Czternaście nocy. Powieść zespołowa, red. Margaret Atwood i Douglas Preston [Agora]

 Czternaście nocy. Powieść zespołowa, red. Margaret Atwood i Douglas Preston [Agora]

Do Czternastu nocy ciągnęło mnie właściwie odkąd przeczytałam zapowiedź polskiego wydania. Literacki projekt współtworzony przez trzydziestu sześciu autorów pod wodzą Margaret Atwood (jednej z moich ulubionych pisarek) oraz Douglasa Prestona, będący pokłosiem covidu, ale przede wszystkim powieścią szkatułkową. Nie mogłam po nią nie sięgnąć i jako czytelniczka jestem więcej niż usatysfakcjonowana. Nie muszę znać wszystkich autorów, którzy wzięli udział w projekcie, by wiedzieć, że to coś wartego uwagi.

Co wieczór na dachu zaniedbanego budynku na nowojorskiej Lower East Side grupa sąsiadów zbiera się przy drinkach, by w świetle księżyca snuć niespieszne opowieści. Na zewnątrz szaleje pandemia, a lokatorzy kamienicy nie mogą czmychnąć do domów na wsi czy letnich rezydencji, jak od wieków w obliczu katastrofy czynią uprzywilejowani. Zamiast tego pozostaje im trzymać się razem, rozmawiać i spierać, ale przede wszystkim – dzielić się opowieściami.

Klamrą spinającą tę szkatułkową powieść jest postać tajemniczej młodej zarządczyni pewnego nowojorskiego budynku, która rozpoczyna pracę wraz z początkiem lockdownu i znajduje w swoim mieszkaniu księgę opisującą pozostałych mieszkańców. Jednak w powieści nie chodzi jedynie o poznawanie poszczególnych osób, ale o opowieści, która ta dość przypadkowa wspólnota sobie opowiada.

Cały ten niezwykły literacki projekt jest jawnym hołdem złożonym sztuce snucia opowieści, wykraczającym poza oczywiste odwołania do Baśni baśni tysiąca i jednej nocy, Dekameronu itp. Jest nawiązaniem do prastarego zwyczaju poprzedzającego powstanie pisma i pierwszych utrwalonych przekazów - do budowania poczucia wspólnoty dzięki mniej lub bardziej prawdziwym historiom, do szukania otuchy w opowieściach, przekazywanych z ust do ust. Tak jak od zarania dziejów robili nasi przodkowie, nie zawsze mając na podorędziu prawdziwego bajarza czy gawędziarza. I właśnie z tych opowieści, artykułowanych każdego z czternastu wieczorów przez mieszkańców budynku, złożona jest cała historia.

Mieszanka historii jest tak różnorodna, jak różnorodni są ich opowiadacze. W odmiennym wieku, o różnym statusie majątkowym i cywilnym, bardzo różnego pochodzenia etnicznego. Każdy jest inny pod względem płci, rasy, czasem zaskakująco. I to właśnie dzięki temu czytelnik dostaje istną feerię nie barw, a historii. 

Ta książka jest jak pełna skarbów skrzynia, którą stopniowo odkrywamy i w której każdy klejnot zachwyca na swój własny sposób. Bawi lub smuci, cieszy bądź przeraża, daje lub odbiera nadzieję. Są historie proste i bardziej złożone, takie, w które chce się wierzyć i bardziej niesamowite. Można w nich przebierać jak w ulęgałkach, zależnie od swojej wrażliwości i preferencji wybierając ulubione. 

Doskonałym rozwiązaniem jest to, że te wplecione w fabularną tkankę historie nie mają na wstępnie podanego autorstwa, dzięki czemu w czasie lektury nie musimy się nawet starać oddzielić dzieło od twórcy. Skupiamy się na samych historiach i bohaterach książki, którzy się nimi dzielą. A to uruchamia dodatkowe płaszczyzny interpretacyjne, pozwala cieszyć się historiami, ale też próbować zrozumieć, kto i dlaczego się nimi dzieli. To prawdziwa czytelnicza uczta, którą chce się jednocześnie pochłaniać, jak i delektować każdym kęsem.

Z opowiadanych historii nie zawsze wynika coś konkretnego dla opowiadacza czy słuchaczy i to również jest ciekawy zabieg. Pozwala celebrować sam akt opowiadania i ukojenie, które daje nie sama historia, co odwrócenie uwagi od codziennych problemów i trosk. Nawet jeśli opowieść staje się nieco abstrakcyjna, wciąż pozostaje wierna swej głównej idei - budowaniu wspólnoty poprzez słuchanie i opowiadanie.

To właśnie takim książkom najbliżej do określenia "literackie arcydzieło". Nieszablonowym, inspirującym, wciągającym, świeżym, choć odwołującym się do pewnej klasyki. Niesamowity owoc współpracy tak wielu osób, tworzący spójne w swej różnorodności dzieło. Z elektryzującym, zaskakującym finałem, dające poczucie obcowania ze Sztuką przez duże S, a jednocześnie tak przystępnym i zrozumiałym. Jestem więcej niż usatysfakcjonowana, jestem zachwycona.

Tytuł: Czternaście nocy. Powieść zespołowa
Red. Margaret Atwood i Douglas Preston 
Tłumacz: Dobromiła Jankowska i Dariusz Żukowski
Wydawca: wydawnictwo Agora

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty