Wit Szostak, Rumowiska [Powergraph]

 

Wit Szostak, Rumowiska [Powergraph]

"Nawet nie próbuję wyszukać słów, bo trzeba byłoby je stworzyć, a nie odnaleźć".

Wit Szostak to jeden z autorów, po których książki sięgam z dreszczem ekscytacji, a z dreszczem lęku siadam do pisania o nich. A wszystko dlatego, że trudno mi ująć słowami tę klasę i tę wyjątkowość jego prozy, która ma w sobie cudowną poetykę. Koleżanka powiedziała mi kiedyś, że kiedy przeczytała książki autora, uznała, że sama nic nie napisze, bo nigdy mu nie dorówna. Nasza rozmowa zeszła potem na inne tory, ale doskonale rozumiem ten poziom onieśmielenia. Dlatego nadal nie wiem, czy będę umiała oddać to, jak wielki zachwyt wzbudziły we mnie Rumowiska.

Wydawca zachęca opisem: "Rumowiska to wiele strumieni, z których każdy ma swoje źródło. Jest opowieść o dziadku Tomaszu, podziemnym opozycjoniście i pośle, o tajemnicach babci Heleny i o ich wnuku. Jest opowieść o domu pełnym wspomnień, pamiątek, skrywanych sekretów i tajemniczych lokatorów. Jest opowieść o tym, o kim nigdy w rodzinie nie mówiono na głos. Czy one wszystkie mogą się spotkać i przeciąć, zlać w jedną rzekę? Czy na zawsze pozostaną oddzielne?

Z nurtem powieści zlewa się esej o rzece, tak samo jak opowieść o ludziach, pełen meandrów i odkrywanych na bieżąco odnóg. A może to te opowieści są ilustracjami dla eseju? Kto naprawdę opowiada poszczególne historie i gdzie leżą ich źródła?".


Wit Szostak, Rumowiska [Powergraph]

Mogłabym mnożyć pełne egzaltowanych uniesień określenia dla tej książki i wcale nie mijałabym się z prawdą. Bo Szostak po raz kolejny daje nam do rąk dzieło kompletne - przemyślane względem treści i formy, prozę o właściwej autorowi cudownej poetyce, rytmie, który pozwala unosić się na falach kolejnych słów i zdań. Niewyjustowany tekst o falującym prawym brzegu idealnie pasuje do metafory rzeki, która przewija się przez całą opowieść i wzmacnia jego wewnętrzny rytm, spaja formę z treścią od pierwszej do ostatniej strony.

W tym niezwykłym eseju przenikają się kolejne opowieści, niczym strumienie, które krzyżują się i rozdzielają, a nasza literacka podróż odbywa się jednocześnie z prądem, przez kolejne elementy każdej z historii, jak i pod prąd, do ich źródeł, wyłuskując z meandrów pamięci poszczególne włókna tej misternej tkaniny.

Wysmakowany język, tak charakterystyczny dla Szostaka, jest jednocześnie piękny, urzekający, ale i przystępny, o ile czytelnik nie oczekuje oczywistości. Sama zaś opowieść jest może nie do końca strumieniem świadomości, a zlepkiem wspomnień i refleksji, którymi one obrosły. Jest odkrywaniem przeszłości na nowo, uzupełnianiem luk, szukaniem zafałszowanych chwil, próbą odtwarzania tego, co rdzenne, pierwotne w rodzinnej historii.

Rumowiska spadają na nas jak kaskada, pełna słów, myśli i emocji. Są zarazem namacalną historią rodziny, a jednocześnie pięknie tkaną metaforą. Szostak zaprasza nas do tej opowieści, ale wymaga od nas skupienia, otwarcia na przepływ słów i obrazów, tworząc jednocześnie szerokie pole refleksji. Trudno jest ująć słowami wszystkie wątki, tym bardziej że z każdym rezonować będzie inaczej, ale to jest właśnie jej siła, nie słabość. To wysokiej próby literatura, która ma wiele do zaoferowania, jednak wymaga poświęcenia uwagi i czasu, uruchomienia pokładów własnej wrażliwości i łowienia z fal tego, co współgra z nami. Jest trochę jak literacki test Rorschacha, zachęcający do szukania znaczeń i własnej, bardzo osobistej interpretacji.

To prawdziwa literacka uczta, zaproszenie do obficie zastawionego stołu, z którego częstować możemy się pięknymi słowami, wysublimowanymi zdaniami, kopalnia cytatów. To książka o pamięci, która jest jak rzeka stworzona z wielu strumieni, zawsze bez końca, ale i trochę bez jednego początku. Metaforyczna, urzekająca, utkana ze słów, ale i pomiędzy słowami. Wyjątkowa, jak wszystkie książki Szostaka. 

Autor: Wit Szostak
Tytuł: Rumowiska
Wydawca: Powergraph

Egzemplarz recenzencki.

Komentarze

Popularne posty