Rebecca Makkai, Mam do pana kilka pytań [Wydawnictwo Poznańskie]
O Rebecce Makkai zrobiło się w naszym kraju głośno przy okazji dobrze przyjętej powieści Wierzyliśmy jak nikt. Nic więc dziwnego, że na kolejną powieść autorki czekało już spragnione grono czytelników. Ja również nie mogłam doczekać się lektury - tym bardziej że frapowała mnie tytułem i kusiła okładką. Dość wysoko zawiesiłam poprzeczkę oczekiwań, ale autorka przeskoczyła ją z gracją i sporym zapasem.
W 1995 roku w elitarnym liceum z internatem Granby'ego znaleziono w basenie ciało kilkunastoletniej Thalii. Okoliczności jej śmierci są tajemnicze, a za zabójstwo skazany zostaje Omar, pracownik techniczny.
Ponad dwadzieścia lat później do Grandby'ego w roli nauczycielki na minisemestr przyjeżdża Bodie Kane, znana podcasterka. Bodie jest rówieśniczką Thalii i swego czasu była jej współlokatorką. Przez wiele lat nie wracała myślami do sprawy śmierci dziewczyny, jednak teraz, za sprawą semestralnej pracy jednej z uczennic, mroczna tajemnica z przeszłości wraca do niej ze zdwojoną siłą. Okazuje się, że wina Omara wcale nie jest taka oczywista, a tragiczne wydarzenia nadal budzą wiele wątpliwości i emocje - zarówno w internacie, jak i poza nim. Nie tylko Bodie zaczyna zastanawiać się, czy policja rzetelnie przeprowadziła śledztwo, czy nie pominęła żadnego tropu? Podcasterka wraz z podopiecznymi zaczyna prowadzić amatorskie śledztwo, które może podać w wątpliwość ustalenia śledczych i doprowadzić do uwolnienia Omara. Kto tak naprawdę zabił Thalię?
Patrząc na zarys fabuły, wydawać by się mogło, że powieść Makkai będzie typowym kryminałem. Z drugiej strony każdy, kto wie coś o prozie autorki, spodziewa się, że będzie to więcej niż kryminał. I tak rzeczywiście jest, bo Makkai wykorzystuje literaturę gatunkową do stworzenia własnej, właściwej sobie opowieści, wykraczającej poza sztywne ramy. Owszem, mamy tu zbrodnie i mamy śledztwo, choć amatorskie, nie policyjne, ale na ponad pięciuset gęsto zadrukowanych stronach znajdziemy też wątki obyczajowe, psychologiczne i... wiele więcej.
Nawet pierwszoosobowa narracja jest specyficzna, ponieważ autorka wplata w nią zwroty kierowane do jednego z nieobecnych bohaterów. Pytania, które bohaterka i narratorka stawia dawnemu nauczycielowi, pytania, na które bardzo chciałaby poznać odpowiedź, ale które są też wyrazistą sugestią. Powieść w wielu momentach jest nie tylko zapisem zdarzeń rozgrywających się wiele lat po tragedii, ale też retrospektywnym monologiem dążącym do zebrania faktów i ustalenia prawdy. Co więcej, pomiędzy rozdziałami znajdziemy też hipotetyczne przebiegi zdarzeń z nocy zabójstwa, w których sprawcą jest coraz to inna osoba, nawet autorka. To ciekawy zabieg stylistyczny, pozwalający pokazać zakres tajemnicy, z którą trzeba się zmierzyć.
Choć napięcie w książce jest mocno wyczuwalne i dobrze zbudowane, to miłośnicy wartkiej akcji poczują się zawiedzeni. Jej niespieszne tempo pozwala poczuć klimat elitarnej szkoły i zapoznać się z bohaterką, eksponuje punkt wyjścia opowieści, czyli "stan faktyczny" dwadzieścia lat po zbrodni i - przede wszystkim - zmieniające się z wiekiem spojrzenie na wiele kwestii.
Kryminalna zagadka zostaje przez autorkę poszatkowana i wypełniona kolejnymi treściami, które tworzą przestrzeń refleksji nad wieloma interesującymi kwestiami. Jest tu systemowy rasizm, który najprawdopodobniej dotknął Omara i który w latach młodości bohaterów był właściwie powszechny. Makkai pokazuje mechanizm jego działania i ogromne szkody, jakie wyrządza nie tylko tym, którzy wpadli w systemowe tryby, ale także tym, którzy zostali jego świadkami i którzy żyją z konsekwencjami wynikających z tego rasizmu skrótów myślowych i zaniedbań.
Makkai dużo uwago poświęca przemocy wobec kobiet, pokazując jej powszechność za pomocą interesującego zabiegu stylistycznego. Nie przytacza konkretnych spraw, ale odwołuje się aluzyjnie do pewnych zdarzeń. Pisze o ofiarach "ta, która", o zdarzeniach "to, kiedy", sprawiając, że przy swojej niedookreśloności wydają nam się zarówno konkretne, jak i schematyczne, powtarzalne. Z tych krótkich wzmianek wyłania się obraz plagi, jaką jest przemoc wobec kobiet, i smutna konstatacja odnośnie do tego, że nie potrafimy jej zwalczać i nie potrafimy karać sprawców, za to potwornie łatwo przychodzi nam obwinianie ofiar. Nieadekwatne kary mają tragiczne skutki, a kobiety często nawet nie szukają pomocy.
Autorka przygląda się też kwestii konsensualności w duchu #metoo, zestawiając ze - dość przewrotnie - dwie różne relacje. Konfrontując bohaterkę z nietypowym performance'em artystycznym uderzającym w jej byłego męża w czasie, gdy bada potencjalny związek swojej współlokatorki z nauczycielem, Makkai - bardzo przewrotnie - zadaje pytania o to, jak łatwo ferować wyroki i jak niejednoznaczne mogą być pewne sprawy. Co ważne, Makkai nie wskazuje jednoznacznie, jaką opcję należy wybrać, jednak zmusza czytelnika do myślenia, do zastanowienia się, do rozważania każdej sprawy indywidualnie. Pokazuje, że niemożliwe jest schematyczne myślenie, nie ma prostych odpowiedzi. Jednocześnie obrazuje, jak łatwo przychodzi ludziom ferowanie jednoznacznych wyroków w intrenecie i jak trudno wyrazić swoje zdanie, nie narażając się na atak. To jest właśnie doskonały obraz naszych czasów i skrajności, w które popadamy, a to zbyt szybko wirtualnie skazując potencjalnego sprawcę, a to nie dając wiary ofierze.
Kolejnym tematem, podjętym przez Makkai, jest skomplikowany proces dowodzenia niewinności skazanego przed laty za przestępstwo. Choć amerykański system prawny różni się od polskiego, był to wątek dla mnie interesujący i bardzo emocjonujący.
Nie mniej niż kolejne z ciekawych rozważań podjętych w powieści, a dotyczących jednej z moich ulubionych kwestii - czyli pamięci. Autorka w znakomity sposób pokazuje, jak wiek i doświadczenie mogą wpłynąć na percepcję naszych wspomnień, pozwalając nam dostrzec symptomy tego, czego nie mogliśmy zauważyć i rozpoznać mając lat naście. Pokazuje również, że tworzenie wspomnień da się zmanipulować, a także że wszyscy mamy tendencję do wypierania tych, które są dla nas niewygodne. Pozostaje pytanie, czy wygrzebanym z odmętów wspomnieniom ktoś da wiarę i czy można naprawić swoje błędy z przeszłości.
Spodziewałam się, że książka Makkai będzie kryminałem "pretekstowym" i po części tak jest. Autorka wykorzystuje kryminalną zagadkę i amatorskie śledztwo oraz konfrontowanie bohaterki z przeszłością i teraźniejszością do stworzenia przestrzeni głębokiej i wielowymiarowej refleksji. Do stawiania pytań, szukania odpowiedzi i wytrącania czytelnika ze strefy komfortu. Proza Makkai jest jak trącanie kłującym kijkiem, niezbyt bolesne, ale nieprzyjemne, i nieustanne pytanie: "co sądzisz?", "co ty byś zrobiła?", "jak ocenić tę sytuację?"...
A jednak, przy całej tej "pretekstowości", wciąż mamy do czynienia z kryminalną zagadką, która rozwija się, nieuchronnie ciążąc ku kumulacji i rozwiązaniu. Autorka zadbała o każdy aspekt kryminalnej intrygi, pewnie trzyma w dłoni wątki, splatając je w coraz bardziej wyraźny wzór. A gdy w części drugiej tempo wyraźnie przyspiesza, wszystkie one okazują się dopięte na ostatni guzik. Napięcie i emocje kipią tu z każdej strony, a czytelnik nie jest w stanie od powieści się oderwać.
Mam do pana kilka pytań jest powieścią nietuzinkową, przemyślaną, zaskakującą. Makkai wykorzystuje kryminał do zadawania pytań także czytelnikowi, tworzy przestrzeń do refleksji na bardzo aktualne tematy społeczne, nie tracąc fabuły z oczu i spinając wszystkie elementy w interesującej, emocjonującej końcówce. To proza inteligentna, poruszająca i wbrew pozorom bardzo przystępna. Pełna gorzkich obserwacji, niewygodnych przemyśleń, budząca gniew i niepokój. Taką prozę bardzo sobie cenię, a autorkę podziwiam za podejmowanie niełatwych zagadnień i przenoszenie ich na grunt literatury popularnej.
Autor: Rebecca Makkai
Tytuł: Mam do pana kilka pytań
Tłumacz: Rafał Lisowski
Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie
Egzemplarz reenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz