Ryszard Ćwirlej, Rajski zakątek [Harde]
Bardzo lubię poczucie humoru Ryszarda Ćwirleja - to, które prezentuje w czasie spotkań autorskich, i to, które przenosi do swoich książek. Inteligentny i niewymuszony dowcip jest dla mnie pewnikiem wtedy, gdy chcę się odstresować. A że seria kryminalna z Marcinem Engelem (lub - jak wolę - babcią Matyldą) już wcześniej się u mnie sprawdziła jako lekki przerywnik między cięższymi lekturami, Rajski zakątek czekał jako pewnik na odpowiedni moment.
Do prowadzonego przez fanatycznego księdza zgromadzenia zgłasza się kolejna bogata starsza pani. Pragnie odnaleźć w klasztornych murach spokój i ukojenie w jesieni życia. Rzecz w tym, że cieszy się nimi nadzwyczaj krótko. Niespodziewany wypadek przerywa jej podróż po ziemskim padole. Wkrótce okazuje się, że tuż przed śmiercią zapisała klasztorowi cały majątek. Wielkie zaskoczenie przystojnego duchownego i jego szczera wdzięczność za tę hojność sprawiają, że nikt o nic nie pyta. Prócz inspektor Matyldy, która zupełnie przypadkiem znała zmarłą. Bystra ekspolicjantka szybko odkrywa, że nagłych zgonów w Rajskim Zakątku było więcej…
Ta seria jest dla mnie nie tyle komedią kryminalną, ale wpisuje się w nurt cosy crime trochę w duchu Richarda Osmana - i to nie ze względu na obecność emerytowanej milicjantki w ekipie, ale połączenie kryminalnej historii zahaczającej też o wątki społeczne z lekką, podlaną humorem formą. A że autor naprawdę ma talent do pisania z niewymuszonym dowcipem, całość stanowi doskonale relaksującą lekturę.
Cudownie jest wrócić do lubianych, barwnych bohaterów, tym bardziej że ich interakcje są często katalizatorem śmiechu. Zwłaszcza gdy na scenę wchodzi była dziewczyna głównego bohatera. A ma w tej części co nieco do powiedzenia, bo nie dość, że sprawa zniknięcia dotyczy jej ciotki, to jeszcze Marcin i Kama zmuszeni są z nią współpracować przy produkcji reklamy.
Jak pisałam wcześniej - bardzo lubię protagonistów serii. Marcina, dziennikarza, który nie jest typem wszechwiedzącym, ale jest całkiem dobry w swoim fachu, i jego współpracownicę oraz partnerkę Kamę, z którą tworzą całkiem zgrany duet. A gdy dodamy do tego temperamentną babcię Matyldę, eksmilicjantkę z rozległymi kontaktami, to mamy całkiem zgrabny miks osobowości. Dorzucić do tygla możemy jeszcze milczącego operatora kamery, wspomnianą ex i jej obecnego absztyfikanta - i otrzymujemy zróżnicowane i interesujące stadko. I tak, wiem, że część z tych postaci kreowana jest odrobinę schematycznie, ale autorowi wychodzi to bardzo zgrabnie, a interakcje, które między nimi zachodzą, są atrakcyjnym obiektem do obserwowania.
Niewiele zmienia się w kwestii kreowania postaci policjantów - troszkę takich "chłopków roztropków", co to nie do końca radzą sobie z procedurami czy śledztwami, a jednak trafiają im się sukcesy jak ślepej kurze ziarno. Z drugiej strony ponownie ich rola w tej historii jest głównie komediowa i z tej wywiązują się satysfakcjonująco.
Cała ta schematyczność, która uwierałaby może w powieści pretendującej do miana "poważnego", rasowego kryminału, w tej historii zdaje się nieistotna i rozmyślnie zastosowana ku uciesze odbiorcy (i chyba autora, bo mam wrażenie, że obmyślanie całej akcji także jemu sprawiało frajdę). I doskonale zgrywa się z kryminalną intrygą, która zapewnia emocje, wartką akcję i kilka interesujących twistów.
Choć w intrydze udział biorą księża i zakonnice, powieść nie jest ani atakiem na Kościół, ani krytyką. W kręgu zainteresowania autora nie jest bowiem dokonywanie rozliczeń z instytucją, a sami ludzie - ich wybory, intencje, słabości. Są tu bezpodstawne podejrzenia, pochopne wnioski, ci, którzy pomagają, i co, którzy żerują na słabszych.
Świetne jest to, że tomy cyklu można czytać niezależnie od siebie, bez znajomości poprzednich, bo zależności między bohaterami są bardzo zgrabnie objaśnione. Z drugiej strony stały czytelnik nie ma wrażenia powtarzalności, bowiem wszystkie relacje ewoluują, a momenty przywołujące uprzednie wydarzenia są nieprzesadnie rozbudowane. Powieść ma dobre tempo, z jednej strony nie pozwala się nudzić, z drugiej pozostaje nieprzytłaczające. Wybrzmiewa w nim dobrze zarówno intryga kryminalna, jak i humor, a także nieco społecznych i charakterologicznych dygresji.
Rajski zakątek to lektura zabawna, wciągająca i relaksująca zarazem. Sama w sobie jest zabawą kreacjami postaci i konwencją kryminału, którymi autor żongluje z lekkością i swobodą, bez szkody dla akcji i napięcia. Wręcz przeciwnie, wszelkie twisty, dygresje i spostrzeżenia współtworzą tę przytulną, ale wciąż kryminalną opowieść, w której rozwiązanie zagadki jest równie istotne, co dynamika relacji między postaciami. Z każdym tomem lubię tę serię bardziej i już wypatruję kolejnej jej odsłony.
Autor: Ryszard Ćwirlej
Tytuł: Rajski zakątek
Seria: Marcin Engel
Wydawca: wydawnictwo Harde
Egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz