Mychal Sykora, Pięć martwych psów [Afera]
Pięć martwych psów Michala Sykory ukazuje się w ramach serii wydawniczej Wydawnictwa Afera Czeskie krymi i od razu przyciąga moją uwagę. W końcu Sykora dał się już poznać jako autor ciekawych fabuł, toteż liczyłam na dobrą rozrywkę, jeśli można tak nazwać wkraczanie do świata zbrodni i policyjnych śledztw. I choć książka ma ponad 400 stron, dosłownie ją pochłonęłam, tak wciągającą powieść po raz kolejny zaserwował nam autor.
Czerwiec, zoo w Ołomuńcu – pełnię sezonu zakłóca dziwne wydarzenie. Nocą zabito portiera i skradziono trzy niedźwiedzie. Marie Výrová wraz z ekipą usiłują rozwiązać sprawę. Kim byli napastnicy i do czego były im potrzebne baribale?
Tymczasem w pobliskim Šternberku rządzą układy i układziki, a pewien biznesmen w ortalionowym dresie ma pod sobą urzędników i policję. Przeniesiona do tutejszego komisariatu Kristýna Horová bada sprawę zakopanych w lesie pięciu martwych psów. Czy znalezisko ma związek z organizowanymi w okolicy walkami? Ambitna policjantka, wbrew ostrzeżeniom, upiera się, by rozwiązać tę zagadkę.
Dwa nieodległe miejsca i dwie „zwierzęce” sprawy – czy jakoś się ze sobą łączą?
Powrót do śledczych z czeskiego Ołomuńca okazał się zaiste udany, choć historia - także ze względu na cierpienie zwierząt - do łatwych nie należy. Widać jednak, że autorowi nie chodzi tu jedynie o epatowanie tym cierpieniem dla zrobienia wrażenia na czytelniku, ale o zwrócenie uwagi na istotne problemy dotyczące traktowania zwierząt jak przedmiotów do osiągania celu. Nie wiem, co zainspirowało autora do napisania książki, jednak problem przedmiotowego traktowania zwierząt - czy to podczas walk psów/kogutów itp., czy wykorzystania mniej lub bardziej rzadkich zwierząt do pozyskiwania materiałów na czarny rynek, jest faktem, przez co fikcyjna historia staje się jeszcze bardziej przerażająca.
Tym razem dostajemy nie jedno, ale właściwie dwa równolegle toczące się śledztwa, które wydają się nieco różnić zakresem. Jedno dotyczy kradzieży niedźwiedzi z zoo i dokonanego w jego trakcie zabójstwa, drugie ciał pięciu psów znalezionych w lesie. Pierwszym zajmuje się zespół Marie Výrovej, zwanej Wielką Sową, drugie - na swoim zesłaniu i w odosobnieniu - prowadzi Kristýna Horová, przebywająca w znacznie mniejszym Šternberku. Nie wiemy, czy sprawy rzeczywiście się łączą, czy jest to tylko pobożne życzenie Kristyny, która chce tą sprawą zagwarantować sobie prawo powrotu na ołomuniecki komisariat, co jeszcze bardziej wzmacnia napięcie i każe uważniej przypatrywać się wszystkim zbieranym przez oba zespoły śladom.
To kryminał dość ponury, niewiele dający miejsca na oddech dawką humoru, bo skupiony nie tylko wokół krzywdy zwierząt, ale i zależności polityczno-biznesowych, które zawsze oznaczają krzywdę mniejszych i słabszych. Sykora splata tu gęstą intrygę, w którą uwikłani są ludzie majętni i na stanowiskach, a śledztwo jest niczym pole minowe, które trudno pokonać bez strat. Wszystko łączy się ze sobą przerażająco wiarygodnie, pozostawiając czytelnika często z niewesołą refleksją. Zarówno główne, jak i poboczne wątki prowadzone są z precyzją do samego końca, finał jest trudny do przewidzenia, podobnie jak straty do oszacowania.
Sykora pokazuje nieudolność policji, seksizm, zepsute z powodu głupich błędów akcje, ale też całą sieć zewnętrznych powiązań, które mają swoje mechanizmy nacisków i próbują wpływać na pracę śledczych i tuszować wszystko, co jest im nie na rękę. W tym świecie winni nie zawsze bywają ukarani, a najwyższą cenę często płacą najmniej odpowiednie osoby. Autor świetnie to obrazuje w większej i mniejszej skali, te drobne podłostki i zakrojone na szerszą skalę działania. Pozwala przyjrzeć się tym mechanizmom deprawacji z bliska i od podszewki.
Książka może być trudna do przyswojenia osobom, które z dużą wrażliwością reagują na krzywdę zwierząt, bo dosłownie rozumiany tytuł powieści to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Warto jednak pamiętać, że literatura kryminalna - mimo że ma funkcję rozrywkową - często sięga po istotne społecznie problemy, a okrutne wykorzystywanie zwierząt to ponura rzeczywistość. Autor jednak, mimo że nie stroni od scen - mówiąc eufemicznie - niekomfortowych, nie wykorzystuje ich do szokowania czytelnika czy karmienia jego "żądzy krwi", ale do stworzenia wiarygodnego portretu grup przestępczych i ukazania skali deprawacji.
Choć powieść jest częścią serii o policjantach z Ołomuńca, teoretycznie można czytać ją bez znajomości poprzednich. Zawarta w niej intryga stanowi odrębną, zamkniętą całość. Jednak umykają czytelnikowi pewne niuanse zapewniające ciągłość historii grupy Wielkiej Sowy, która sama w sobie też jest interesująca.
To już kolejna powieść Sykory, która doskonale wybrzmiewa w gatunkowych ramach. Z sięgającym zenitu napięciem, gęstą atmosferą i bardzo wysoką stawką, o jaką toczy się gra. To solidnie skonstruowana wielowątkowa fabuła, w której ważną rolę odgrywają całkiem realne działania przestępców traktujących zwierzęta jak jeszcze jeden środek do zarabiania pieniędzy. Wciągająca, choć momentami bolesna lektura, do samego końca nieprzewidywalna. Takie właśnie kryminały lubię czytać.
Autor: Mychal Sykora
Tytuł: Pięć martwych psów
Tłumacz: Krzysztof Wołosiuk
Wydawca: wydawnictwo Afera
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz