Jeanne Mackin, Kobiety Picassa [Znak Koncept]

 Jeanne Mackin, Kobiety Picassa [Znak Koncept]

Pablo Picasso niewątpliwie był wielkim artystą. Żeby uznać to stwierdzenie za fakt, wcale nie trzeba być wielbicielem jego dzieł. Miał też jednak sporo szczęścia, że zyskał uznanie jeszcze za życia, a jednocześnie finansową stabilizację, co pozwoliło mu prowadzić życie na pewnym poziomie i utwierdziło w przekonaniu o własnym geniuszu. Nie od dziś wiadomo, że życie z geniuszem do łatwych nie należy. Tym bardziej, gdy jest człowiekiem przekonanym, że nie obowiązują go te same normy co innych, a tak było w przypadku Picassa. Przyciągał do siebie ludzi, zwłaszcza kobiety, ale bezlitośnie pozwalał im spalać się w blasku własnej chwały, niebaczny na ich pragnienia i ich odczucia. Ale to właśnie im postanowiła oddać głos Jeanne Mackin w powieści Kobiety Picassa.

„Są tylko dwa typy kobiet: boginie i szmaty”.
Czy można kochać mężczyznę, który myśli w ten sposób? Zmienia kochanki jak rękawiczki? Dwukrotnie żonaty, jednocześnie otwarcie utrzymuje intymne relacje z innymi partnerkami? Spośród siedmiu najbardziej znaczących kobiet w życiu Picassa dwie oszalały, a dwie popełniły samobójstwo.
Kim były i… dlaczego z nim były?

Kobiety Picassa – nietuzinkowe, silne i utalentowane, artystki, ważne postacie epoki – są bohaterkami i narratorkami tej powieści. Ich burzliwe i skomplikowane relacje z genialnym artystą przeplatają się z żywą, bogatą w szczegóły historią epoki. W tle wielkie nazwiska (Diagilew, Cole Porter, Cocteau, Strawiński, Apollinaire), kreacje od Diora i Chanel, szybkie samochody i słoneczne plaże. Szampan i kawior, faszyści i Stalin. Trójkąty miłosne, intrygi polityczne, wojna i lata pięćdziesiąte z aferą McCarthy’ego, segregacją rasową i ruchem emancypacji kobiet.

„Kobiety są maszynami do cierpienia” – powiedział Picasso do jednej ze swoich kochanek.
Poznaj kobiety, które go inspirowały, kochały i nienawidziły.

Bardzo byłam ciekawa, jak autorka podejdzie do tematu Picassa. Czy powieść zrzuci go z piedestału, czy może na nim zostawi. I jak opisze uczucia, które łączyły go z kobietami, tak łatwo zmienianym jedna za drugą. I muszę przyznać, że powieściowe ujęcie tematu całkiem przypadło mi do gustu. 

Mackin łączy w swojej opowieści prawdę i fikcję, postaci historyczne i wykreowane, by w ramy wymyślonej przez siebie fabuły opowiedzieć nie tylko o samym Picassie, ale też o kilku kobietach z grona tych, które nawiązały romantyczną relację z artystą.

Głos w tej historii dostały przede wszystkim Irene Lagut oraz Sara Murphy, choć w otoczeniu artysty pojawia się - lub jest wspomnianych - więcej kobiet. Ich opowieści wpisane są w fikcyjną historię Alany i jej matki Anny. Alana została wykorzystana jako łącznik dla przeszłości, katalizator zwierzeń kobiet, które spoglądają wstecz na swój związek z malarzem. Natomiast postaci historyczne nie tylko przywracają pamięć o tych fascynujących kobietach, ale pomagają zbudować portret artysty.

Trochę mam żal o to, że "kobiety Picassa" zamiast mocno rozwijać swoje osobiste historie, tak bardzo koncentrują się na samym Picassie. Chciałabym wiedzieć więcej o ich pracy, dążeniach i marzeniach. Jednocześnie trudno tego uniknąć, skoro sam malarz był jak słońce, wokół którego kobiety nieustannie orbitowały. Koniec końców mam wrażenie, że znów je po trosze wykorzystano, po to tylko, by stworzyć portret artysty, choć z pewnością lektura daje też przestrzeń do wybrzmienia całego spektrum uczuć, jakie składały się na relacje z Pablem, ale i innymi kobietami z jego otoczenia.

Myślę, że to, co udało się autorce najlepiej, to właśnie stworzenie zniuansowanego portretu Picassa jako człowieka, jako mężczyzny. Z jednej strony nie brak tu uznania dla niego jako twórcy (choć sztuka jako taka pozostaje drugorzędna, stanowi jedynie tło), z drugiej wyłania się portret mężczyzny skupionego na sobie samym, który bywał zraniony, ale znacznie częściej ranił innych. Nie znajdziemy tam pochwały dla tych zachowań, ale książka nie jest też moralitetem, raczej szczerym spojrzeniem na tego mężczyznę i budowaniem pola do własnych refleksji.

Autorka przygląda się też motywacjom samych kobiet, które przecież nie były nieświadome reputacji Picassa i próbuje odpowiedzieć na pytanie o to, co je do niego ciągnęło. Czy to się udało wyjaśnić - każdy musi ocenić samodzielnie, ale eksplorowanie tego pola w fabule wypada dość interesująco. Zresztą sama powieść, która jest też barwnym, wyrazistym portretem pewnej epoki, a nawet kilku, pokazująca pewne zbieżne elementy między nimi (faszyści, Stalin czy era McCarthyzmu), wypada interesująco i bardzo plastycznie została nakreślona.

Mam wrażenie, że książka trochę wytraca impet w końcówce, a autorka za bardzo skupia się na powtarzalnych dywagacjach Alany, przez co stwarza wrażenie niepotrzebnej dłużyzny, niewiele już wnoszącej do samej historii. Oczywiście bohaterka ma do rozważenia kilka bardzo istotnych kwestii osobistych, ale za dużo tu powtórzeń, by nie mieć wrażenia przesadnego przeciągania akcji.

Koniec końców jednak lekturę uważam za udaną. To interesujący miks faktów i fikcji, opowiedziany w ramach zgrabnie skonstruowanej, wciągającej fabuły, w której nie ma może przesadnie dynamicznej akcji, za to znajdziemy mnóstwo motywów do kontemplowania i analizowania. 

Autor: Jeanne Mackin
Tytuł: Kobiety Picassa
Tłumacz: Anna Bereta-Jankowska
Wydawca: Znak Koncept

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty