Leigh Bardugo, Familiar [Czwarta Strona]
Leigh Bardugo jako autorka ma wielu wiernych fanów, przede wszystkim dzięki książkom z "uniwersum Griszów". Jej nowa powieść to już nie bardziej klasyczne fantasy, ale fantastyka historyczna, osadzona w konkretnym miejscu i czasie. Byłam ciekawa, czy głosy krytyczne są uzasadnione, a także czy Familiar to literatura dojrzała, czy raczej dla nieco... młodszego odbiorcy.
ZŁOTY WIEK. HISZPANIA.
W pewnym zaniedbanym domu skromna pomywaczka skrywa niezwykły talent – dar tworzenia małych cudów.
Gdy pracodawczyni odkrywa sekret swojej służącej, zmusza Luzię do wykorzystania go, by zdobyć uznanie na królewskim dworze.
Zdeterminowana, by zapewnić sobie lepszą przyszłość, Luzia wkracza do świata żądnych władzy arystokratów, zdesperowanych królów i przebiegłych oszustów, w którym granica między magią, nauką a mistyfikacją zaciera się coraz bardziej. W obliczu płonących stosów inkwizycji musi wykorzystać cały swój spryt i determinację, by zdobyć sławę i ukryć prawdę o swoim pochodzeniu. Jednak jej przetrwanie może mieć wysoką cenę – zwłaszcza gdy zmuszona jest zaufać osławionemu Guillénowi Santángelowi, którego własne sekrety mogą doprowadzić do zguby ich oboje.
Obiły mi się o uszy lamentujące wręcz głosy, wskazujące jak zła jest to książka i szczerze mówiąc trudno mi się z tym zgodzić. Jest to raczej książka po prostu przeciętna, jednorazowa lektura, o której można łatwo zapomnieć, ale czyta się ją dość lekko i nawet przyjemnie.
Jej największym mankamentem jest - moim zdaniem - bardzo odtwórczy wątek romansowy. Mamy tu bowiem do czynienia z kolejną młódką bez doświadczenia życiowego i perspektyw, w której zakochuje się niemal od razu potężna, żyjąca od wieków istota. Ten układ znamy w naprawdę wielu konfiguracjach i jego powtarzalność działa na mnie zniechęcająco. O ile lubię młodych bohaterów w sagach fantasy, w powieściach inicjacyjnych prezentujących drogę "od zera do bohatera", a przede wszystkim zakładających rozwój postaci i zdobywane z czasem doświadczenie, o tyle kolejna młoda bohaterka, która jest po prostu "inna niż wszystkie" wywołuje jedynie przewrócenie oczami.
Luzia ma zadatki na ciekawą postać. Przede wszystkim dlatego, że jest osobą ambitną, marzącą o odmianie losu, a do tego w naturalny sposób wykazującą pewne zdolności magiczne. Do tego jej etniczne pochodzenie w XVI-wiecznej Hiszpanii narażało ją na ogromne niebezpieczeństwo. Problem w tym, że kreacja postaci w kwestii wiarygodności pozostawia nieco do życzenia. Z jednej strony żyje na jednym z najniższych szczebli drabiny społecznej, z drugiej potrafi czytać i ma jakąś wiedzę. Autorka próbuje oczywiście wszystko to uzasadnić, ale chyba nie do końca jej się to udaje.
To oczywiście elementy, które działają na niekorzyść powieści, ale jak wspominałam, nie jest to lektura zasługująca na pełne odrzucenie. Ciekawe jest połączenie czasu i miejsca akcji z całym jego potencjałem. Złoty Wiek to czas ciekawy i nie tak często eksploatowany w literaturze fantastycznej. Już samo to, że splata w tej historii fikcję z realnymi postaciami i innymi elementami historii.
Drugim ciekawym elementem jest system magiczny, którego mechanizm poznajemy wraz z rozwojem akcji. Autorka stawia na nie do końca może wyartykułowane zasady, ale daje możliwość ich rozpoznania. Powieść jest w gruncie rzeczy dość kameralna, autorka nie mnoży bytów, dzięki czemu czytelnik skupia się na głównych postaciach i śledzi zarówno ich poczynania, jak i relację. Dla jednych odbiorców będzie to atut, dla innych wada, ale myślę, że Bardugo obrała dobrą proporcję postaci do samodzielnej opowieści z w miarę zamkniętym zakończeniem.
Świat przedstawiony nie jest przesadnie rozbudowany, co z jednej strony jest zrozumiałe, bo opowieść także nie jest przesadnie rozbudowana, z drugiej chciałoby się zasmakować więcej dusznego świata religijnych i etnicznych uprzedzeń, zabobonów i ogólnie tego kipiącego czasu. Był potencjał na więcej, ale też jestem w stanie pogodzić się z jego niewykorzystaniem.
Ciekawie za to wypadają testy Bardugo na relacjach, na granicach władzy i autonomii, nierównościach w związkach wynikających ze słabszej zazwyczaj pozycji którejś ze stron (zazwyczaj kobiety). Mamy bowiem nie tylko rodzący się związek uczuciowy między główną bohaterką i długowieczną istotą, ale i małżeństwo bez miłości z usychającą w niewidzialności żoną, wykorzystywanie związku jako trampoliny społecznej, relację ciotki Hualit jako kochanki szlachcica z jej patronem, pełnej przywilejów, ale i nieustającego napięcia.
Akcja powieści bywa momentami przewidywalna, ale jest też dość płynna i pozwala z przyjemnością śledzić przebieg wydarzeń. Jeśli podejdzie się do lektury z otwartą głową i bez przesadnych oczekiwań, można przy niej miło spędzić czas. Choć tempo jest nierówne, a niektóre wątki mgliste i niedokończone, powieść nie jest tak fatalna, jak można by zakładać, sięgając do pojawiających się opinii. Trudno ją uznać za dojrzałą fantasy, ale bawiłam się przy niej całkiem dobrze.
Autor: Leigh Bardugo
Tytuł: Familiar
Tłumacz: Klaudia Wyrwińska
Wydawca: wydawnictwo Czwarta Strona
Egzemplarz recenzencki
Komentarze
Prześlij komentarz