawdzić może, ile kosztują kafle do pieca, ile rocznie zarabia kat czy furman, ile kosztuje bałwan soli, a ile chleb. Słowem - jest tu możliwie najwierniej oddana cała złożona XVII-wieczna rzeczywistość państwa.
Jak można się spodziewać, ilustracje robią tu niebagatelne wrażenie. Świetna kreska i ujednolicona kolorystyka czynią zeń bardzo estetyczną publikację. Ale wielość elementów zachęca do uważnego oglądania, do podążania za kolejnymi kadrami każdej kolejnej "scenki z życia". Można je drobiazgowo analizować, bo każdy detal to odbicie rzeczywistości i jakaś ciekawa informacja. "Scenki rodzajowe" czy schematy niosą w sobie niemal tyle samo treści co towarzyszący im tekst. Rozwinięcie tematu znajduje się zaś w tekście najczęściej stylizowanym na dialog, w którym np. doświadczony przedstawiciel jakiegoś zawodu objaśnia jego tajniki młodemu królewiczowi. Ta stylizacja przekazywania wiedzy z jednej strony wpływa na naturalność, z drugiej na ogromnie ułatwia odbiór całości. Młody czytelnik przestaje mieć wrażenie, że to tylko suche fakty, a raczej czuje się poniekąd zaproszony do tego świata i jego poznawania.
Jeśli wydaje wam się, że w pozycji potencjalnie skierowanej do dzieci nie znajdziecie nic dla siebie, to jesteście w błędzie. Wbrew pozorom ta książka to kopalnia ciekawostek dla wszystkich. Zanim dałam tę książkę Wojtkowi, sama nie mogłam się od niej oderwać i choć dzięki czytaniu powieści historycznych mam poniekąd pojęcie o codzienności tamtych czasów, znalazłam tu ciekawe, skondensowane i klarownie przedstawione informacje, uporządkowane i niepozbawione zaskakujących ciekawostek. Lepsze czasy są gwarancją dobrej rozrywki i jednocześnie poszerzenia wiedzy w sposób lekki i przyjemny. Pozwalają zauważyć podobieństwa i różnice między wczoraj a dziś, a także rozbudzić głód wiedzy i chęć jej poszerzania.
Książkę można czytać jednym tchem, a potem zatrzymać się i analizować różne drobniejsze elementy. Sprawdzić, co i za ile można kupić, kogo stać na konia, piec czy garnki. Jak już pisałam wcześniej - te książki bardzo kojarzą mi się z wydawaną lata temu serią w czerwonych okładkach Tak żyli ludzie, z tym że Paweł Zych gwarantuje jeszcze lepszą jakość i wizualną, i merytoryczną (i to popartą ilustracją). To wiedza, której nie wyniesie się ze szkoły, podana przystępnie, pełna ciekawostek i... bardzo estetycznie zwizualizowana. A książka jest ponadczasowa, bo zainteresuje zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. Jak dla mnie - rewelacja i obowiązkowy egzemplarz w biblioteczce.
Autor: Paweł Zych
Tytuł: Dobre czasy. Jak zarobić w średniowieczu
www.legendarz.pl
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz