[#zwojtkowejbiblioteczki] Stuart Gibbs, Szkoła szpiegów. Kierunek: Meksyk [Agora dla dzieci]
Wiele razy słyszałam pytanie, jak zachęcić dziecko do czytania. Wszyscy wiemy, że przykład idzie z góry, ale czasem to za mało. Nawet dzieci, którym w dzieciństwie czytano, nie zawsze chcą samodzielnie czytać albo - zwłaszcza w starszych klasach szkoły podstawowej - czytanie przestaje być dla nich istotne. I to jest ten moment, kiedy - zamiast zmuszać do lektury - warto podsuwać dziecku ciekawe pozycje, zwłaszcza takie, które pomagają zbudować obraz czytania jako atrakcyjnej rozrywki. Oczywiście nie ma tu jednej złotej listy, która się sprawdzi, bo dla każdego dziecka atrakcyjne będzie coś innego. Może kosmos? Może piraci? A może na przykład szpiedzy? A tu - cały w kamuflażu - wchodzi Stuart Gibbs ze swoją serią Szkoła szpiegów, której najnowszy tom - Kierunek: Meksyk - niedawno pojawił się w księgarniach.
Złowrodzy agenci Pająka wracają do gry. I nie liczą się z kosztami. Będzie luksusowo, wakacyjnie i… śmiertelnie niebezpiecznie! Ale od czego mamy superszpiegów Bena Ripleya i Ericę Hale?
Młodzi adepci Akademii Szpiegostwa CIA ruszają ze ściśle tajną misją, by namierzyć centralę terrorystów. Oczywiście, nic nie idzie tak, jak powinno. Ich samolot zostaje zestrzelony gdzieś nad Meksykiem. A potem jest jeszcze ciekawiej!
Wybuchy, zamachy, ciosy z półobrotu, niespodziewane powroty znanych bohaterów, emocjonalny rollercoaster, tysiące zaskoczonych iguan i baseny pełne rekinów. Niełatwo być nastolatkiem, nawet jeśli jest się szkolonym do zadań specjalnych!
Szósty tom wciągającej i przezabawnej serii sensacyjnej o nastolatkach, które ratują świat. I to w jakim stylu!
Nie ma co kryć - oboje z Wojtkiem jesteśmy wiernymi fanami Stuarta Gibbsa. Jednak o ile mnie bliższa okazała się historia rozgrywająca się na Księżycu (polecam pierwszy tom pt. Śledztwo w kosmosie), o tyle Wojtek rzuca się na każdy tom Szkoły szpiegów niczym Reksio na szynkę ;) Oboje ogromnie lubimy pełne emocji przygody młodocianych szpiegów i sporą dawkę humoru wpisaną nieodłącznie w każdy kolejny tom.
Choć schemat fabuły wydaje się typowy dla serii - Pająk wciąga Bena w kolejną niebezpieczną misję, w której towarzyszy mu Erica - autorowi udało się mnie zaskoczyć. Mam wrażenie, że to najbardziej dojrzała książka w cyklu. Humor wciąż jest w niej obecny, jednak stał się mniej slapstickowy i bardziej wyważony, a sama intryga opiera się na bardzo uniwersalnym problemie, jakim są zmiany klimatyczne.
To niesamowite, jak mądrze i z wyczuciem zostały w fabułę wprowadzone wątki związane z globalnym ociepleniem i wykorzystane jako klucz do szpiegowskiej intrygi, jednocześnie nie osłabiając ani na jotę atrakcyjności fabuły i rozrywkowego wydźwięku powieści. To wciąż pełna przygód i emocji opowieść z nastoletnimi szpiegami w roli głównej, a jednocześnie zwrócenie uwagi na jedno z największych wyzwań współczesności. Gibbs udowodnił, że da się zwracać uwagę młodych czytelników na kwestie, które dotyczą ich bardziej niż może im się wydawać, w sposób subtelny acz czytelny przy okazji tekstów bądź co bądź rozrywkowych. Bez demagogii i poczucia wyższości, zachęcić czytelników do obserwacji i refleksji.
Jednocześnie nie brak w książce tego, co zawsze wyróżniało serię - czyli młodych, interesujących bohaterów, którzy walcząc z tajną organizacją mierzą się z osobistymi, typowymi do wieku nastoletniego problemami. Akcja jest odpowiednio atrakcyjna, wartka i pełna zwrotów, dialogi żywe, ilustracje ciekawe, a humor czytelny. Bohaterowie uczą się nie tylko wykorzystywać swoje mocne strony, ale także współpracować i wspierać. Mamy dobrze zbudowane napięcie i ciekawą zagadkę do rozwiązania. No i kolejne miejsce, w którym rozgrywają się wydarzenia.
Jeśli jeszcze nie znacie tego cyklu, polecam nadrobić. Śmiech i emocje gwarantowane. A także atrakcyjnie spędzony czas z książkami, które są niczym dobry film sensacyjno-komediowy. W nieprawdopodobnych perypetiach Bena i innych uczniów Akademii Szpiegostwa czytelnicy dostrzegą też echa własnych szkolnych czy rówieśniczych problemów. Jeśli mamy szukać alternatywy dla telewizora czy tabletu - to (jak powiedziałby Mando) "this is the way".
Komentarze
Prześlij komentarz