Agnieszka Graca, Czarny poniedziałek [Agora]
Wydaje mi się, że nie jest łatwo być debiutantem na polskim rynku książki, zwłaszcza jeśli chodzi o bańkę kryminalną. Powieści z tego gatunku wydaje się rocznie tak dużo, że niełatwo się przebić. Czytelnikowi też łatwiej wydać pieniądze na powieść uznanego autora, tym bardziej że i doba nie jest z gumy. Mnie samej coraz trudniej wygospodarować czas na debiutantów, ale staram się to sporadycznie robić. I tak skusiłam się na powieść Agnieszki Gracy Czarny poniedziałek.
Październik 2016, Kraków. Wczesnym rankiem po Czarnym Proteście znalezione zostają zwłoki młodej kobiety. Nikt nie widział jej śmierci, nikt nie słyszał krzyku.
Ewa Zielińska popełniła samobójstwo, skacząc z ósmego piętra. Taką wersję przyjmuje prokurator prowadzący śledztwo, nie wierzy w nią jednak siostra zmarłej. Wydaje się, że Ewa coś ukrywała – pod maską ułożonej i profesjonalnej tłumaczki wiodła drugie, niebezpieczne życie.
Aby dotrzeć do prawdy, Iga Bagińska, ekspolicjantka, która właśnie została prywatną detektywką, będzie musiała zagłębić się w świat kobiecej dominacji, zdrad, zazdrości i wybujałych ambicji. A wszystko to w cieniu kryzysu, jaki właśnie przechodzi jej własne małżeństwo.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy poza rekomendacją Roberta Małeckiego na okładce, to fakt, że podobnie jak Małecki autorka wyraźnie wpisuje swoją powieść w konkretną przestrzeń miejską. Nawet ja, bywająca w Krakowie sporadycznie, byłam w stanie podążyć śladami bohaterki przez krakowskie uliczki i rozpoznać wiele miejsc. Bardzo lubię takie wpisywanie fabuły w przestrzeń i już na tym etapie autorka zachęciła mnie do lektury.
Drugą zaletą jest wykorzystanie przez autorkę przy konstruowaniu fabuły realnych, dość aktualnych wydarzeń. Pozwala to nie tylko zakorzenić akcję w czasie, ale też stanowi podbudowę całej intrygi, choć wielu szczegółów nie mogę tu przywołać z obawy przed zdradzeniem clue zagadki. Natomiast bardzo podoba mi się, że Graca nie tylko zrobiła z czarnych protestów tło swojego kryminału, ale też przywołała związane z nimi zagadnienia. I nie chodzi tu o żaden feministyczny manifest, ale o zgrabne i celne pokazanie, że sprawy kryminalne nie rodzą się w próżni, a zbrodnia nigdy nie pozostaje w oderwaniu od otaczającej sprawcę i ofiarę rzeczywistości.
W wielu aspektach książka jest typowym kryminałem - ze śledztwem, tropami i rozwiązaniem. Ale nawet w tej typowości, która nie jest przecież niczym złym, udało się autorce wpisać ciekawe elementy. Zamiast zmęczonego życiem policjanta mamy tu detektywkę, która z pracy w policji odeszła, wychowuje nastoletniego syna i rozmija się z aktualnym mężem w kwestiach dotyczących rozwoju rodziny. Mamy śmierć, o której policja sądzi, że była samobójcza, a detektywi sprawdzają nie tylko potencjalnych podejrzanych, ale też czy polityczne zmiany w prokuraturze mogły wpłynąć na przebieg śledztwa.
To całkiem udany debiut, który z założenia nie burzy systemu, a świetnie wpisuje się w gatunkowe ramy. Napisany z lekkością, odpowiednią dozą napięcia i udanie skonstruowaną intrygą. Niejednego czytelnika zaskoczy zakończenie, a to już duża zaleta. Agnieszka Graca pokazała, że dobrze rozumie gatunek, ale też że wie, jak w jego ramach opowiedzieć ciekawą historię, poruszając też tematy społeczne i te związane z relacjami międzyludzkimi. To opowieść o nieoczywistych uczuciach i niespełnionych pragnieniach. Mocno wpisana w krakowską tkankę miejską i wykorzystująca jako tło (i nie tylko) realne wydarzenia, ruchy społeczne i polityczne. Mam nadzieję, że autorka pójdzie za cisem i kolejną powieścią wykroi dla siebie większy kawałek rynkowego tortu kryminalnego.
Autor: Agnieszka Graca
Tytuł: Czarny poniedziałek
Wydawca: wydawnictwo Agora
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz