Hanna S. Białys, Robaki w ścianie [SQN]
Obrodziło ostatnio debiutami. Chyba dawno nie przeczytałam aż tyle w tak krótkim czasie, a wiele jeszcze przede mną. Jednak to Hanna S. Białys i jej Robaki w ścianie zaciekawiły mnie najbardziej. Potencjał był spory - akcja osadzona w mieście, które dobrze znam, a do tego lata 90., które wciąż są żywe w mojej pamięci. No i sprawa kryminalna. Miało być dobrze, a wyszło... rewelacyjnie.
Szara Bydgoszcz lat 90. W lesie na obrzeżach miasta młoda dziewczyna odnajduje okaleczone zwłoki mężczyzny. Sprawca ewidentnie nie wstydzi się swojego dzieła – podpisuje ofiarę i sam naprowadza śledczych na pierwsze tropy. Misterne cięcia i napis wyryty na klatce piersiowej prowadzą doświadczonego komisarza Bondysa jak po sznurku… do kolejnej ofiary.
Bydgoski morderca nie syci się jednym zabójstwem – wręcz przeciwnie. Jest łakomy, spragniony krwi i nieuchwytny. Czy Bondys zdąży go zatrzymać, zanim miasto ogarnie zbiorowa panika? Co wspólnego ze sprawą ma pacjentka szpitala psychiatrycznego? I czy istnieją okoliczności, w których można usprawiedliwić seryjnego zabójcę?
"Robaki w ścianie" to pierwszy tom serii kryminałów z komisarzem Bondysem, charyzmatycznym śledczym, który nie tylko stara się rozplątać sieć zawiłych zależności, jakie kryją się za serią morderstw, lecz także walczy z własnymi „robakami”…
Kryminał to gatunek o bardzo szerokim spektrum, w którym mieszczą się i historie bardziej delikatne, i znacznie brutalniejsze, o akcji pędzącej niczym auto wyścigowe, a także te niespieszne i bardziej kontemplacyjne. Hanna S. Białys postawiła na tempo niespieszne, za to ze świetnie kształtowanym napięciem i przestrzenią do dopełniania obrazu emocjami.
Bardzo lubię kryminały wpisane w miejską przestrzeń. Najlepiej w taki sposób, bym mogła kiedyś podążyć tropem bohaterów. Nie muszę dobrze znać miasta, o którym czytam, choć z pewnością znana przestrzeń intensyfikuje doznania literackie. Dzięki autorce odbyłam tak naprawdę dwie podróże - poprzez przestrzeń Bydgoszczy, przez realne uliczki i realne, znane mi miejsca, jednocześnie odbywając podróż w czasie, do specyficznego klimatu lat 90. z ich mentalnością, uprzedzeniami, atmosferą szans przemieszanych z beznadzieją.
Białys czyni z Bydgoszczy nie tylko tło dla akcji, ale też poniekąd pobocznego bohatera. Wplata w swoją opowieść nie tylko lokacje, ale i lokalną historię. Są tu więc i lokalne kibicowske (a nawet kibolskie) nastroje związane z drużyną Zawiszy, i historia Zachemu... Wciągając czytelnika w bydgoskie uliczki i dzielnice, nawet sprzed trzech dekad, autorka pozwala szerokiemu gronu odbiorców choć trochę poznać miasto i elementy jego historii. Jednocześnie czyni to na tyle przemyślanie i subtelnie, że czytelnik nie poczuje przytłoczenia, nie osłabnie też budowane w głównym nurcie historii napięcie. Może i Białys jest debiutantką, ale bardzo świadomie prowadzi narrację i zachowuje dobrze dobrane proporcje.
