[#cotamwkomiksie] Bruno Dequier, Louca. 5. Feniksy [Egmont]
Spośród wielu komiksów dla nastolatków, po które sięga Wojtek, to seria Louca należy tych najbardziej wyczekiwanych. Oczywiście magnesem okazała się w tym przypadku piłka nożna, a potem przyszła fascynacja całą fabułą. Każdy kolejny tom witany jest z entuzjazmem, a Feniksy dosłownie sprzątnął mi sprzed nosa.
Mecz, który trwał niczym w pamiętnym piłkarskim anime z zakrzywionym boiskiem już się zakończył, a Louca może pławić się w chwale. Jednak kłopoty drużyny wcale się nie skończyły. Po spaleniu przyszkolnego boiska trener wpada na założenie nowej drużyny, a Nathan kreśli plan, jak Louca może pozyskać do niej wartościowych zawodników. Jednak nie tylko to jest w centrum zainteresowania tytułowego bohatera. W końcu od samego początku marzy on o zdobyciu serca Julii. Tyle że robi głupstwo za głupstwem...
Autorem opowieści jest Bruno Dequier, który pracował przy takich filmach jak „Przygoda w Paryżu” czy „Lorax”. Potem stworzył komiksowy cykl „Louca”, który szybko stał się przebojem rynku frankofońskiego. Trzeci tom serii został w 2014 roku wyróżniony belgijską Nagrodą Saint-Michel w kategorii komiksu dla młodych odbiorców.
Tym, którzy nie pamiętają, przypomnę, że Louca to komiks, w którym liczy się nie tylko piłka i nie tylko do młodych fanów piłki adresowany. Moglibyśmy powiedzieć, że Louca to przeciętniak, a nawet ciamajda, ale to zarazem bohater, którego nie sposób nie lubić. Jak pewnie każdy nastolatek chciałby wyjść poza przeciętność i jak wielu z nich chciałby podbić serce pięknej dziewczyny, tyle że nie odkrył w sobie talentu do niczego spektakularnego. Poza talentem do pakowania się w kłopoty :-) Teraz jednak zależy mu przede wszystkim, by nie zawieść młodszego brata, który z dziecięcą wiarą postrzega go jako ideał.
Nathan jest właściwie przeciwieństwem Louki - przystojny, wysportowany, ma w sobie wszystko, co powinno podobać się dziewczynom, tyle że jest duchem. Z nie do końca altruistycznych pobudek postanawia trenować Loucę. Teraz - po raz pierwszy w swoim życiu po życiu - ma szansę rozwikłać zagadkę własnej śmierci, zbierając okruchy wspomnień i obserwując niebezpiecznych ludzi.
Dequier prowadzi swoją linię fabularną konsekwentnie i wspaniale łowi czytelnika w sieć. Z każdym zeszytem stawka, o którą toczy się gra, rośnie i dochodzą kolejne elementy, z którymi mierzyć muszą się bohaterowie. Są tu elementy kryminalne związane ze śmiercią Nathana i zakulisowymi działaniami "biznesowymi", które mogą skreślić marzenia młodych sportowców, przygoda, nowe wyzwania sportowe i osobiste, a także wyraźny aspekt komediowy. Od lektury naprawdę trudno się oderwać.
Nie brak emocji w kadrach, słowach i całym scenariuszu. A humor wcale nie burzy napięcia i nie dekonstruuje intrygi. Widać, że pomysł na serię jest realizowany skrupulatnie i z wyczuciem. Oboje z Wojtkiem świetnie się w czasie lektury bawimy i wciąż nie mamy dość tego nieco nierozgarniętego, ale sympatycznego bohatera i jego widmowego kolegi.
Komentarze
Prześlij komentarz