[#zwojtkowejbiblioteczki] Renata Piątkowska, Dzieci z placu Trzech Krzyży [Wydawnictwo Literatura]
Ogromnie cieszy mnie, że seria Wydawnictwa Literatura Wojny dorosłych - historie dzieci nieustannie się rozrasta i do bogatego katalogu dołączają kolejne opowieści. To jedne z bardziej wartościowych książek dla dzieci w wieku późno-wczesnoszkolnym, które cenię przede wszystkim za poszerzanie wiedzy historycznej i współczesnej oraz kształtowanie empatii wobec ludzi dotkniętych różnego rodzaju konfliktami. Niedawno w ręce czytelników trafiły Dzieci z placu Trzech Krzyży Renaty Piątkowskiej.
Książka opisuje losy żydowskich dzieci, które uciekły z warszawskiego getta i zdane tylko na siebie, walczyły o przetrwanie. Odwaga, pomysłowość i solidarność tych dzieci budzi podziw. Utrzymywały się ze sprzedaży papierosów i gazet. Ich klientami byli niemieccy żołnierze, esesmani, gestapowcy. W myśl zasady, że najciemniej jest pod latarnią, w latach 1942–1944 mali uciekinierzy z getta handlowali w samym środku okupowanej Warszawy – na placu Trzech Krzyży. W tym śmiertelnie niebezpiecznym dla nich miejscu, z paczkami papierosów w rękach, dzieci codziennie stawały do walki o swoje życie. Przechytrzyły Niemców, którzy kupowali od nich papierosy, bo nie byli sobie w stanie nawet wyobrazić, że papierosiarze mogą być Żydami!
W 1944 roku, po wybuchu powstania warszawskiego, te dzielne dzieciaki pozostały w stolicy i wiele z nich wzięło udział w walkach. Dziewczynki zostały sanitariuszkami i łączniczkami, a chłopcy walczyli z bronią w ręku. Po klęsce powstania papierosiarze trafili do obozów jenieckich, gdzie doczekali końca wojny. Po wyzwoleniu rozjechali się po świecie. Jedni trafili do Izraela, inni do Kanady i USA. Kilkoro pozostało w Polsce.
Ze względu na fakt, że autorka opowiada historię właściwie nieznaną, zapomnianą, książka jest jeszcze bardziej interesująca i wartościowa. Pozwala młodemu czytelnikowi poznać bohaterów, którzy w innych okolicznościach i innym czasie mogliby być kolegami z podwórka i z którymi - mimo odmienności pochodzenia - może się utożsamić. Książka jest poruszającym zapisem niewyobrażalnej tragedii tysięcy rodzin.
Jednocześnie przy całej tragiczności opowieści autorka pokazuje ogromną determinację małych uciekinierów z getta, spryt i wzajemne wsparcie, które pozwoliły tak naprawdę maluchom do pewnego stopnia odnaleźć się po drugiej stronie muru. Wspomina o ludziach, którzy także nieśli im pomoc, ale przede wszystkim akcentuje odwagę samych dzieci. Nie sposób się nie uśmiechnąć, czytając o dziarskich małolatach, które sprytnie ukryły się, pozostając na widoku.
Oczywiście cały przekaz dostosowany jest do wrażliwości młodego odbiorcy, nie ma tu więc miejsca na epatowanie okrucieństwem, a jednocześnie czytelna pozostaje skala tragedii, która dotknęła dzieci. Tak przygotowany tekst pozwala najmłodszym (ale też ich rodzicom) poznać tę zapomnianą historię i zrozumieć, jak wiele zła niesie ze sobą wojna. Tym bardziej że cały czas mamy świadomość, że historia wydarzyła się naprawdę, a zdjęcia małych bohaterów odnajdziemy także w książce - obok świetnych ilustracji Macieja Szymanowicza.
Powieść nie jest przesadnie rozbudowana, jeśli chodzi o ilość treści, a jednocześnie pozostaje bardzo "treściwa", jeśli chodzi o zawartość. Wplecione są w nią wszystkie najważniejsze fakty historyczne, ale ujęte w perspektywie dziecięcych doświadczeń. Również tekst, prosty i klarowny, idealnie pasuje do możliwości poznawczych dzieci już w wieku wczesnoszkolnym i dla nich będzie świetnym wprowadzeniem w tematykę wojenną.
Komentarze
Prześlij komentarz