Siłą tej historii jest oczywiście kryminalna intryga, która zaczyna się od brutalnej zbrodni. I znów - Białys prezentuje literackie wyczucie, umiejętnie oddając grozę samego aktu przemocy, ale bez popadania w trącące turpizmem czy makabrą opisy. Utrzymuje ten balans raz za razem, gdy pojawiają się kolejne ofiary, dzięki czemu w centrum uwagi pozostaje nie bestialstwo sprawcy, a pytania o jego motywy. Napięcie budowane jest w oparciu o tropy, spekulacje i ustalenia, a nie kolejne hiperrealistyczne opisy, co nie znaczy, że nie dostrzegamy także grozy samej sytuacji i tego, co doświadczyć musiały ofiary.
Bardzo ciekawie w tę intrygę wplecione zostały wątki dotyczące uprzedzeń - czy to wobec osób leczonych psychiatrycznie, czy wobec osób homoseksualnych. Co ważne - autorka oddaje poglądy właściwe dla lat 90., które może nie są aż tak diametralnie różne od współczesnych, ale jednak są znacznie bardziej pozbawione tolerancji i oparte na lęku. Właśnie unosząca się nad całym śledztwem atmosfera uprzedzeń, pochopnych ocen i strachu sprawia, że jest znacznie trudniejsza do prowadzenia. Na tę kryminalną intrygę składają się mylne tropy, fałszywe założenia, ale też kilka różnych wątków, które finalnie okazują się zaskakujące, ale dobrze przemyślane i prowadzone. Autorka nie skupia się jedynie na rozstawianiu figur na planszy, ale dokonuje licznych ciekawych roszad, zmieniając perspektywę i podsycając już i tak dobrze nakreślone napięcie. Kończy tę historię z wysokiego C i pozostawia czytelnika z uczuciem satysfakcji.
Komisarz Marek Bondys doskonale wpisuje się w schemat protagonisty dla serii kryminalnej. Inteligentny, dociekliwy, metodyczny. Doświadczony życiowo, trochę osamotniony. Jednak autorka daje mu dość cech indywidualnych, by budził sympatię czytelnika i wyróżniał się z tłumu w obrębie gatunku na tyle, by rzeczywiście być magnesem spajającym odbiorcę z serią powieści. Ciekawa jest kwestia jego mizofonii, wybiórczej nadwrażliwości słuchowej, którą stara się koić, pływając w basenie. Uroku dodaje mu zamiłowanie do ostrej muzyki (zresztą do książki swobodnie można stworzyć interesującą playlistę) oraz doza empatii i kwestia przygarnięcia poranionego przez życie psa.
Osobiście zawsze cenię, kiedy autorzy wykorzystują tytuły swoich powieści w fabule, tak jak właśnie czyni tu autorka. Motyw robaków w ścianie pojawia się tu w sensie realnym, przypominając o owadach gnieżdżących się w zsypach na śmieci w wieżowcach czy pod modną w latach 90. boazerią, ale też w sensie metaforycznym, reprezentując zarówno skrywane przed światem tajemnice, jak i złe doświadczenia i emocje, które ludzie starają się tłumić, a które zawsze wydostają się na powierzchnię.
Robaki w ścianie to nie tylko udany debiut i zapowiedź interesującej serii powieści. To także przykład solidnej prozy gatunkowej, w której elementy składowe wykorzystywane są z pomysłem i wyczuciem. Z dobrze zarysowanym, ciekawym protagonistą, interesującą kryminalną zagadką, metodycznie prowadzonym, choć niepozbawionym błędów, śledztwem. Do tego dodajmy wpisanie akcji w konkretną tkankę miasta, świetnie oddany klimat lat 90. i kwestie społeczne, które wcale nie są tak odległe, jak by się mogło wydawać. Opowieść o zbrodni, tajemnicach i wszystkim tym, co trawi nas od środka jak robaki. Całość czyta się rewelacyjnie i właściwie jednym tchem. To bardzo dojrzały, przemyślany debiut, świadomie niewyłamujący się z gatunkowej konwencji, lecz okraszający ją barwnymi detalami. Już nie mogę doczekać się kolejnej książki autorki.
Autor: Hanna S. Białys
Tytuł: Robaki w ścianie
Wydawca: wydawnictwo SQN
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz