Shari Franke, Dom mojej matki [Filia]

 

Shari Franke, Dom mojej matki [Filia]

Myślę, że stwierdzenie, iż świat zachłysnął się mediami społecznościowymi, nie jest specjalnie na wyrost. Pojawienie się różnych platform, które skracają (przynajmniej pozornie) dystans między ludźmi i ułatwiają docieranie do wielu odbiorców wydawało się szansą nie do przecenienia. Zanim zdaliśmy sobie sprawę z tego, że mają swoje mroczne oblicze, zdołały wyrządzić już wiele szkód. O mrocznym obliczu ludzi działających w mediach społecznościowych i tym, jak niewłaściwie może być wykorzystywane to narzędzie, warto opowiadać, by na doświadczeniach innych, budować świadomość i uczyć się działać prewencyjnie. Choćby dlatego warto sięgnąć po Dom mojej matki Shari Franke. 

Przerażająca historia, która wstrząsnęła Ameryką, zekranizowana w serialu dokumentalnym „Demon w rodzinie: Sprawa Ruby Franke”.

Szokująca prawda o influencerce parentingowej, opowiedziana przez jej najstarszą córkę, Shari Franke.

Dzieciństwo Shari i pięciorga jej rodzeństwa było nieustanną walką o przetrwanie. Ich matka, Ruby Franke, dręczyła dzieci, jednocześnie kreując wizerunek idealnej rodziny na youtube’owym kanale 8 Passengers, obserwowanym przez oszałamiającą liczbę 2,5 miliona subskrybentów.

Sprawa była i jest szokująca. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że o szkodliwości dorastania przed kamerą czy aparatem głośno mówi się dopiero teraz, a w czasie, gdy swój kanał rozkręcała Ruby Franke, nie było takich głosów, ani tym bardziej badań. I nie chodzi tu o swobodne dysponowanie wizerunkiem własnych dzieci czy udawanie przed kamerą. Chodzi o przemoc psychiczną, planową, długotrwałą i dewastującą.

Oglądałam film dokumentalny o rodzinie Franke, ale książka daje zupełnie inną, o wiele bardziej intymną perspektywę. Zamiast suchej relacji faktów, poznajemy historię osoby, która przez lata tkwiła w oku cyklonu. Dzięki temu widzimy nie tylko ciąg zdarzeń, ale też mamy szansę zapoznać się z odczuciami. Stajemy się poniekąd świadkami domowej "tresury", manipulacji, radykalizacji... ale też procesu emancypacji spod zgubnego wpływu i zdrowienia.

Choć to relacja osobista, Shari prowadzi wyważony, stonowany wywód. Nie dramatyzuje przesadnie, pozwala przemówić sile faktów. Jednocześnie wciąż szuka pytania o to, jak do tego doszło, dlaczego było możliwe, kto zawiódł. Próba zrozumienia siebie, swojej matki i ojca są ogromną siłą tej historii i dosadnie pokazują, jak wyniszczające są czyny, ale też zaniechania. Oczywiście perspektywa ofiary nie jest obiektywna, ale analityczne podejście autorki do jej własnej historii stwarza przestrzeń dla czytelnika do wyrobienia sobie własnej opinii.

Ta książka uświadamia wiele rzeczy. Że media społecznościowe mogą być miejscem pięknym i inspirującym, ale też wyzwalać w ludziach ich najgorsze cechy. Że to, co widzimy na ekranie, to nie tylko wierzchołek góry lodowej, ale też często starannie wykreowany obraz niemający wiele wspólnego z rzeczywistością. Jest to przestroga zarówno dla aspirujących influencerów jak i odbiorców treści. I choć opisane wydarzenia rozegrały się w Stanach Zjednoczonych, relacja Shari jest kolejnym głosem pokazującym, jak konieczne są systemowe regulacje obecności nieletnich na kanałach społecznościowych oraz objęcia ich ochroną.

Autor: Shari Franke
Tytuł: Dom mojej matki 
Tłumacz: Monika Skowron
Wydawca: wydawnictwo Filia

Egzemplarz recenzencki

Komentarze

Copyright © zaczytASY